7 osób
Ustawienia strony:
Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: po publikacji
Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: po publikacji
RSS
RSS
Przygody w meksykańskim metro
Tylko dla odważnych!
Nie ukrywam, że nieco obawiałam się tego środka lokomocji - 11 linii, tłum hałasujących ludzi i natarczywi Mexicanos. Jednak przemówiła do mnie cena - 3 pesos za przejazd. Zatem nie miałam wyjścia, mój budżet nie pozwalał mi poruszać się po mieście w inny (czyt. droższy) sposób.
Zdecydowałam się. Podczas mojego drugiego dnia w Ciudad de Mexico miało miejsce moje spotkanie z meksykańskim metrem. Pierwsze wrażenie było zniewalające. Niestety w negatywnym znaczeniu tego słowa.
Przeraziłam się setkami przepychających się ludzi i ich. Podjechało metro, nikt nie czekał aż najpierw wyjdą z niego ludzie. Na raz, dwa, trzy wszyscy zaczęli wbiegać do pociągu. Oczywiście nie dałam rady. Poczekałam na kolejny. Udało się! Jestem w środku! I wówczas rozpoczęła się druga część horroru. Gorąco!!! Było niesamowicie tłoczno i duszno. Na dodatek piękna Latynoska jadła tortille z jajkiem i ostro pachnącą salsą, inna pani malowała paznokcie. Natomiast stojący obok mnie młodzieniec zaczął uważnie badać dłonią moje pośladki.
Na kolejnej stacji wszedł młody chłopak z discmanem w ręce i zagwarantował nam oprawę muzyczną. Puścił piosenki, które nagrał samodzielnie na płycie i sprzedawał. Cena 10 pesos.
Kolejna stacja miała być dla mnie końcową. Pojawił się nieśmiały uśmiech na mojej twarzy. Drzwi się otworzyły i… nie zdążyłam nawet się do nich zbliżyć. Musiałam poczekać jeszcze jedną stację. Grupka kobiet stojących obok mnie spytała, czy mi pomóc. Bez zawahania się zgodziłam. Kiedy drzwi po raz kolejny się otworzyły, wypchnęły mnie z pociągu:)
Pierwsza randka z metrem w Meksyku nieco mnie zniechęciła, lecz nie na długo, na szczęście! W istocie jest to szalenie ciekawe i pouczające miejsce! Po kilku dniach każdy może się do niego przyzwyczaić,a po kolejnych kilku zaczynamy uwielbiać:) I nie przeszkadza już ani tortilla ani przepychający się wśród tłumów sprzedawcy!
Zdecydowałam się. Podczas mojego drugiego dnia w Ciudad de Mexico miało miejsce moje spotkanie z meksykańskim metrem. Pierwsze wrażenie było zniewalające. Niestety w negatywnym znaczeniu tego słowa.
Przeraziłam się setkami przepychających się ludzi i ich. Podjechało metro, nikt nie czekał aż najpierw wyjdą z niego ludzie. Na raz, dwa, trzy wszyscy zaczęli wbiegać do pociągu. Oczywiście nie dałam rady. Poczekałam na kolejny. Udało się! Jestem w środku! I wówczas rozpoczęła się druga część horroru. Gorąco!!! Było niesamowicie tłoczno i duszno. Na dodatek piękna Latynoska jadła tortille z jajkiem i ostro pachnącą salsą, inna pani malowała paznokcie. Natomiast stojący obok mnie młodzieniec zaczął uważnie badać dłonią moje pośladki.
Na kolejnej stacji wszedł młody chłopak z discmanem w ręce i zagwarantował nam oprawę muzyczną. Puścił piosenki, które nagrał samodzielnie na płycie i sprzedawał. Cena 10 pesos.
Kolejna stacja miała być dla mnie końcową. Pojawił się nieśmiały uśmiech na mojej twarzy. Drzwi się otworzyły i… nie zdążyłam nawet się do nich zbliżyć. Musiałam poczekać jeszcze jedną stację. Grupka kobiet stojących obok mnie spytała, czy mi pomóc. Bez zawahania się zgodziłam. Kiedy drzwi po raz kolejny się otworzyły, wypchnęły mnie z pociągu:)
Pierwsza randka z metrem w Meksyku nieco mnie zniechęciła, lecz nie na długo, na szczęście! W istocie jest to szalenie ciekawe i pouczające miejsce! Po kilku dniach każdy może się do niego przyzwyczaić,a po kolejnych kilku zaczynamy uwielbiać:) I nie przeszkadza już ani tortilla ani przepychający się wśród tłumów sprzedawcy!
Powiększ
Ostatnio komentowane na stronie:
12/12/2011
olekc
Gardaland
park rozrywki w pobliżu Mediolanu
25/09/2011
Agata
Być jak James Bond
Tama na rzece Verzasca
Notatki o podobnych miejscach: