
7 osób
Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: po publikacji
Sintra - Odpoczynek od Lizbony
Należy pamiętać, że dookoła Lizbony znajduje się wiele cennych miejsc, które doskonale nadają się na jednodniowe wycieczki. Jedną z takich mieścin jest Sintra.
Sintra leży nieopodal Lizbony. Najlepiej się do niej dostać podmiejskim pociągiem na specjalnej linii Lizbona – Sintra. Bilety nie są bardzo drogie i można je kupić na w automacie na każdej stacji. Automaty są także anglojęzyczne. Kolejka jest b. wygodna i w godzinach roboczych wolna od tłumów. Podróż Linha de Sintra to całkiem przyjemne doświadczenie.
Gdy już osiągniemy Sintrę warto udać się do kawiarni mieszczącej się dosłownie naprzeciwko dworca. Wcześniej jednak lepiej sprawdzić częstotliwość autobusów odchodzących do centrum miasteczka. Być może lepiej pozwolić sobie na kawę i ciastko w drodze powrotnej, a teraz nie czekać na autobus. Kawiarnia nazywa się Sintra Bela i warto w niej spróbować tradycyjnej bici (małe espresso z cukrem, bica pochodzi od portugalskiego „pij to z cukrem” – bebe isto con azucar) lub espresso oraz ciasteczek o nazwie queijadas finas.
Po słodkim początku dnia w Sintrze i dojechaniu autobusem do centrum swoje pierwsze kroki zdecydowanie należy skierować do historycznego Pałacu Narodowego Sintra mieszczącego się przy rynku. Doskonale zachowane średniowieczne wnętrza i bardzo dokładne opisy eksponatów w środku czynią wycieczkę po budynku bardzo ciekawą.
Następne w kolejce do zwiedzania są Zamek Maurów i Pałac Pena.
Historyczne walory obu tych miejsc łatwo odnaleźć w przewodnikach po Portugalii i po Lizbonie. Do wskazówek zawartych w książkach warto przede wszystkim dodać, iż są dość wcześnie zamykane i jednodniowy objazd Sintry najlepiej zacząć jak najwcześniej rano.
O ile po zamknięciu bram do Pałacu Pena nie sposób się dostać, o tyle Zamek Maurów jest na tyle dostępny ze względu na swoje położenie, że można spokojnie przeskakując mur lub obchodząc furtkę wskoczyć jeszcze kiedy jest jasno na ścieżki błądzące pomiędzy pozostałościami tych wiekowych budowli. Można się przy tym najeść strachu, gdyż każda zbliżająca do mroku godzina powoduje, iż cienie historycznych ruin i drzew zaczynają po prostu straszyć.
To całe łażenie po ruinach Maurów wypada skończyć zanim odjedzie ostatni autobus, który zawiezie nas prosto na stację kolejową, z której przyjechaliśmy. Po drodze oczywiście jeszcze jedna, mała kawa.