Z widelcem w podróży
7 osób
Moderatorzy:
    Agata Ola

Ustawienia strony:

Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: tylko niezaufani
RSS RSS
Zarejestruj się

Pastéis de Belém

Sekretna receptura z Lizbony

Delikatne, chrupiące francuskie ciasto, złotobrązowa skorupka, w środku lekki jak piórko, jeszcze ciepły śmietanowo-budyniowy krem, szczypta cynamonu. I do tego mocne portugalskie espresso. Tak najczęściej wyglądały moje popołudnia. Pastéis de Belém (nazwa sugeruje miejsce narodzin tego dzieła sztuki) to narodowe dobro Portugalii, które zawdzięczamy lizbońskim mnichom.

Tajemny przepis

Tajemnice wzbudzają zainteresowanie i może dlatego te pyszne małe tarty są tak popularne – przepis na oryginalne pastéis de Belém znają trzy osoby na świecie. Tworzy je jedna jedyna cukiernia w Lizbonie, wszędzie indziej powstają podobne, ale jednak nie takie same pastéis de nata.

(H. Cowper, http://www.flickr.com/photo... CC-BY-2.0)

Ich początki sięgają XVII wieku. Mnisi z pięknego klasztoru Hieronimitów w Belém mieli za dużo jajek, potrzebowali białka do produkcji porto lub krochmalenia habitów, ale i tak zostawały. A że jedzenia marnować nie wolno, braciszkowie wypiekali z żółtek ciastka i przygotowywali desery. W 1837 roku, po kasacji wszystkich zakonów w kraju, produkcja wyniosła się poza klasztor do „Casa Pasteis de Belém”, na Rua de Belém, gdzie działa do dzisiaj. Początkowo zysk przekazywano do klasztoru. Miejsce od początku było popularne, dzięki bliskości portu zaglądali tu żeglarze, handlarze i podróżnicy. Wieść szybko się rozniosła.

(D. Bote Estraa, http://www.flickr.com/photo... CC-BY-SA-2.0)

Przepis jest niezmienny od setek lat. Główne składniki to ciasto francuskie, jajka, cukier, mleko cynamon – reszta, wraz z propozjcami, jest pilnie strzeżona. Zawsze byłam ciekawa, jak jest przekazywana.

6 milionów babeczek

Cukiernia „Antiga Confeitaria de Belém” sprzedaje rocznie 6 milionów słynnych pastéis. Rekord dzienny to 55 tysięcy. Nic dziwnego, bo mało kto kończy na jednym. Cukiernia niedaleko klasztoru z zewnątrz wydaje się niewielka, ale po wejściu do środka okazuje się, że jest tam pięć dużych sal, ze ścianami wyłożonymi XVIII-wiecznymi płytkami azulejos (o nich wkrótce). Ludzi masa, głównie turystów, ale kolejka szybko się rozładowuje dzięki sprawnie obsługującym sprzedawcom. Stolików są dziesiątki, trudno znaleźć wolny, trzeba się nachodzić. Ale najlepiej wziąć porcję na wynos (dostaniemy cukier puder i cynamon w saszetkach, a także naklejki i serwetki z emblematem cukierni) i usiąść nad Tagiem, to w końcu rzut kamieniem.

Jedna z sal cukierni Jedna z sal cukierni (H. Cowper, http://www.flickr.com/photo... CC-BY-2.0)

Jedno cudo kosztuje ok. 1 euro, poza Belém znajdą się tańsze i choć nadal pyszne, to jednak czuć różnicę w smaku. A może to tylko ta mgiełka tajemnicy wpływa na wrażenia smakowe?

W portugalskiej z rodowodu Biedronce swojego czasu widziałam mrożone pastéis de Belém (a może raczej de nata). I chyba się skuszę, jeśli jeszcze są – namiastka, ale przypomni portugalskie czasy. Dla chętnych strona internetowa cukierni, też po angielsku.

Mówi się o tym we wpisach (lub komentarzach do nich):