
5 osób
Ustawienia strony:
Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: po publikacji
Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: po publikacji
RSS
RSS
Dwór Artusa
Niegdyś "najdroższa karczma nad Bałtykiem"
Dziś mieści się w Dworze Artusa spokojne muzeum, kiedyś jednak było to jedno z najbardziej gwarnych miejsc w Gdańsku. Pisał o nim w 1636 roku francuski dyplomata, Karol Ogier: "Warto też zobaczyć, co tam przez dnie, a niekiedy noce się dzieje. Oto stała tam i nieznużona pijatyka, bez nijakiego jedzenia. Stowarzyszenie takie bowiem od czasów dawnych utworzone, do którego ci, co chcą się tam przyłączyć i wpisać, cesarskiego talara jako wstępne i dopustkę wpłaca"*. Jakże to - zapytacie - w jednym z najbardziej zacnych gdańskich gmachów, miejscu spotkań elitarnych bractw i podejmowania przez patrycjat koronowanych głów takie rzeczy się odbywały? Czy Francuz czasem nie przesadził? Otóż nie, nie przesadził, w Dworze Artusa rzeczywiście kwitło życie towarzyskie majętnych gdańszczan, szlachciców, żeglarzy i kupców. A że właściwie na co dzień nie podawano tam jedzenia, co najwyżej zakąski w postaci śledzia bądź ciastka, a piwo (rzadziej wino) lało się strumieniami, to i obraz biesiady mógł wyglądać tak, jak opisał go Ogier.
Początki Dworu sięgają XIV wieku, kiedy powstało pierwsze bractwo gdańskie - bractwo św. Jerzego, a miejsce jego zebrań nazwano łacińskim imieniem króla Artura - bohatera popularnej legendy średniowiecznej. Zawarte w niej idee rycerskiej równości i solidaryzmu miały przyświecać również członkom tego stowarzyszenia, czy też Ławy - jak wówczas określano takie grupy od ław, przy których się zbierały. Do Ławy św. Jerzego mogli należeć jedynie szlachetnie urodzeni, ale już niedługo wraz z bogaceniem się miasta zaczęły powstawać kolejne, które dopuszczały również mieszczan, zawsze jednak tylko tych majętnych, sprawujących władzę w mieście, kupców czy armatorów. Powstały zatem Ławy: św. Rajnolda dla kupców pochodzących z Nadrenii, Lubecka (zwana też św. Krzysztofa) dla prowadzących interesy z Lubeką, Malborska dla gdańszczan biorących udział w oblężeniu Malborka, Holenderska skupiająca kupców gdańskich i holenderskich, Trzech Króli zawiązana ponoć z czystej przyjaźni oraz Ławy zawodowe, na przykład Szyprów lub Sędziów.
Wspaniały gmach Dworu Artusa jest szerszy niż inne kamieniczki na Długim Targu, gotycki, ale z fasadą manierystyczną wykonaną na początku XVII wieku przez Abrahama van der Blocke. Urzeka również jego wnętrze z pięknymi gwiaździstymi sklepieniami opartymi na czterech smukłych kolumnach. Ogromne ostrołukowe okna na przeciwległych ścianach wpuszczają wystarczająco dużo światła, by móc bez przeszkód je zwiedzić i obejrzeć zgromadzone w nim dzieła i dekoracje. Niestety, niewiele ich przetrwało zbombardowanie i pożar w 1945 roku. Zaginęło wtedy między innymi wiele obrazów, a te, które dziś wiszą w sali Dworu, są w wielu wypadkach jedynie fotograficznymi kopiami, ale i tak robią wrażenie i pokazują, z jakim rozmachem urządzano ten główny salon Gdańska w czasie największego rozkwitu miasta, od XV do XVII wieku. Obok obrazów mamy tu też liczne rzeźby, ornamenty, zbroje, makiety statków, niezwykły piec z kaflami, na których przedstawiono najważniejsze postaci ówczesnej Europy, rogi i boazerie. Każda Ława fundowała dzieła nawiązujące do charakteru bractwa. Ich jakość świadczy o bogactwie gdańszczan, ale też o ich aspiracjach kulturalnych.


Był to zatem ośrodek życia towarzyskiego, elitarny klub, lokal rozrywkowy i salon reprezentacyjny zarazem. Dla przyjezdnych stanowił nie lada atrakcję, oczywiście tylko dla tych, którzy z racji urodzenia, bogactwa czy pełnionej funkcji mieli w ogóle prawo wstępu. Takiego prawa nie mieli na przykład rzemieślnicy, szynkarze i wszyscy trudniący się pracą najemną. Formalnie nie wolno było w nim załatwiać interesów, do tego służył plac przed Dworem. Nie wolno było też uprawiać hazardu, ale - jak to zwykle bywa - nie zawsze przestrzegano tego wewnętrznego prawa. Żeby umilić biesiadowanie organizowano przeróżne występy, ponoć nawet linoskoczka, który przechadzał się po linie zawieszonej na kolumnach podtrzymujących sklepienie. Często zabawa przybierała formy kontrastujące z powagą i wytwornością wnętrza i zebranych w nim dzieł. Pisał o tym wspomniany na początku Karol Ogier. Mówią o tym też wpisy do księgi Dworu, przytoczmy jeden z nich z 1588 roku: "Kto tęgo pije, dobrze śpi, kto dobrze i dużo śpi, ten nie grzeszy, ten więc, kto tęgo pije, wnijdzie do królestwa niebieskiego". Ale oczywiście nie tylko pijatyki (a nieraz i bijatyki) odbywały się w Dworze, służył on przede wszystkim do nawiązywania kontaktów, przyjmowania ważnych gości w warunkach mniej formalnych niż w instytucjach municypialnych, również do promowania sztuki i książek, w Dworze swoje prace wystawiali gdańscy artyści i wydawcy: "są w tym domu i księgi na sprzedaż wystawione, których widok zatrzymuje przechodniów" - zanotował Ogier.
* Karol Ogier, "Dziennik podrózy do Polski 1635-1636", cytat za Maria Bogucka, "Życie codzienne w Gdańsku", z tej książki zaczerpnąłem też informacje do notatki.
Powiększ
Ostatnio komentowane na stronie:

30/10/2013
mrtswtk
Gdzie leży Stargard Szczeciński?
Krótka lekcja geograficzno-matematyczna o tym, co ma Stargard do zmiany czasu.
3
komentarze,
ostatni
z 01/05/2023
od hetmanrafalhetman

01/11/2013
mrtswtk
Abrazja kontra kościół w Trzęsaczu
O ruinach kościoła z szumem fal i miłosną historią w tle.
5
komentarzy,
ostatni
z 06/09/2018
od Aniaaaaaa58674

01/10/2015
pinot
Anna Wazówna i zamek w Golubiu-Dobrzyniu
Notatki o podobnych miejscach: