Sarajewo
miasto dziwne, zupełnie inne i raczej nieładne, które warto zobaczyć
Nikt nas nie uprzedził jak Sarajewo wygląda, dlatego spodziewaliśmy się trochę biedniejszego Belgradu. Tymczasem, Sarajewo to miasto jakiego nie widziałam nigdy. Widać piętno oblężenia, przecież jeszcze 16 lat temu toczyła się tu regularna wojna. Odrapane domy i do połowy zburzone po oblężeniu bloki przy smutnych ulicach. Jak się zajrzy na podwórko jakiejkolwiek ulicy, nawet głównej w centrum, leży tam gruz najprawdopodobniej ten od bombardowań ponad 15 lat temu. Zburzona niegdyś duma Sarajewa-Biblioteka Narodowa dopiero teraz jest restaurowana. Rzeka wygląda jakby wysychała, ulicę dalej od centrum już trochę strach chodzić, bo wszystko takie jakby opustoszałe.
Ten niezbyt korzystny wygląd miasta nadaje mu swoisty, niepowtarzalny urok.
Odbudowane są meczety, więc sarajewskie wzgórza usiane są minaretami, meczetów jest więcej niż kościołów na Ursynowie, a mieszka tu raptem 300 tys. ludzi.
Ten największy, Ghazi Husrev-Bega znajduje się w środku starówki i jest przepięknie oświetlony nocą. Sama starówka, Baščaršija przypomina trochę zakopiańską ulicę sklepową - drewniane brązowe budki. Zapewne dlatego, że to właściwie nie jest starówka w naszym rozumieniu, tylko miejsce, w którym kiedyś był główny bazar miasta.
Podobna do głównej ulicy Belgradu jest ulica sklepowa - Ferhadija. To właśnie tu dopiero co otworzył się pierwszy w Bośni McDonald's.
Z kolei równoległa Mula Mustafe Bašeskije już się zupełnie nie prezentuje. Centymetrowy chodnik odgrodzony od jezdni barierką, nie ma więc jak się minąć z przechodniem z naprzeciwka. Porozrzucane śmieci i gruz, puste lokale usługowe i przydymione elewacje.
Sarajewo jest zupełnie odmienne od każdego innego miasta bałkańskiego. Przede wszystkim dlatego, że w połowie muzułmańskie, ale też z powodu ponad 3-letniego oblężenia. W wielu miejscach można dojrzeć dość wymowne, ale i trochę szokujące hasło "Sarajevo: Olympic City 1984, Surrounded City 1992-1995". Niezła kasę zbija też właściciel domu przy lotnisku, w którym mieścił się Tunel Życia, czyli jedyne połączenie oblężonego Sarajewa ze światem zewnętrznym. Muzeum tunelu (znaki doprowadzają z miasta, mieści się ono w dzielnicy Butmir) kosztuje 2.5€. Można zobaczyć, ale niekoniecznie. Bo i tak żeby zrozumieć ten konflikt, trzeba się mocno zagłębić w literaturę. I wtedy może wyjaśnia się dlaczego Sarajewo jest miastem z bardzo bogatym życiem nocnym, w środku tygodnia impreza na imprezie. Czyżby to forma odreagowania?
