
8 osób
Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: przed publikacją
Zarzucka
czyli Świętokrzyskie smakuje
Niestety nasze okolice nie obfitują w ziemie dobrej klasy - wokół lasy i gleba raczej marna. Typowe kieleckie pasiaki to wąskie i długie poletka, na których uprawiano ziemniaki i zboża. Każda gospodyni starała sie mieć własny warzywnik, bo do sklepu po marchewkę nikt nie biegał.
Stąd też mamy kolejną niezbyt wyszukaną zupę z tego co było pod reką i w polu czyli Zarzuckę (zwaną też zarzutką).
W dużym garnku gotrowano ziemniaki pokrojone w kostkę około 6 sztuk, a w drugim około kilograma kiszonej pokrojonej kapusty. Gdy ziemniaki były na wpół miękkie dodawano do nich startą marchew 1-2 sztuki, dużą pietruszkę a w przypadku jej braku korzeń pasternaku i startą sporą cebulę, ziele angielskie oraz liść laurowy. Gdy ziemniaki z warzywami były już miękie "zarzucano" je ugotowaną kapustą i dalej gotowano aby smaki się połączyły. Następnie dużą cebulę przesmażano na wytopionym tłuszczu z boczku lub słoniny (teraz w wersji wegetariańskiej, można użyć masła klarowanego) i dodawano kilka łyżek mąki. Do zasmażki dodawano po łyżce zupy ciągle mieszając, żeby nie powstały grudki, a następnie wlewano ją do zupy, którą doprawiano solą , pieprzem, kminkiem i /lub majerankiem, posypywano natką pietruszki lub koperku. Ale bywało, że kapusta była mało kwaśna i zupa wychodziła mdła. Wtedy moja babcia dodawała poprostu zakwasu na żur. Tak, tak i tym właśnie zarzucka rożni sie od postnego kapuśniaku, tym żurem. Była to zupa kwaśna, gęsta i pożywna, przygotowywana z tego, co gospodyni miała. A my po latach zachwytu nad "chińszczyzną" i innymi kuchniami wracamy do narodowych smaków. Prostych, naszych, ale wcale nie prostackich, tylko takich ciepełkich, zwykłych i na nowo odkrywanych. Życzę smacznego, Mzag
(Mariuszjbie, CC BY-SA 2.0, http://pl.wikipedia.org/wik...)