
13 osób
Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: autorzy
Moderacja: po publikacji
Kolej ujarzmiła czas
Jadąc na początku XIX wieku powozem z jednego miasteczka do drugiego, podróżny musiał być przygotowany, że będzie trzeba przestawić zegarek. W różnych miejscowościach obowiązywały czasy lokalne, wyznaczane momentem wschodu Słońca. W Londynie było o 5 minut później niż w leżącym w odległości 80 kilometrów Oksfordzie, a różnice pomiędzy dalej położonymi miejscowościami dochodziły do 20 minut. W Ameryce Północnej i Azji różnice te były jeszcze większe niż w Europie, przekraczając nawet 60 minut.
Przy przejazdach powozami nie stanowiło to większego problemu, gdyż zabierały mało pasażerów i podróżowało się nimi bardzo długo. Kłopoty pojawiły się, gdy zaczęła rozwijać się sieć kolejowa. By zapobiec chaosowi, zaczęto drukować specjalne tablice pokazujące różnice czasu pomiędzy różnymi miejscowościami. Nie okazało się to jednak dobrym rozwiązaniem, gdyż łatwo było o pomyłki. Pewnego razu angielscy robotnicy naprawiający tory źle odczytali tablicę i myśląc, że pociąg już przejechał, usunęli szynę do wymiany. A skład wkrótce wjechał na tor i wykoleił się. Nie warto już nawet wspominać, ilu podróżnych nie zdążyło na pociąg przez pomyłki w odczytywaniu tablic.
W latach 40. XIX wieku przedsiębiorstwa kolejowe uznały, że należy coś z tym zrobić. Stopniowo przechodziły na zestandaryzowany czas z Greenwich (tzw. ówcześnie czas londyński), czyniąc go obowiązującym na całych sieciach. W połowie stulecia zaczęto z kolei wykorzystywać telegraf oraz elektromagnetyczny zegar w Greenwich do koordynacji czasu na dworcach. Sygnał z zegara wysyłano na stacje w całej Wielkiej Brytanii za pomocą sieci telegraficznej, uzyskując bardzo precyzyjną koordynację. Wkrótce pomysł ten upowszechnił się w brytyjskich koloniach oraz w innych krajach. Do 1855 r. już niemal wszystkie brytyjskie dworce przestawiły się na czas z Greenwich (GMT).
Nie znaczy to jednak, że odbyło się to bez oporów. Władze wielu miejscowości odmawiały zmiany czasu na wieżach ratuszowych czy katedralnych. Twierdziły buńczucznie, że czas Greenwich może sobie obowiązywać na kolei, ale miasto pozostanie przy swoim – uświęconym przez tradycję. W Exeter i Bristolu wywieszono na dworcach specjalne zegary z dwoma wskazówkami minutowymi – jedna pokazywała czas miejski, druga kolejowy. Dopiero około 1860 roku miasta te ostatecznie się poddały i czas kolejowy stał się jedynym obowiązującym. Podobnie było w wielu innych miejscowościach – np. Oksfordzie, Bath, Plymouth.
Choć miasta przechodziły na czas kolejowy, wielu konserwatystów i tak trwało w uporze, pozostawiając czas tradycyjny na swoich zegarkach. Inni postanowili pogodzić tradycję z wymogami postępu. Nosili specjalne zegarki z dwoma cyferblatami: jeden pokazywał czas ogólnokrajowy, drugi – lokalny. Stopniowo jednak tradycyjne czasy lokalne odchodziły do lamusa. W 1880 r. brytyjski rząd oficjalnie wprowadził jeden zestandaryzowany czas i jedną strefę czasową dla całego kraju. Cztery lata później, w epoce ogromnej ekspansji kolei, opracowano międzynarodowe standardy czasowe.
- Kanał Sueski - cios wymierzony żaglowcom
- Pierwsze spodnie na świecie
- Jak kradziono słynne XVIII-wieczne wynalazki
- Jak maszyna Singera zmieniła świat
- Oświetlenie: najpierw fabryki, potem ulice
- Sztuczne zęby sprzed stuleci i tysiącleci
- Szwajcarskie zegarki - efekt wojen religijnych
- Kręta droga do pierwszego na świecie mostu z żelaza
- XVIII-wieczny drenaż mózgów?
- Średniowieczni mnisi dodawali rakotwórczy azbest do tynków