Marynowy na Żuławach
Ślady holenderskich osadników
Takie domy budowano tylko w Polsce, i tylko tam, gdzie zamieszkiwali mennonici. Może coś zapożyczyli od Słowian, może cień pomysłu przywieźli z zachodu Europy, ale pozostaje faktem, że takie budowle powstały tylko w Polsce.
Dom podcieniowy w Marynowych dzisiaj.
(IDB)
400 lata temu zaproszono ich z Holandii do Polski, aby zagospodarowali depresyjne, zalewowe tereny na Żuławach, choć nie tylko. Poradzili sobie z tym doskonale, tworząc oryginalną bogatą krainę. Polska toleracja się opłaciła. Mennonici nie wszędzie w Europie byli mile widziani, albowiem odmawiali urzędów, służby w wojsku, wszelkich przysiąg, z Żuław zaczęli emigrować, gdy Żuławy weszły w skład zaboru pruskiego i Prusacy zaczęli ich wcielać do wojska. Zniknęli prawie zupełnie po II wojnie światowej, a w ich domach zamieszkali osadnicy z różnych stron Polski. Ani nie czuli się dziedzicami tej ziemi i tej kultury, ani nie mieli pieniędzy na ich remontowanie, utrzymywanie. Ale sporo ich przetrwało, niektóre zostały całkiem przyzwoicie odnowione. Dom w Marynowach, pod Nowym Dworem Gdańskim, jest modelowo wręcz remontowany, częściowo ze środków europejskich, a gospodyni chętnie pokazuje wnętrza i opowiada historię domu, który stał się po wojnie własnością jej ojca.
Drzwi do domu podcieniowego w Marynowach
(IDB)
To drzwi wejściowe do domu w Marynowach, pełne symboliki, ale przede wszystkim świadczące o tym, jaką świątynią był dom dla jej mieszkańców.
W tej wsi jest jeszcze kilka domów podcieniowych, ale mocno zniszczonych, przebudowanych. Właściwie są jedynie cieniem dawnej świetności. Jeden z nich widać z okna "naszego" domu.
Przez okno widać inny dom podcieniowy w Marynowach, ale w o wiele gorszym stanie.
(IDB)
I jeszcze wspomnienie.
Na tym historycznym zdjęciu wyraźniej niż na współczesnym widać, że domy"olędrów" były budowane na wzniesieniach. To terpy, podwyższenie dla domostwa utworzone z koszy wiklinowych wypełnionych ziemia i kamieniami. Nasiąknięte kosze wypuszczały natychmiast pędy, umacniając wzniesienie. Wierzba, najpopularniejsze drzewo na Żuławach, i w ogóle wszędzie gdzie dużo, a zwłaszcza za dużo wody, działa jak pompa wodna, potrafi wyciągnąć w gruntu i odparować przez liście i 150 litrów wody dziennie. Jeśli to się wie, to jadąc przez Żuławy i patrząc na te wierzby widzi się nie tylko urok krajobrazu, ale i maszynę wodną, i dawnych mieszkańców, i kawałek pięknej współpracy między człowiekiem a przyrodą.
