
8 osób
Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: przed publikacją
Pyry z gzikiem
Jest to zdecydowanie moja ulubiona, tak zwana „piątkowa”, potrawa z dzieciństwa. Do dziś pamiętam, jak, jako brzdąc, w każdy piątek leciałam do ogródka, zerwać mamie koperku lub szczypiorku, a później zniecierpliwiona oczekiwałam, aż tata wróci z pracy, bo nie mogłam już się doczekać pałaszowania.
Pyry z gzikiem to bardzo wielkopolska potrawa, najbardziej charakterystyczna dla tego regionu – dlatego właśnie, bardzo często, poznaniaków nazywa się po prostu, pyrami :). Jednak w dzisiejszych czasach, gzik jest już dosyć dobrze znany także w innych częściach kraju (miały na to prawdopodobnie wpływ bardzo popularne w ostatnim czasie programy kulinarne). Nawet sama miałam okazję jeść pyry z gzikiem w dwóch barach w Warszawie…. a przynajmniej tak to nazywali. Niestety, to co w obu przypadkach wylądowało na moim talerzu, z pewnością nie można nazwać gzikiem, a szkoda.
Prawdziwy gzik składa się z twarogu, cebuli, opcjonalnie: kefiru lub śmietany, oraz koperku lub szczypiorku, a także z przypraw: soli i pieprzu. Twaróg rozrabiamy z tym, co bardziej lubimy tak, aby miało odpowiednią konsystencję – dosyć gęsta, ale nie na tyle, żeby serek był suchy. Dodajemy oczywiście warzywa, i przyprawy – bardzo ważny w tym daniu jest pieprz, ponieważ powinien być on dosyć mocno wyczuwalny. Voila! Gzik gotowy. Prosto, szybko i przyjemnie. Teraz jeszcze tylko ugotować ziemniaki w mundurkach, i można się zajadać :)
Sama wolę wersję z kefirem i koperkiem. Jednak o jednym mogę was zapewnić - w gziku na pewno nigdy nie powinniście spotkać ani czosnku, ani rzodkiewki, a już na pewno kiszonych ogórków – a właśnie takie wersje miałam okazję kosztować w stolicy.