Relaks czeka tuż za rogiem
7 osób
Moderatorzy:
    Ola
Autorzy strony:
    Ola
Subskrybenci:
    bt Ola SKIP Agata hannahbluee Antisaina AgnesO

Ustawienia strony:

Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: tylko niezaufani
RSS RSS
Zarejestruj się

Przepis na udaną sobotę

Dla mnie udana sobota to aktywny wypoczynek. Doskonałym pomysłem na jej spędzenie jest spływ kajakowy.

W północno-wschodniej części Polski znajduje się Biebrzański Park Narodowy, którego osią i centrum jest rzeka Biebrza i znajdujące się wokół niej bagna. Biebrza i jej dopływy to doskonałe miejsce na spływ kajakowy. W ostatnią sobotę maja, pomimo, że pogoda była dość niepewna, postanowiliśmy udać się na taki spływ.

Z miejsca naszego noclegu zabrał nas właściciel kajaków. Po drodze pokazywał miejsca, gdzie można byłoby rozpocząć spływ. Twierdził, że są to bardzo ciekawe trasy: dopływy Biebrzy z licznymi zakrętami. Niestety miejscowi rolnicy, posiadający pastwiska przecięte rzeką, ogrodzili swoje tereny tak, że kolczaste druty poprowadzili również przez rzekę. Płynąc kajakiem można, więc napotkać niesympatyczną niespodziankę. Oczywiście jest to niezgodne z prawem. Jednak „Chłopi tutaj to bardzo mściwy naród” i nikt nie próbuje tego zmieniać. Rozglądając się po okolicy rzeczywiście można było zauważyć wiele płotów. Kawałek pastwiska i płot. I tak jeden przy drugim. Z tego powodu ciężko nam było znaleźć dobre zejście do rzeki, aby wystartować z kajakami. Wszędzie tylko te kolczaste druty. A szkoda. Myślę, że wiele zyskaliby, gdyby byli przyjaźniej nastawieni do turystów.

W końcu udało nam się wystartować. Początek naszego spływu to rzeka Wissa, prawy dopływ Biebrzy. Rzeka ta (a raczej rzeczka), w miejscu, z którego wystartowaliśmy była nieco szersza od długości kajaka. To, co ją charakteryzowało to liczne zakręty. Wąsko, kręto – wcale nie ułatwiało nam to zgrania się w kajaku. Po chwili jednak nie zawsze udanego machania wiosłami współpraca przebiegała należycie i dalsza podróż była już tylko przyjemnością. Płynęliśmy wśród wysokich traw, spotykając co jakiś czas stojących na brzegu wędkarzy z zarzuconą przynętą.

W wyprawie brało udział sześć kajaków. W pewnym momencie między nimi były duże odstępy. Te przerwy oraz liczne zakręty sprawiły, że nie widziałam nikogo przed, ani za nami. Byliśmy tylko my i przyroda. Na naszym kajaku co jakiś czas siadały granatowe ważki. W oddali słychać było ptaki. Niestety nie jestem ornitologiem i nie potrafiłam ich rozpoznać.
Gdy dopłynęliśmy do miejsca, gdzie Wissa łączy się z Biebrzą, koryto rzeki było znacznie szersze. Tutaj wędkarze nie stali na brzegu, tylko pływali na łódkach. W naszej grupie kajakarzy pojawił się element rywalizacji. Kto pierwszy dopłynie do wyznaczonego miejsca? Ostatecznie nasz kajak skończył na trzecim miejscu. Nie ukrywam, że trochę w tym mojej winy. Zamiast pomagać mojemu partnerowi, robiłam zdjęcia spacerującego po brzegu bociana. :)

Pomimo, że niebo przez większość spływu było zachmurzone, to niektórzy powrócili z czerwonymi od słońca twarzami.:) Cali mokrzy, zmęczeni (szczególnie ręce), trochę głodni, ale szczęśliwi wyruszyliśmy na obiad.

 

  • płyniemy! płyniemy!
  • bocian - przyczyna naszej przegranej ;) bocian - przyczyna naszej przegranej ;)
  • spływ kajakami spływ kajakami