"Dzika" Europa
8 osób
Moderatorzy:
    Ola
Autorzy strony:
    Ola
Subskrybenci:
    pinot WiktorOnoff Ola Agata Atavus AgnesO mzag ruda

Ustawienia strony:

Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: tylko niezaufani
RSS RSS
Zarejestruj się

25/07/11 od Agata
W temacie: Turcja

Wschód słońca w mezopotamskiej świątyni

Brzmi jak bajka. Czy Nemrut nią jest?

Pięć godzin jazdy w ciasnym busiku bez klimatyzacji (na szczęście w zgranej ekipie), kilkukrotne zgubienie drogi tuż nad ranem, pokonanie ostatniego odcinka biegiem pod górę byleby tylko zdążyć na ten diabelny wschód (bo busik nie dawał rady), przenikliwy wiatr na szczycie. Czy w ogóle było warto?

Garść faktów. Nemrut to jeden z najwyższych (2134 m n.p.m.) szczytów tureckiego pasma górskiego Antytaurus na południowym wschodzie kraju. Widoki jak można się domyśleć zapierają dech, świetne miejsce na trekking. Ale nie o przyrodę tu chodzi, a o historię. Na szczycie znajdował się kompleks świątynno-sepulkralny wzniesiony ok. 62 r. p.n.e. przez króla starożytnej Kommageny, Antiocha I. Król musiał być odrobinę szalony, bo uwierzył, że jest równy dawnym bogom. Chciał stworzyć własny kult, czego wyrazem jest właśnie Nemrut. Cały kompleks składa się z 50 metrowego kurhanu usypanego z kruszonej skały i trzech tarasów. Na każdym stoją główne atrakcje – monumentalne rzeźby przedstawiające dumnego króla Antiocha i bogów z różnych mitologii, m.in. Zeusa. Śmietanka towarzyska. Całość była chroniona przez wielkie orły i lwy, którym dzisiaj brakuje skrzydeł bądź paszczy.

 

 


Kompleks długo był znany tylko okolicznym pasterzom, został odkryty dopiero w 1881 roku. Wtedy jeszcze większość posągów była nienaruszona (co wiadomo z pozostawionych przez badaczy dokumentów), dzisiaj potężne głowy leżą na ziemi – najprawdopodobniej wskutek trzęsienia ziemi. Niektórym brakuje nosów, które jeszcze kilka lat temu zdobiły ich twarze. Badania na szerszą skalę podjęto dopiero w latach 50. XX wieku – użyto nawet dynamitu, by znaleźć komorę grobową, jednak ta pozostała nieodkryta.

Niemal na sam wierzchołek można się dostać samochodem (jedna z dróg jest bardzo kręta i niebezpieczna, szczególnie jeśli jest się skazanym na tureckiego kierowcę), płacąc ok. 3 lirów (studenci) za wejście na teren świątynny. Wielu tureckich turystów nocuje pod szczytem, by nie zrywać się nocą na wschód słońca, jednak trzeba być przygotowanym na niskie temperatury, nawet latem. My wyruszyliśmy z Arapgiru ok. 23.00, dwadzieścia minut przed wschodem byliśmy już całkiem niedaleko. Wtedy zepsuł się samochód, więc cóż – razem z kolegą ruszyliśmy pędem pod górę, w końcu wschód słońca z góry Nemrut to turecki must-see, nawet jeśli w kilka godzin po szaleńczym biegu straci się głos.

 

 


A więc wschód słońca, dookoła tłum turystów, jesteśmy jedynymi Europejczykami, skołowanymi wielkimi posągami sprzed naszej ery. Jednak nikt nie patrzy na kamienne głowy i trony, a na mający za chwilę się zacząć wschód, czyli w zupełnie przeciwnym kierunku. Znalezienie wolnej skały z dala od ludzi zajmuje chwilę, ale jest koniecznością, bo dźwięk migawek denerwuje, kiedy chce się poczuć cokolwiek wyjątkowego w tym przecież unikalnym miejscu. Jeszcze przed wschodem jest pięknie, czerwone światło hipnotyzuje. W końcu zza gór zaczyna wychylać się złoto-czerwona tarcza, niebo zmienia kolor, odsłaniają się coraz to nowe pasma, słychać ciche oklaski, jakaś grupa śpiewa piękną pieśń – jak w filmie. Po chwili jest już po wszystkim. I wtedy nie zaśnijcie przypadkiem na kamieniu, bo stracicie prawdziwy spektakl. Wystarczy się odwrócić i zobaczyć już zupełnie inne posągi, skąpane w niezwykłym, ciepłym świetle poranka. A potem przejść się dookoła usypanego przez amerykanów kopca (zabawy z dynamitem zniszczyły ten oryginalny), zajrzeć w oczy kamiennym orłom, podziwiać pasma górskie z każdej strony świata.

Powrót może być zabawny. Kierowca oznajmia, że nie będzie nas zwoził na dół, bo zakręty są zbyt niebezpiecznie. Więc jak grupa zombich powoli schodzimy, tuląc się z zimna do siebie. Odpowiadając na pytanie z pierwszego akapitu – warto było. To unikat na skalę światową, banalne acz prawdziwe. Magii dodaje sama forma jego odkrywania – pełne napięcia czekanie na wschód słońca, gra kolorów, świadomość, że stoi się na Historii przez duże H. Nic nie zepsuje tego momentu, nawet brak klimatyzacji w ciągu piekielnie upalnego dnia we wschodniej Turcji.
 
  • Lynda na górze Nemrut Lynda na górze Nemrut
Ostatnio komentowane na stronie:
14/11/2010 MG

Wodospady Krka

Plitwice w gorszym wydaniu.
3 komentarze, ostatni z 06/11/2018 od Jacko
02/09/2014 ruda

Gjipe

najpiękniejsza plaża w Albanii
3 komentarze, ostatni z 05/11/2018 od Jacko
19/08/2014 ruda

Ksamil

1 komentarz z 26/05/2017 od orciobiq