Na Mazowszu

Jeśli chcesz umieścić swój obiekt w naszym katalogu bądź założyć własną stronę w serwisie bywajtu.pl, napisz do nas
Obiekty ostatnio dodane do katalogu:

Bierzewice

Bistro Bagatelle

Budy Grabskie

Grabskie Sioło


Moderatorzy:
    pioter

Ustawienia strony:

Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: przed publikacją
RSS RSS

Na Mazowszu


Ciekawe miejsca, historia, agroturystyka na Mazowszu i w bliskiej okolicy Mazowsza.

Secymin Nowy

Czyli Olędrzy na Mazowszu

Wszystko zaczęło się na Żuławach w XVI wieku. Tam właśnie powstały pierwsze na naszych ziemiach osady holenderskich mennonitów. Wcześniej Żuławy próbowano zasiedlić ludnością pomorską, lecz ta nie dawała sobie rady na podmokłych terenach, zwłaszcza po powodzi w 1540 roku. Zabrakło wiedzy i umiejętności. Co innego Olędrzy (czy Olendrzy w innej pisowni), jak u nas określano przybyszów z Niderlandów. Ci od setek lat wydzierali morzu ziemię, meliorowali ją i osuszali. Po przybyciu do Prus Królewskich szybko na nieużytkach rozwinęli rolnictwo, założyli osady i uczynili Żuławy jednym z najlepiej prosperujących regionów. W podobny sposób postępowali później w innych rejonach nad Wisłą, Wartą, Bugiem. Zasiedlali tereny opuszczone, nadrzeczne, zalewowe i przemieniali je w pastwiska i pola uprawne. W XVII wieku dotarli na Mazowsze.
 
Secymińskie pola z charakterystycznymi nasadzeniami wierzb. Secymińskie pola z charakterystycznymi nasadzeniami wierzb.
 
Ciekawy to wątek w historii naszego kraju. Olędrom zawdzięczamy niemało, nawet nie tylko zagospodarowanie ziemi, ale przecież również technologie wykorzystywania nieprzyjaznej natury do własnych celów. O tym, jakie stosowali techniki, przeczytacie w bardzo ciekawej notatce @IDB  Terpy. Czyli jak przejąć władzę nad wodą
 
Pracowici i skromni mennonici stanowili odłam anabaptystów. Do wielu spraw podchodzili rygorystycznie: nie wolno im było wstępować do wojska ani nawet nosić broni, nie wolno było przysięgać i sprawować wyższych urzędów. Te zakazy były zresztą powodem prześladowań w ich własnej ojczyźnie rządzonej w XVI wieku przez Hiszpanów. Niechętnie spoglądali na nich zarówno katolicy, jak i protestanci głównych wyznań. W tolerancyjnej Rzeczpospolitej znaleźli wolność i schronienie. Na początku tworzyli zamknięte społeczności, jednakże z biegiem lat przyłączali się do nich również osadnicy innych narodowości, zwłaszcza Niemcy z Dolnej Saksonii. Wśród ludności "olęderskiej" było też sporo Polaków. Sama nazwa "olędrzy" przestała oznaczać narodowość. Określano nią raczej całe społeczności, ich swoistą kulturę i wyjątkowy - jak na warunki polskie - status prawny. Byli chłopami, ale wolnymi - nie byli związani pańszczyzną, dzierżawę udostępnionych im terenów opłacali czynszem. 
 
Sytuacja samych mennonitów w Polsce zmieniła się po rozbiorach. Władze pruskie nie tolerowały już ich pacyfizmu, w wyniku czego część z nich wywędrowała do Ameryki, część przeniosła się na Ukrainę, a ci, co pozostali, integrowali się najczęściej z kolonistami niemieckimi. Tak też się stało w Nowym Secyminie na Mazowszu, olęderskiej wsi nad Wisłą. W XIX wieku wielu z nich porzuciło dotychczasowe wyznanie na rzecz luteranizmu, językiem społeczności stał się niemiecki, a do nazwy wsi dodano przydawkę "niemiecki". Wieś opuścili w 1945 roku. Od secymińskiego proboszcza dowiedziałem się, że potomkowie "olędrów" nieraz przyjeżdżają z powodów czysto sentymentalnych odwiedzić wieś przodków, ale nie jest ich dużo, około 30 rodzin, głównie z Niemiec. Dziś nie wszyscy mieszkańcy okolic wiedzą zresztą o tym, że wieś założyli "olędrzy", dawną ludność kojarzą właśnie przede wszystkim z Niemcami. Mówią o nich jednak z szacunkiem, wszak to oni zagospodarowali powiśle, gdzie jest najlepsza gleba (I i II klasy), poprzecinali je rowami i rzędami wierzb, zbudowali pierwsze wały. 
 
Ale dlaczego akurat wybrałem Secymin na opowiedzenie o mazowieckich "olędrach"? Powody są dwa. Po pierwsze to miejscowość pięknie położona na powiślu kampinoskim z typową rzędową zabudową wzdłuż wału i z krajobrazami charakterystycznymi dla olęderskiej wsi, z kanałami, zbiornikami odprowadzającymi wodę, z nasadzeniami wierzb i topól. Jest też powód ważniejszy. W Secyminie zachowało się wiele zabytków z czasów olęderskich, przede wszystkim drewniany zbór luterański i stary cmentarz. Pozostało również kilka zabudowań gospodarskich. Kościółek zboru został zbudowany w 1924 roku z drewna dębowego i topolowego. Kilka lat temu został ładnie odrestaurowany dzięki pomocy Fundacji Polsko-Niemieckiej. Obecnie należy do kościoła katolickiego, w każdą drugą niedzielę miesiąca odprawiane są w nim modlitwy. Możliwe jest użyczenie go na uroczystości w obrządku ewangelickim, ale taka sytuacja - według moich informacji - miała miejsce w ostatnich latach tylko raz, gdy odbył się tu ewangelicki ślub. Zbór znajduje się przy samym wale, przy głównej drodze Secymina Nowego.
  Dawny zbór luterański w Secyminie Nowym Dawny zbór luterański w Secyminie Nowym
 
Wznętrze zboru. Wznętrze zboru.
 
Cmentarz ewangelicki jest nieco dalej za Secyminem (patrz mapka) przy trasie 575. Trudno go wypatrzeć z drogi, gdyż zarośnięty jest chaszczami. To jeden z wielu cmentarzy ewangelickich w tym rejonie, ale podobno z najlepiej zachowanymi nagrobkami. Te są imponujące, niektóre z nich z cementowymi krzyżami wysokimi na dwa metry. Najstarsze z nich pochodzą z XIX wieku. 
 
Stary cmentarz ewangelicki. Stary cmentarz ewangelicki.
 
Jestem pod wrażeniem krajobrazów Secymina, życzliwości ludzi, których tu spotałem, no i oczywiście tych pamiątek, jakie zostawiła historia. To bardzo interesujące miejsce na weekendowy wyjazd, a pewnie też i na dłuższy pobyt w jednej z wielu działających w okolicy agroturystyk. Miejsce z klimatem, na uboczu, oddalone od centrum Warszawy zaledwie 40 km. Popatrzcie jeszcze na krajobrazy:
  • Secymińskie wierzby. Secymińskie wierzby.
  • Nad Wisłą w Secyminie. Nad Wisłą w Secyminie.

Mówi się o tym we wpisach (lub komentarzach do nich):


Notatki o podobnych miejscach: