
13 osób
Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: autorzy
Moderacja: po publikacji
Kanał Sueski - cios wymierzony żaglowcom
Sztuka budowy okrętów żaglowych osiągnęła swoje wyżyny wraz ze skonstruowaniem klipra w pierwszej połowie XIX w. Te piękne, smukłe statki o ostrych dziobach osiągały bardzo duże prędkości - do 21 węzłów, czyli około 38 kilometrów na godzinę. Choć niezbyt wytrzymałe i o krótkim okresie eksploatacji, w połowie tego stulecia były powszechnie używane w handlu dalekomorskim. Opłacało się je budować, gdyż ich właściciele świetnie zarabiali na transporcie towarów łatwo się psujących. Zanim statek się zużył, armator zdążył już tyle zarobić, że spokojnie mógł zamówić budowę następnego.
W latach 60. furorę robiły brytyjskie „klipry herbaciane”. Na ich pokładach transportowano herbatę z Chin, płynąc oczywiście dookoła Afryki. W czasie tych rejsów dochodziło do nieformalnych regat, czyli wyścigów żaglowców.
Właściciele żaglowców nie mieli jednak pojęcia, że w Egipcie kopie się już grób dla ich biznesu. W 1854 r. wicekról Muhammad Said Pasza zgodził się na rozpoczęcie realizacji projektu przekopania kanału pomiędzy Suezem i Morzem Śródziemnym. Dzięki niemu statki zdążające z Europy do Azji nie musiałyby opływać całej Afryki. Prace ruszyły dzięki zaangażowaniu francuskiego dyplomaty Ferdinanda de Lessepsa i pieniądzom francuskich akcjonariuszy. Budowa ciągnęła się długo, ale 17 listopada 1869 r. nastąpiło wreszcie uroczyste otwarcie kanału z udziałem wielu europejskich władców. Zaczynała się nowa epoka w dziejach żeglugi dalekomorskiej.
Przez Kanał Sueski klipry nie mogły przepływać ze względu na brak sprzyjających wiatrów. Ta nowa droga była przeznaczona dla statków parowych – powolniejszych, uzależnionych od dostaw węgla, ale niezależnych od wiatru. Transport ładunku herbaty z Chin do Londynu zabierał parowcom 60 dni, podczas gdy kliprom – co najmniej 100 dni. Statki parowe, które zademonstrowały już swą wyższość nad żaglowcami w czasie wojny, teraz okazały się również bardziej przydatne do celów handlowych.
Jak na ironię, w roku otwarcia egipskiego kanału zwodowano jeden z najwspanialszych i najszybszych dotychczas kliprów – Cutty Sark. Właściciele, firma Jock Willis Shipping Line, zorientowali się wkrótce z przerażeniem, że nie przyniesie on im zakładanych zysków. Musieli radykalnie obniżać cenę transportu, bo coraz więcej kupców herbacianych korzystało z usług parowców. Na drodze z Europy do Azji pojawiły się stacje zaopatrzenia statków w węgiel i nic już nie mogło powstrzymać handlu przez kanał.
Po krótkim czasie właściciele kliprów, w tym Cutty Sarka, zrozumieli, że przegrali. Na szczęście odnaleźli jeszcze niszę handlową, dzięki której mogli przetrwać parę lat dłużej. Zaczęli dostarczać wełnę z Australii, gdyż na szlaku wiodącym na ten kontynent nie było jeszcze stacji zaopatrzenia w węgiel dla parowców. Wkrótce jednak dalsze postępy w technologii parowej wyparły ich również z tego rynku. Cutty Sark został sprzedany w 1895 r. Część innych kliprów zaczęła pełnić nieco poniżającą rolę statków wspomagających parowce. Dostarczały węgiel do stacji zaopatrzenia na ich dalekomorskich trasach.
- Kolej ujarzmiła czas
- Pierwsze spodnie na świecie
- Jak kradziono słynne XVIII-wieczne wynalazki
- Jak maszyna Singera zmieniła świat
- Oświetlenie: najpierw fabryki, potem ulice
- Sztuczne zęby sprzed stuleci i tysiącleci
- Szwajcarskie zegarki - efekt wojen religijnych
- Kręta droga do pierwszego na świecie mostu z żelaza
- XVIII-wieczny drenaż mózgów?
- Średniowieczni mnisi dodawali rakotwórczy azbest do tynków