
5 osób
Ustawienia strony:
Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: po publikacji
Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: po publikacji
RSS
RSS
Miasto otwarte na morze
Kilka słów o gdyńskim modernizmie
W żadnym innym polskim mieście architektura modernistyczna nie zdominowała tak miejskiego krajobrazu jak w Gdyni. W latach trzydziestych murowane sześciany, walce, ostrosłupy nadały powstającemu w zawrotnym tempie miastu swoisty styl. Minimalistyczne bryły właściwie bez żadnych ornamentów, za to z rzędami rytmicznie pulsujących okien, stawały przy dopiero co wytyczonych szerokich ulicach. Tej gdyńskiej geometrii architekci potrafili nadać rys charakterystyczny, jakim są nawiązania do kształtów kojarzącym się ze statkami i żeglugą. Mamy więc budynki przypominające nadbudówki okrętów, pomosty, kabiny, kadłuby. Mamy wieże smukłe i szpiczaste jak maszty. Ten styl stał się typowo gdyński i - sądząc po niektórych współczesnych realizacjach - jest punktem odniesienia również dla dzisiejszych projektantów. Nawet ultranowoczesny wieżowiec Sea Towers, górujący nad miastem i zatoką, może przypominać z daleka nadbudówkę jakiegoś gigantycznego lotniskowca. W ogóle Gdynia - mimo że w ciągu prawie wieku jej istnienia jako miasta (w tym roku obchodzimy 90 rocznice nadania jej praw miejskich) wiele się w architekturze zmieniło - zdaje się podążać za tym silnym impulsem modernistycznym lat trzydziestych.

Gdy władze odrodzonej Polski podjęły w 1920 roku decyzję o budowie w Gdyni portu wojennego, osada była niewielką wioską rybacką i letniskową. Wcześniej rozważano inne lokalizacje dla portu, widziano go w Pucku, Helu, a nawet na Jeziorze Żarnowieckim. Wybór padł jednak na Gdynię, a właściwie na nizinę pomiędzy wzgórzami Oksywiem i Kamienną Górą, nieco poniżej wioski Gdynia. Łagodny brzeg, spora głębokość morza w małej odległości od niego, bliskość dworca kolejowego w Gdyni były głównymi argumentami inżyniera Tadeusza Wendy, pierwszego dyrektora budowy gdyńskiego portu. Trafność tego wyboru potwierdziły kolejne lata, gdy zmieniły się plany wobec portu, miał to być już nie tylko wojenny, lecz ogromny port przeładunkowy uniezależniający polski handel morski od Wolnego Miasta Gdańska. Tylko w Gdyni były warunki na tak duże przedsięwzięcie. W roku 1921 prace na tym prawie pustkowiu jednak dopiero ruszały. Sugestywnie opisywał je Stefan Żeromski w "Wietrze od morza" jednocześnie kreśląc już 1922 roku wizję, która spełni się już za lat kilka:
"Tu i tam pobiegną w ciągu lat kilometry betonowych i kamiennych bulwarów i placów. Tam, gdzie teraz wałęsają się w malarycznym oparze białe lub łaciate kozy uwiązane na postronkach i przytroczone na głucho do kołków wbitych w torfowisko - gdzie beznadziejnie i bezskutecznie wielkim zbiorowym gęganiem gęgają siodłate gęsi (...) - zaświszczą sygnały i syreny setek kotłów, bić będą wniebogłosy, jak w Southampton, tysiące młotów, warczeć będą maszyny, śpiewać będą pracownicy, przygotowywać się do podróży wokół globu ziemskiego polskie okręty i młodzi polscy marynarze".

Budowa portu nabrała rozmachu w 1926 roku, gdy ministrem przemysłu i handlu został inż. Eugeniusz Kwiatkowski. Stała się wtedy jedną z najważniejszych inwestycji gospodarczych II Rzeczpospolitej (Gdynia powstała bez względu na koszty). Już w połowie lat trzydziestych będzie największym pod względem przeładunków i jednym z najnowocześniejszych portów nad Bałtykiem.
Wraz z portem rosło miasto. Jego pierwsze plany stworzyli w latach dwudziestych urbaniści Roman Feliński i Adam Kuncewicz. W ich koncepcji osią miasta miała być szeroka arteria biegnąca z dworca kolejowego w kierunku portu, którą wytyczono mniej więcej w linii dzisiejszej ulicy Wójta Radtkego. Kończyć się miała ogromnym placem nadmorskim, będącym zwieńczeniem układu urbanistycznego i zarazem otwierającym go na port i morze. Rozrastanie się portu wymusiło jednak przeniesienie tej osi bardziej na południe, stała się nią ulica 10 Lutego wraz ze Skwerem Kościuszki przechodzącym w długie południowe molo. Wyszło może skromniej niż w pierwszych planach, ale podstawowa idea otwarcia na morze została zachowana. Wraz z ulicami poprzecznymi ciąg 10 Lutego utworzył centrum wyrastającego w szczerym polu miasta.
Przy nowych ulicach budowano nowe domy pełniące funkcje publiczne, handlowe, biurowe i mieszkalne. Budowano je tak szybko jak port - jak mawiano przed wojną - w "gdyńskim tempie budowania". Chyba tylko rozwój Łodzi w drugiej połowie XIX wieku może być porównywalny z tym, co działo się wówczas w Gdyni, która w ciągu zaledwie dekady stała się nowoczesnym, ponad stutysięcznym miastem. W niej znajdowali pracę przybysze z Kaszub i z głębi kraju. Gdynia rosła szybciej niż jakiekolwiek wówczas miasto. Bez właściwie żadnego balastu historycznego od razu jako miasto modernistyczne w jego wersji zarówno umiarkowanej, jak i radykalnej, funkcjonalistycznej i konstruktywistycznej.
Popatrzmy na niektóre obiekty.



Ich nowoczesność nie polegała tylko na wyglądzie. Owszem, kubistyczne bryły, geometryczne kształty i przeszklenia to istotne cechy estetyki modernizmu. Żeby je jednak osiagnąć, należało również budować nowocześnie i tak też było w Gdyni. Modernistyczne budynki powstawały przy zastosowaniu najnowszych technik z wykorzystaniem konstrukcji szkieletowych. Co ważne, w większości przypadków zarówno projekty, jak i wykonanie były dziełem polskich specjalistów, architektów i inżynierów, nieraz bardzo młodych absolwentów politechnik bądź nieraz nawet jeszcze studentów. Gdynia to też świadectwo wysokiej kultury technicznej polskich budowniczych i uczelni, z których wyszli. Wykładali na nich znamienici profesorowie jak choćby Stefan Bryła, wówczas autorytet w zakresie wykorzystania stali w budownictwie. Most jego projektu - pierwszy na świecie most spawany - przyjażdżali oglądać inżynierowie z całej Europy. Wiele jego osiągnięć wykorzystano również Gdyni.
Na wskroś nowczesna była też funkcjonalność gdyńskich kamienic. Posiadały bieżącą ciepłą wodę, centralne ogrzewanie i windy, a te najzamożniejsze również tarasy na dachach i oszklone ogrody zimowe. W ich wysokich, przeszklonych parterach lokowano sklepy i usługi. "Biała Gdynia" - jak ją określano ze względu na estetyczne jasne elewacje budynków - stawała się jednym z najatrakcyjniejszych polskich miast.
***
I dziś Gdynia jest jednym z najdynamiczniejszych i najatrakcyjniejszych do życia miast. Powstają w niej coraz nowocześniejsze obiekty architektoniczne, o których może więcej przy okazji innej notatki. Na razie tylko jeszcze kilka zdjęć:
Powiększ
Ostatnio komentowane na stronie:

30/10/2013
mrtswtk
Gdzie leży Stargard Szczeciński?
Krótka lekcja geograficzno-matematyczna o tym, co ma Stargard do zmiany czasu.
3
komentarze,
ostatni
z 01/05/2023
od hetmanrafalhetman

01/11/2013
mrtswtk
Abrazja kontra kościół w Trzęsaczu
O ruinach kościoła z szumem fal i miłosną historią w tle.
5
komentarzy,
ostatni
z 06/09/2018
od Aniaaaaaa58674

01/10/2015
pinot
Anna Wazówna i zamek w Golubiu-Dobrzyniu
Notatki o podobnych miejscach: