W ciągłym ruchu
4 osoby
Moderatorzy:
    Agata

Ustawienia strony:

Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: po publikacji
RSS RSS
Zarejestruj się

Kurs instruktorski VDWS

Jak zostać instruktorem windsurfingu

Instruktor windsurfingu był dla mnie osiągnięciem podobnym do zostania kosmonautą. Wiadomo, że każdy dzieciak chciałby poskakać po księżycu, ale wiadomo też, że, żeby to chociaż raz zrobić, trzeba poświęcić całe życie na przygotowania.
 

(Olek)

 
Na szczęście z zostaniem instruktorem windsurfingu wcale nie jest tak źle. Tak naprawdę dwa podstawowe warunki jakie należy najpierw spełnić to: skończone 18 lat i bardzo dobra znajomość pływania wypornościowego. Pływanie wypornościowe to podstawa windsurfingu. Polega na pływaniu na ogromnych powolnych deskach z małymi żaglami. Trzeba wiedzieć na początku, jak się robi zwroty i różne bardzo proste ewolucje. Tak naprawdę, mimo że większość osób, uczestnicząca w kursie, była na bardzo wysokim poziomie, to w mojej opinii poziom znajomości jazdy na windsurfingu, niezbędny do zostania instruktorem, można osiągnąć w 1-2 tygodnie intensywnej nauki.
 

(Olek)

 
Pierwszą osobą, która poleciła mi zrobienie kursu, był instruktor spotkany w klubie Mistral, na wyspie Karpathos w Grecji. Zdradziłem mu treść mojego odwiecznego marzenia a on spojrzał na mnie i stwierdził, że mimo tego, że rufa w ślizgu wychodziła mi wtedy w 15%, to mogłem spokojnie zostać już instruktorem. Stwierdził sam, że dobrego pływania na desce nauczył się dopiero, jak został instruktorem. Dodało mi to dużo pewności siebie i pomogło określić marzenia.

Organizacja, w której odbyłem kurs to niemieckie zrzeszenie instruktorów i szkół windsurfingu. 500 szkół na całym świecie zatrudnia tylko instruktorów z licencją VDWS. Osobą odpowiedzialną za kurs w Polsce jest Piotr Golba zwany Globusem. Można się z nim skontaktować mailowo: piotr.golba@gmail.com, zawsze odpowiada i jest bardzo pomocny.

Kursy odbywają się co roku w sezonie i zaczynają się na przełomie maja i czerwca. Ja odbyłem kurs na samym początku czerwca, w klubie Surf Point w Jastarni, na półwyspie Helskim.
 

(Olek)

 
Klimat na samym kursie był bardzo przyjemny. Mieszkaliśmy z innymi początkującymi instruktorami w przyczepie campingowej. Mimo że wcześniej nie znaliśmy się, to natychmiast wszyscy bardzo się zaprzyjaźniliśmy. Codziennie wspólnie przygotowywaliśmy śniadania w przedsionku a wieczorem zapraszaliśmy wszystkich mieszkańców campingu na grilla. Odwiedzał nas też wariat, chodzący wiecznie w ciemnych okularach i chyba nigdy nie wychodzący ze stanu upalenia, i inni zwariowani instruktorzy.

Sam kurs zajmował nam 90% czasu. Rano spotykaliśmy się zawsze w domku na terenie szkoły i zaczynaliśmy zajęcia teoretyczne. Uczyliśmy się między innymi, jak przygotować się do zajęć z kursantami, jak poradzić sobie z nagłymi zmianami pogody lub jak w najbardziej efektywny sposób przedstawić którąś ze sztuk windsurfingowych naszemu uczniowi.

Po kilku godzinach nauki, kiedy nasze mózgi przestawały chłonąć już informacje, zaczynaliśmy bawić się ze sprzętem. Na samym początku musieliśmy przejść przez każdy etap nauki windsurfingu, jako kursanci. Wykonywaliśmy zadania wyznaczone nam przez Globusa, takie jak przerzucanie żagli na plaży i wyczuwanie wiatru, lub skakanie po deskach na wodzie i wyścigi. Jak doszliśmy już do bardziej skomplikowanych sztuk, czyli gdy już wyszliśmy z deskami na wodę, to musieliśmy poznać doskonale każdy element nauki od samego początku. W pierwszej kolejności uczyliśmy się, jak w perfekcyjny sposób , nie obciążając zbyt mocno kręgosłupa, wyciągnąć żagiel z wody. Później zaczęło się pływanie. Musieliśmy w sposób błyskawiczny nauczyć się zmieniać kierunek płynięcia i kontrolować prędkość. Później zaczęliśmy robić bardzo podstawowe zwroty, aż w końcu doszliśmy do ewolucji typu: pływanie rufą do przodu lub trzymanie żagla na fałszywym halsie, czyli po przeciwnej stronie niż normalnie.

Globus za każdym razem, kiedy pływaliśmy, sam był z nami w wodzie i pomagał nam wyszkolić doskonale wszystkie techniki, bez pośpiechu, ale bardzo dokładnie. Wygląda to dziwnie, kiedy instruktorzy muszą męczyć się na wielkich szkoleniowych deskach, ale wbrew pozorom nie każdy zaawansowany windsurfer pamięta podstawowe techniki a to, żebyśmy wiedzieli, czego dokładnie będziemy uczyć naszych przyszłych kursantów, jest bardzo ważne.

Po kilku dniach nauki przyszedł czas na wypróbowanie zdobytych umiejętności. Jednego z ostatnich dni Globus zadzwonił po grupę dzieciaków z Jastarni. Podzieliśmy się na dwie grupy instruktorów i kursantów. Każdy instruktor co 40 minut zmieniał się i uczył sam 4 kursantów, bez pomocy. Po zakończeniu swojej zmiany każdy otrzymywał komentarz i pomoc od Globusa.

Kurs przez nas prowadzony trwał w sumie 6 godzin i muszę powiedzieć, że byłem zaskoczony, jak szybko nasi kursanci załapali wszystkie podstawowe techniki. Sprawdziliśmy się i okazało się, że byliśmy naprawdę w stanie szybko i skutecznie nauczyć kogoś pływać na desce. To było bardzo budujące.

Ostatnim elementem naszego kursu był egzamin. Mieliśmy kilka godzin na powtórzenie całego materiału i mogliśmy przystąpić do testu. Teoria wszystkim poszła bardzo dobrze i nie mieliśmy najmniejszych problemów z odpowiedzią na pytania. Trochę trudniejsza była praktyka. Każdy miał przepłynąć w linii prostej pomiędzy bojkami ustawionymi w wodzie kilkadziesiąt metrów, prezentując po kolei wszystkie ewolucje, których wcześniej się uczyliśmy. Test był dosyć stresujący, bo każdy zdający miał tylko 2 próby. Mimo że w wodzie spędziliśmy kilka godzin, to każdemu udało się wszystko zdać.

Po ukończeniu kursu otrzymaliśmy dyplom i potwierdzenie przynależności do organizacji. Ostatni element, jaki został każdemu do wypełnienia, to praktyki. Każdy początkujący instruktor musi odbyć 100 godzin praktyk, w którejś z autoryzowanych szkół VDWS. Oferta jest bardzo szeroka i każdy otrzymuje listę szkół przyjmujących praktykantów na koniec kursu. Praktyki można odbywać zarówno w Polsce, jak i za granicą, i radzę zacząć szukać przynajmniej miesiąc lub 2 przed sezonem. 

  • (Olek)