Bieszczadzkie świątynie w miniaturze
Centrum Kultury Ekumenicznej w Myczkowcach
Drewniane cerkwie to po połoninach chyba najbardziej rozpoznawalny symbol Bieszczad. Kiedy nie ma pogody lub chęci na górskie szlaki, wielu przybyszów spędza dzień, podziwiając małe i duże cuda. A gdyby tak zobaczyć je wszystkie w jednym miejscu, także te już nieistniejące?
Do muzeum miniatur w Myczkowcach, niedaleko Soliny, trafiłam przypadkiem. Ot, zwiedzając cerkwie i zalew, wędrowałam palcem po mapie, szukając ciekawych tras. Ta wydawała się bardziej interesująca niż główna. Szyld o miniaturach cerkwi pojawił się znienacka, zatrzymaliśmy się. Ani żywej duszy, kwiecień w Bieszczadach był w tym roku raczej zimowy niż wiosenny. Na szczęście okazało się, że miniatury można już zobaczyć.
Maleńkie cerkwie zajmują prawie hektar w Centrum Kultury Ekumenicznej, na terenie Caritas w Myczkowicach. Park miniatur powstał w 2007 roku, zbudowano 140 makiet cerkwi greckokatolickich, rzymskokatolickich i prawosławnych. Dzisiaj tych cudeniek jest już więcej. Wszystkie są z terenów okolicznych, co nie oznacza, że tylko polskich – sporo tu cerkwi z Ukrainy i Słowacji. Makiety zostały wykonane w tej samej skali, 1:25. Fundamenty powstały przede wszystkim z dębu, potem jest wodoodporna pływa, pokryta najczęściej misternymi modrzewiowymi deseczkami, a także blachą – zależy jak świątynia wygląda w oryginale. Cerkwie wyglądają niesamowicie, odwzorowane w najdrobniejszych detalach. Nic dziwnego, skoro ich wykonanie to skomplikowana robota. Zespół korzysta z dokumentów konserwatora zabytków, zdjęć robionych osobiście, a nawet z pomiarów laserowych. Wynik ich pracy jest absolutnie fantastyczny, mogłabym oglądać je godzinami, wybierając te, które chcę zobaczyć w skali 1:1.
Park miniatur zajmuje pagórkowaty teren, cerkwie pogrupowano tematycznie. Są Pogórzanie, Zamieszańcy, Łemkowie, Dolinanie, Bojowie i pewnie inni, o których zapomniałam. Nie tylko cerkwie są wykonane z namaszczeniem – także ich otoczenie robi wrażenie. To świetnie utrzymany ogór miniaturowych – a jakże – krzewów i innych roślin. Ponoć w kamieniach ukryte są głośniki, z których wydobywają się cerkiewne śpiewy, jednak nic nie słyszałam. Może jednak było za wcześnie?
Bilet wstępu kosztuje 5 złotych (ulgowy 2,5), do kupienia w niewielkim punkcie informacyjnym obok parku. Są tam też ciekawe materiały o okolicy, mapy, przewodniki (sama zaopatrzyłam się w mapę z zaznaczonymi cerkwiami, przydała się). Przed sezonem jest pusto - i dobrze. Nie wyobrażam sobie kontemplowania tego niezwykłego miejsca z wycieczkami.