Autor monia
subskrybuj autora
(subskrybuje: 0 osób)

subskrybuj autora, jeśli chcesz otrzymywać informacje o jego nowych notatkach.

Wpisy:
Notatki 72 (+181/-0)
Komentarze 3 (+0/-0)
RSS RSS
Zarejestruj się

Centrum Manhattanu

wokół Piątej Alei

Gdyby moja koleżanka nie studiowała na uczelni mieszczącej się w piwnicy Empire State Building (1), stałabym w kolejce na szczyt pół dnia. Ale powiem,  że wystać swoje warto, bo Nowy Jork to miasto, które z lotu ptaka wygląda cudownie, dużo lepiej niż np. Paryż. Wynika to z jego wysokiej zabudowy i ciekawej architektury. Szczyt Empire kojarzy się z romantycznymi filmami, w których zakochane pary umawiały się tam na schadzki. Niestety zdecydowanie odbiega to od rzeczywistości, bo jak można się domyślić, jest strasznie zatłoczony. Także o spokojnych spotkankach nie ma co myśleć. Niemniej, widok jest zabójczy i warto spędzić dłuższą chwilę w zawieszeniu. Empire nie jest tak wysoki jak chicagowski Sears, z którego przy dobrej pogodzie widać sąsiadujące stany, ale umożliwia obserwację zgiełku miasta z zupełnie innej perspektywy. Standardowo przy wejściu na szczyt obsługa robi każdemu (obligatoryjnie!) zdjęcia na zielonym tle. Wklejają w tło np. widok Nowego Jorku w nocy po to, żeby przy wyjściu sprzedawać je za 25$. Zdjęcie wygląda strasznie tandetnie, nie wspominając już o cenie. Nie wiem kto to kupuje, ale ktoś musi, skoro praktycznie w każdej amerykańskiej atrakcji te zdjęcia są robione. Oczywiście obsługa tłumaczy konieczność robienia zdjęć względami bezpieczeństwa, co za bzdura;) W każdym razie, po wyjściu z Empire można skręcić w Broadway na północ i dojść do Times Square (2). Najlepiej być tam wieczorem, bo wtedy ma się wrażenie, że dzień dalej trwa. Tak naprawdę jak się nie wie która godzina, to wysiadając z metra na Times Square, na pewno nie da się zorientować. O każdej porze dnia i nocy miejsce to wygląda tak samo. Tłumy ludzi takie, że niewyobrażalne jest, że reżyserowi filmu Vanilla Sky udało się wypędzić stamtąd ludzi i Tom Cruise był przez chwilę jedynym człowiekiem na całym placu. Wszędzie porozstawiane są stragany z typowymi nowojorskimi gadżetami (koszulki „I love NY”) i budki z hot dogami. Raz umówiłam się ze znajomymi na Times Square, to gdyby nie wielkie schody na środku, na których mieliśmy się spotkać, nigdy w życiu bym ich nie zauważyła. Nowojorczycy tak naprawdę nie lubią tego miejsca, bo jest zbyt tłoczne, i ciężko nawet przez nie przejść. Jednak zobaczyć trzeba, bo londyńskie Picadilly czy Trafalgar Square nie może się z tym równać.