Budva
imperium tandety, w którym chce się zostać dłużej
Budva jest pierwszą miejscowością nad morzem, w której zatrzymujemy się na dłużej. I już wiemy, że ta okolica to jest to:) Szmaragdowa woda i góry wchodzące do morza. Widok zabójczy.
Budva uchodzi za czarnogórska Łebę. Jest tu deptak, na którym można kupić wszystko: typowe suweniry znad morza, sprzęty do pływania, podrabiane ciuchy, piwo z lodówki. Wzdłuż nadmorskiego deptaka jest masa fastfoodów z pizzą za 1.5€ i odgrzewaną plejskavicą za 3€. Zjedliśmy, ale nie polecam:) Jak to na nadmorskim deptaku. Jest tu masa ludzi, ciężko się przecisnąć. Styl miejscowy wymaga co najmniej szpilek lub białych koturnów:) Bulwar naćkany jest klubami i barami, z których najsłynniejszy to Trocadero. Łatwo go znaleźć, gdyż wyrasta z niego miniaturowa wieża Eiffle'a. Na stołach tańczą skąpo odziane kobiety, wejście kosztuje 5€, dlatego przed wejściem ustawia się grupka mężczyzn cykających tymże paniom zdjęcia. Dość zabawny to widok, szczególnie że obok widzieliśmy też popa z dzieckiem:) Totalna różnorodność, ale właśnie to jest najciekawsze.
Idąc deptakiem do samego końca dochodzimy do starówki, która na mnie zrobiła ogromne wrażenie.
Ale zanim starówka, jest przystań dla jachtów. Bardzo ładnych, co jeden to lepszy i bardziej luksusowy. I tu zadawałam sobie pytanie dlaczego takimi jachtami podbijają do imperium tandety:) Ale potem zobaczyłam starówkę, która bardzo mi się spodobała. Może dlatego, że pierwsza w okolicy, a może z innego powodu. Małe uliczki, jasny kamień, kościółki i punkty widokowe. Tylko wysiadło światło w połowie restauracji:)
Wiem na pewno, że najbardziej lubię właśnie miasta, które łączą w sobie i luksus i piękno i trochę tandety, bo takie miejsca się nie nudzą szybko:)
Powiększ
Ostatnio komentowane na stronie:

14/11/2010
MG
Wodospady Krka
Plitwice w gorszym wydaniu.
Notatki o podobnych miejscach: