12 osób
Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: autorzy i obserwujący
Moderacja: po publikacji
Dziewiąty album Soulfly
Nie tak dawno temu wspomniałem, że brazylijska Sepultura właśnie wydaje kolejną płytę, a tymczasem Soulfly Maxa Cavalery jest dosłownie w przeddzień wydania „Savages”.
Nie wiem czemu, ale jestem wyjątkowo spokojny, jeśli chodzi o ten materiał (chociaż okładka wygląda wyjątkowo kretyńsko i trochę zaczyna mi brakować plemiennych motywów w stylu "Primitive"). Dwa numery zwiastujące album są naprawdę udane, zwłaszcza agresywny, nieco slayerowy „Master of Savagery” z intrygującym, wyciszonym zakończeniem. Produkcja brzmi całkiem przyzwoicie jak na dzisiejsze standardy (przynajmniej na przykładzie numerów wystawionych na YouTube), co zresztą nie dziwi – za konsoletą czuwał Terry Date, legenda metalowej produkcji, człowiek odpowiedzialny między innymi za brzmienie płyt Pantery, Overkill, White Zombie czy Soundgarden.
Co ciekawe, za bębnami usiadł syn Maxa - Zyon Cavalera, ledwie dwudziestoletni. Ten sam, którego bicie serca, jeszcze w łonie matki, słychać na początku płyty Sepultury "Chaos A.D." (na poprzedniej płycie zagrał w zamykającym utworze "Revengeance").
Cieszy mnie fakt, że Soulfly, mimo iż Ameryki nie odkrywa, wciąż działa i nagrywa płyty raz lepsze, raz gorsze, ale nie schodzące poniżej pewnego poziomu. Od weteranów nie oczekuję niczego więcej.