W ciągłym ruchu
4 osoby
Moderatorzy:
    Agata

Ustawienia strony:

Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: po publikacji
RSS RSS
Zarejestruj się

18/03/14 od Agata

Problemy biegacza

Problemy biegajacych, jak wszystkie, dzielą się na te obiektywne i subiektywne. Z subiektywnymi łatwiej sobie poradzić, bo zależą w większości od nas i przy odpowiedniej wiedzy możemy im zaradzić. O kilku już pisaliśmy: obtarć łatwo uniknąć, nacierając pachy i pachwiny wazeliną (do kupienia za grosze w każdej apteczce) lub zaklejając sutki plastrem. Na dłuższe biegi zakładajmy wygodną bieliznę, najlepiej dedykowaną bieganiu. Sprawdzają się bokserki, topy i podkoszulki z wełny z merynosów, coraz bardziej popularne na polskim rynku. Czatujcie na promocje, bywają bardzo atrakcyjne. Merynosy są świetne, bo nawet nie czujemy, że są mokre. I serio nie śmierdzą. Noszenie tej samej koszulki kilka dni (może niekoniecznie mara tonowych…) może brzydzić, ale to naprawdę tak dobrze działa. Na bolące stawy stosujmy odpowiednią suplementację, opaski uciskowe lub maści. Ból można łagodzić mocniejszą lub słabszą amortyzacją buta. I tak dalej, i tak dalej...

Bieganie nie zawsze wygląda tak idealnie Bieganie nie zawsze wygląda tak idealnie (F.Oosterveld, http://www.flickr.com/photo... CC-BY-2.0)

Z problemami obiektywnymi ciężej poradzić sobie za pomocą pieniądza. Do najczęstszych problemów fanów biegania należą:

psy,

które skaczą do biegaczy, szczekają i biegają w kółko. „On nie gryzie, niech pan biegnie”, „On się sam pana boi, spokojnie. Muchy by nie skrzywdził”, „Łagodny jest, szczepiony”. Nieodłączny element każdego treningu.

Tak, biegnie prosto na Ciebie Tak, biegnie prosto na Ciebie (M.Sukharev, http://www.flickr.com/photo... CC-BY-2.0)

Pojawia się pytanie, czy tak naprawdę gorsi nie są

właściciele psów?

Pytanie zasadne, bo przecież pies sam sobie nie założy smyczy i kagańca. Sam nie domyśli się, że ten człowiek tylko biega, nie chce mu zrobić krzywdy. Szczególnie że biegacz często pojawia się znikąd i bardzo szybko. Właściciele są odpowiedzialni za swoich czworonogów i powinni zrozumieć, że postronna osoba nie wie i nie uwierzy na słowo, że ich Maksiu jest spokojnym pieskiem. Szczególnie, jeżeli Maksiu sięga do pasa. A jak odstraszysz Maksia, możesz oberwać od właściciela. Obowiązkiem właścicieli jest też sprzątanie po swoim czworonogu

ekskrementów.

Wbiegając na trawnik, każdorazowo narażamy się na przymusową przerwę w bieganiu. Większość butów biegowych ma gładkie podeszwy, są jednak też takie z karbowaną. Kilka lat temu Reebook wypuścił serię Zigtech – potrafi zebrać niesamowitą ilość psiej kupy. Zabawa na 15 minut.

Zigtech, nienajlepszy na bieganie po pierwszych roztopach Zigtech, nienajlepszy na bieganie po pierwszych roztopach (F.Fernandez, http://www.flickr.com/photo... CC-BY-2.0)

W mieście biegacz musi zmierzyć się z ruchem ulicznym, często bardzo wzmożonym. Na naszej drodze stają wtedy

zwykli przechodnie,

czyli panie z torbami zakupów, młodzi rodzice z wózkami czy spieszący się biznesmeni. Według męskiej części biegaczy, nieobliczalne są też kobiety obserwujące witryny sklepowe – wykonują nagłe, niespodziewane ruchy.

Biegowy tor przeszkód Biegowy tor przeszkód (|J.Shlabootnik, http://www.flickr.com/photo... CC-BY-2.0)

Niestety, nie każdy mieszka w pobliżu terenów biegowych, często musimy dobiec do miejsca umożliwiającego spokojne bieganie. Przez ulicę przebiec możemy na

przejściu dla pieszych,

co często wiąże się z oczekiwaniem na zielone światło (za przebieganie na czerwonym 200zł mandatu). To znacznie nas spowalnia, wybija z rytmu. Jako typowi ryzykanci wybieramy więc ustronne miejsce i przebiegamy przez drogę, gdy akurat nic nie jedzie. Wtedy narażamy się na

straż miejską lub policję,

czyli służby porządkowe. Sprawdzając, czy nic nie jedzie, zdarza nam się nie dojrzeć patrolu pieszego lub stojącego nieopodal radiowozu. Za przebieganie przez ulicę w nieoznakowanym miejscu narażamy się na mandat w wysokości 50zł. Biegamy jednak zwykle bez dokumentów, o czym mundurowi doskonale wiedzą. Z pamiętnika biegacza: „W ciągu ostatnich pięciu lat biegania w Krakowie tylko raz zdarzyło mi się, że funkcjonariusze zareagowali na tak rażący przykład łamania prawa pościgiem. Bezskutecznym zresztą”. Bo jak obładowany sprzętem funkcjonariusz ma dogonić wybieganego człowieka w krótkich spodenkach? Oczywiście nie polecamy łamania prawa, najwyżej nadłożymy drogi i znajdziemy to upragnione przejście.

Czy jesteśmy aż tak bezradni wobec powyższych obiektywnych problemów biegacza? Z pamiętnika biegacza: „Przez lata wypróbowałem wiele sposobów unikania ich i najskuteczniejsze okazało się bieganie między północą a 6 rano”. Znacznie ograniczony ruch uliczny i ruch pieszych (a zatem i ich kochanych czworonogów) ułatwia pokonywanie kilometrów w zurbanizowanym świecie. A i funkcjonariuszy nie widać aż tylu co za dnia. Może po ciemku łatwiej o kontuzję (nierówne chodniki i zapadnięte studzienki) czy o wdepnięcie we wspomniane psie kupy, ale bilans i tak wychodzi na plus.

Największy problem biegacza zostawiłam na koniec. Jest to

znudzenie się bieganiem.

Powodów jest mnóstwo. Nużące, powtarzające się trasy, cięższy okres w pracy, spadek formy. Poradniki podają całą masę sposobów na motywację. Można biegać z kimś (z przyjaciółką czy kumplem, w klubie czy w grupach zorganizowanych). Można urozmaicić sobie trasy, dojeżdżając samochodem w oddalone od domu miejsca. Albo przypomnieć sobie, jak wyglądaliśmy zanim zaczęliśmy biegać. Jak mawiają biegacze, „brzuszek wróci, z nawiązką”.