Na Mazowszu
Ciekawe miejsca, historia, agroturystyka na Mazowszu i w bliskiej okolicy Mazowsza.
12/05/15
od pioter
Secymin Nowy
Czyli Olędrzy na Mazowszu
Wszystko zaczęło się na Żuławach w XVI wieku. Tam właśnie powstały pierwsze na naszych ziemiach osady holenderskich mennonitów. Wcześniej Żuławy próbowano zasiedlić ludnością pomorską, lecz ta nie dawała sobie rady na podmokłych terenach, zwłaszcza po powodzi w 1540 roku. Zabrakło wiedzy i umiejętności. Co innego Olędrzy (czy Olendrzy w innej pisowni), jak u nas określano przybyszów z Niderlandów. Ci od setek lat wydzierali morzu ziemię, meliorowali ją i osuszali. Po przybyciu do Prus Królewskich szybko na nieużytkach rozwinęli rolnictwo, założyli osady i uczynili Żuławy jednym z najlepiej prosperujących regionów. W podobny sposób postępowali później w innych rejonach nad Wisłą, Wartą, Bugiem. Zasiedlali tereny opuszczone, nadrzeczne, zalewowe i przemieniali je w pastwiska i pola uprawne. W XVII wieku dotarli na Mazowsze.
Ciekawy to wątek w historii naszego kraju. Olędrom zawdzięczamy niemało, nawet nie tylko zagospodarowanie ziemi, ale przecież również technologie wykorzystywania nieprzyjaznej natury do własnych celów. O tym, jakie stosowali techniki, przeczytacie w bardzo ciekawej notatce @IDB Terpy. Czyli jak przejąć władzę nad wodą.
Pracowici i skromni mennonici stanowili odłam anabaptystów. Do wielu spraw podchodzili rygorystycznie: nie wolno im było wstępować do wojska ani nawet nosić broni, nie wolno było przysięgać i sprawować wyższych urzędów. Te zakazy były zresztą powodem prześladowań w ich własnej ojczyźnie rządzonej w XVI wieku przez Hiszpanów. Niechętnie spoglądali na nich zarówno katolicy, jak i protestanci głównych wyznań. W tolerancyjnej Rzeczpospolitej znaleźli wolność i schronienie. Na początku tworzyli zamknięte społeczności, jednakże z biegiem lat przyłączali się do nich również osadnicy innych narodowości, zwłaszcza Niemcy z Dolnej Saksonii. Wśród ludności "olęderskiej" było też sporo Polaków. Sama nazwa "olędrzy" przestała oznaczać narodowość. Określano nią raczej całe społeczności, ich swoistą kulturę i wyjątkowy - jak na warunki polskie - status prawny. Byli chłopami, ale wolnymi - nie byli związani pańszczyzną, dzierżawę udostępnionych im terenów opłacali czynszem.
Sytuacja samych mennonitów w Polsce zmieniła się po rozbiorach. Władze pruskie nie tolerowały już ich pacyfizmu, w wyniku czego część z nich wywędrowała do Ameryki, część przeniosła się na Ukrainę, a ci, co pozostali, integrowali się najczęściej z kolonistami niemieckimi. Tak też się stało w Nowym Secyminie na Mazowszu, olęderskiej wsi nad Wisłą. W XIX wieku wielu z nich porzuciło dotychczasowe wyznanie na rzecz luteranizmu, językiem społeczności stał się niemiecki, a do nazwy wsi dodano przydawkę "niemiecki". Wieś opuścili w 1945 roku. Od secymińskiego proboszcza dowiedziałem się, że potomkowie "olędrów" nieraz przyjeżdżają z powodów czysto sentymentalnych odwiedzić wieś przodków, ale nie jest ich dużo, około 30 rodzin, głównie z Niemiec. Dziś nie wszyscy mieszkańcy okolic wiedzą zresztą o tym, że wieś założyli "olędrzy", dawną ludność kojarzą właśnie przede wszystkim z Niemcami. Mówią o nich jednak z szacunkiem, wszak to oni zagospodarowali powiśle, gdzie jest najlepsza gleba (I i II klasy), poprzecinali je rowami i rzędami wierzb, zbudowali pierwsze wały.
Ale dlaczego akurat wybrałem Secymin na opowiedzenie o mazowieckich "olędrach"? Powody są dwa. Po pierwsze to miejscowość pięknie położona na powiślu kampinoskim z typową rzędową zabudową wzdłuż wału i z krajobrazami charakterystycznymi dla olęderskiej wsi, z kanałami, zbiornikami odprowadzającymi wodę, z nasadzeniami wierzb i topól. Jest też powód ważniejszy. W Secyminie zachowało się wiele zabytków z czasów olęderskich, przede wszystkim drewniany zbór luterański i stary cmentarz. Pozostało również kilka zabudowań gospodarskich. Kościółek zboru został zbudowany w 1924 roku z drewna dębowego i topolowego. Kilka lat temu został ładnie odrestaurowany dzięki pomocy Fundacji Polsko-Niemieckiej. Obecnie należy do kościoła katolickiego, w każdą drugą niedzielę miesiąca odprawiane są w nim modlitwy. Możliwe jest użyczenie go na uroczystości w obrządku ewangelickim, ale taka sytuacja - według moich informacji - miała miejsce w ostatnich latach tylko raz, gdy odbył się tu ewangelicki ślub. Zbór znajduje się przy samym wale, przy głównej drodze Secymina Nowego.
Cmentarz ewangelicki jest nieco dalej za Secyminem (patrz mapka) przy trasie 575. Trudno go wypatrzeć z drogi, gdyż zarośnięty jest chaszczami. To jeden z wielu cmentarzy ewangelickich w tym rejonie, ale podobno z najlepiej zachowanymi nagrobkami. Te są imponujące, niektóre z nich z cementowymi krzyżami wysokimi na dwa metry. Najstarsze z nich pochodzą z XIX wieku.
Jestem pod wrażeniem krajobrazów Secymina, życzliwości ludzi, których tu spotałem, no i oczywiście tych pamiątek, jakie zostawiła historia. To bardzo interesujące miejsce na weekendowy wyjazd, a pewnie też i na dłuższy pobyt w jednej z wielu działających w okolicy agroturystyk. Miejsce z klimatem, na uboczu, oddalone od centrum Warszawy zaledwie 40 km. Popatrzcie jeszcze na krajobrazy:
Powiększ
Mówi się o tym we wpisach (lub komentarzach do nich):
Ostatnio komentowane na stronie:

12/05/2015
pioter
Secymin Nowy
Czyli Olędrzy na Mazowszu
03/05/2015
pioter
Renesansowy kościół warowny w Brochowie

09/02/2017
pinot
Nieborowska Manufaktura Majoliki
7 zdjęć
Notatki o podobnych miejscach: