FOTOKOMÓRKA

Moderatorzy:
    pinot AgnesO

Ustawienia strony:

Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: autorzy i obserwujący
Moderacja: tylko niezaufani
RSS RSS
Zarejestruj się

13/01/14 od mrtswtk
W temacie: ARTYŚCI

Duet Monroe-Greene i „Black Sitting”

Historia pewnej fotografii na mojej ścianie.

Nie jestem typem obrazo-lubnym. To nie ten typ estetyki. Jestem amatorem w powszechnym tego słowa znaczeniu. Nie zwracam uwagi na światło, na ustawienie, na skarpetki na drugim planie. Popatrzę, przechylę głowę, stwierdzę: „ładne”, „bardzo ładne”, „dziwne”.

Jest jednak na mojej ścianie… no dobra – szafie (ściana brzmiała lepiej) jedno takie zdjęcie, które zahipnotyzowało mnie do tego stopnia, że postanowiłam odkryć jego historię.

Zdjęcie znalazło się tam przypadkiem. Odziedziczyłam je po poprzedniej lokatorce (znajomej), która kiedyś mieszkała tam z inną znajomą, która z kolei uległa modzie na kobiety lat 50-60. Pamiętacie? Zaledwie kilka lat wstecz był wielki boom na Audrey Hepburn i Marilyn Monroe, które wyzierały z każdej bawełnianej torby na zakupy, poduszki, plakatu (o sorry – obrazu) w mieszkaniu Twojej znajomej. I ona właśnie była tego typu znajomą.

Zdjęcia chciałam się pozbyć jak tylko się wprowadziłam, ale próbując je zedrzeć odkryłam, że nie da się tego zrobić bez szkody dla szafy. To już wolę mieć tam to zdjęcie niż obdartą szafę. Siadając na kanapie w zadumie często wgapiałam się w nie bezwiednie, aż w końcu zaczęłam je dostrzegać. Zaczęłam dostrzegać wyraz twarzy modelki, ułożenie jej ciała, to co ma na sobie. Zwróciłam uwagę na kontrastowość alabastrowej skóry i czerni jej stroju, który całkowicie zlewa się z tłem. Co ja będę mówić. Chodzi o tę fotografię:

Marilyn Monroe - Black Sitting. Marilyn Monroe - Black Sitting. (Milton H. Greene, materiały promocyjne https://www.thearchivesstor...)

To Marilyn Monroe sfotografowana przez Miltona H. Greene. Fotograf nie tylko współpracował z aktorką przez wiele lat, ale też pozostawał z nią w przyjacielskich stosunkach.  Fotografia doprawdy mocno mnie urzekła dlatego ucieszyło mnie odkrycie, że istnieje cała seria zatytułowana Black Sitting.

Cóż. Jak widać w końcu i na mnie zadziałał magnetyzm Monroe.

Mówi się o tym we wpisach (lub komentarzach do nich):