Na Pomorzu
5 osób
Moderatorzy:
    pioter

Ustawienia strony:

Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: po publikacji
RSS RSS
Zarejestruj się

Z wizytą w winnicy "Anna de Croy"

Trafiłem tu trochę przez przypadek w drodze nad morze. Pan Feliks, właściciel gospodarstwa, był akurat zajęty tłoczeniem soku z porzeczek, mimo to znalazł dla mnie kilka minut. 
 
Anna de Croy to chyba najdalej na północy położona winnica w Polsce. Na prawie hektarze uprawia się tu między innymi czerwone Rondo i białe Seyval Blanc. Anna de Croy to chyba najdalej na północy położona winnica w Polsce. Na prawie hektarze uprawia się tu między innymi czerwone Rondo i białe Seyval Blanc. (pinot)
 
Nieraz zastanawiamy się, czy w ogóle w Polsce mamy już taki klimat, żeby móc regularnie produkować niezłe wina. Myślimy wtedy głównie o Małopolsce albo Dolnym Śląsku, nieraz też o Lubuskim, gdzie istnieją długie tradycje winiarskie. A tu ciekawostka: winnice mamy też pod Słupskiem! "Czy nie za zimno?" - pytam właściciela. "Nie - odpowiada pan Feliks - wbrew pozorom dzięki bliskości morza jest tu dość umiarkowany klimat z mniejszymi mrozami niż w głębi kraju". Najgorsze są nawet nie te zimowe mrozy, lecz wiosenne przymrozki, ale te przecież zagrażają winorośli również w bardziej południowych krajach. Żeby ochronić uprawy przed spadkami temperatury, która zazwyczaj najniższa jest przy samej ziemi, w winnicy "Anna de Croy" prowadzi się krzewy winorośli dosyć wysoko, kwitną i owocują jakieś 1,5 metra nad ziemią. Nie jest to pierwsza próba uprawy winorośli w tym regionie. W XVII wieku winnice założyła tu księżna Croy, ostatnia przedstawicielka dynastii Gryfitów, książąt pomorskich. To od niej pochodzi nazwa gospodarstwa.  
 
(pinot)
 
"A skąd zainteresowanie winem", pytam pana Feliksa. "Wino wciąga" - odpowiada. I te słowa przekonują. Żeby uprawiać winorośl, trzeba na pewno wiele uporu i przede wszystkim pasji. Pan Feliks na pewno ją ma. Oko mu się błyszczy, gdy opowiada o swoich produktach, nie tylko o winie, ale również o sokach owocowych. Częstuje mnie przy okazji własnym sokiem jabłkowym. "Czy nie ma w nim odrobiny gruszki" - pytam zachwycony słodyczą soku. "Nie." "A cukru?" Pan Feliks znów przecząco kiwa głową. Dla mnie to był najlepszy sok jabłkowy, jaki piłem, wziąłem od razu kilka buteleczek (6 zł za pół litra). A wino? Spróbowałem go dopiero po powrocie, białe z 2010 roku. Przyznam, że lubię wina z owocem, a to takim nie było. Mocno dębowe, ściągające. Pan Feliks uważa, że wino musi poleżeć i że trzeba mu dodać dębu, dlatego do kadzi wrzuca wiórki. No cóż, trzeba to lubić. Jedna butelka to jednak za mało, żeby sprawiedliwie ocenić. Ale wiem, że następnym razem, gdy będę blisko Słupska, odwiedzę znów winnicę. To miejsce z pasją. 
 
(pinot)
 

Winnica Anna De Croy
Głobino 34, 76-200 Słupsk

Mówi się o tym we wpisach (lub komentarzach do nich):