Koncertowo

Moderatorzy:
    pinot

Ustawienia strony:

Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: po publikacji
RSS RSS
Zarejestruj się

Santana i ZZ Top w Dolinie Charlotty

9 zdjęć i jeden klip

Tym razem wyjątkowo o dwóch koncertach w jednej notatce. W Dolinie Charlotty wystąpili ZZ Top (3 lipca) oraz Carlos Santana z zespołem (4 lipca). 
 
ZZ Top dali całkiem solidny koncert, choć niezbyt długi, trwający zaledwie godzinę dwadzieścia minut. Może stąd jakieś poczucie niedosytu po jego zakończeniu, tym bardziej, że dopiero w drugiej części występu zespół zdawał się rozkręcać. Ale i tak zobaczyć z bliska brody Billy Gibbonsa i Dusty Hilla oraz wysłuchać na żywo wspaniałego rytmicznego grania całego tria z równiutko bębniącym Frankiem Beardem to była spora radość. Najbardziej w pamięci pozostanie mi hołd złożony przez muzyków Jimi Hendrixowi podczas fenomenalnie zagranego Foxy Lady. Szkoda, że nie można było już robić zdjęć na Foxy Lady, gdyż menadżer zespołu zezwolił na fotografowanie tylko początku koncertu, a obrazki były wymowne: Billi i Dusty raz po raz odwracali się do ogromnych portretów Hendrixa, to był hołd, podziękowanie, ale też jakby przywołanie Mistrza na scenę amfiteatru i zaproszenie do wspólnego jam. 
 
Zdjęcia z koncertu ZZ Top:
 
 
 
 
Następnego dnia koncert dał Santana. Koncert to mało powiedziane, to było prawdziwe święto muzyki. Santana i pozostałych dziewięciu członków zespołu dali niesamowity popis wirtuozerii i zgrania. Nawet mnie porwali, choć do wielkich miłośników rytmów latynoskich i afrykańskich nie należę. Na ich tle nie zabrakło jednak typowo rockowych elementów, improwizacji i cudownych sprzężeń charakterystycznych dla stylu Santany. Ponad dwie godziny wspaniałego grania, w świetnym tempie, z niezwykle czystym brzmieniem doprowadziło fantastyczną publiczność Charlotty do szaleństwa. Do niej zresztą Santana zwracał się bezpośrednio: "jesteście miłością i światłem" - mówił. 
 
W programie znalazły się nowsze i starsze kompozycje, było m.in. Black Magic Woman i Oye Como Va, nie zabrakło ostatnich przebojów, dla których nadmorska, letnia Dolina Charlotty wydaje się najlepszą sceną. Szczęście, że dwa lata temu, gdy po raz pierwszy Santana przyjechał do Charlotty, udało się twórcy festiwalu, Mirosławowi Wawrowskiemu, przekonać menadżera Santany, że jest to lepsze miejsce na koncert niż duże ośrodki takie jak Warszawa czy Gdańsk. Santanie tak się spodobała Charlotta, że nazwał ją swoim drugim domem. Już od pierwszych taktów koncertu czuć było, że granie w Charlotcie sprawia gitarzyście wyjątkową radość. A potem to już była jazda i płynięcie na fali latynoskich rytmów i unoszących improwizacji, zresztą nie tylko Santany, lecz również innych muzyków. Piękny koncert.
 
Black Magic Woman z wplecionym Third Stone from the Sun Jimi Hendrixa:

 
Zdjęcia:
 

Mówi się o tym we wpisach (lub komentarzach do nich):