Z motywem ludowym i na wskroś nowocześnie
Hotel Bristol w Rzeszowie
Jechałam na konferencję - regionalny Kongres Dyrektora Finansowego Roku, którego to przedsięwzięcia jestem współorganizatorem - do Rzeszowa nie spodziewając się zobaczyć nic szczególnie ciekawego i zastanawiającego. Tych kilku znajomych, którzy odwiedzili kiedyś Rzeszów, było tam dawno, 8 czy 10 lat temu i zapamiętali szare, betonowe, smutne miasto, bez właściwości. No i jeszcze te różne wyniki wyborów czy analiz cywilizacyjnych Podkarpacia... no właściwie to zastanawiałam się, czy w ogóle warto tam się fatygować.
Pojechałam.
Rzeszów mnie zachwycił! Rzeszów jest społecznością wspaniałych ludzi, którzy w ciągu ostatnich kilku lat właściwie zbudowali swoje miasto od nowa. Choć nie wyburzyli okropnych budowli okresu komunistycznego, to z jednej strony pieczołowicie odnowili dokumenty swojej przeszłości: piękny ryneczek z renesansowym ratuszem, gotycką farę, dwie synagogi, z których jedna, szesnastowieczna jest tak piekna, że drugiej takiej dawno nie widziałam, odnowili ulice i kamienice, a z drugiej dodali świadectwo cywilizacyjnego i gospodarczego wzrostu i wielkich aspiracji: pięciogwiazdkowe hotele, wielkie galerie handlowe z najznakomitszymi markami, mosty (4!) na Wisłoku, multimedialną fontannę wielkości połowy boiska piłkarskiego, biurowce firm inwestujących w okolicy. Dzisiejszy Rzeszów jest dziełem i społeczności mieszkańców, i jego włodarzy (od kilku kadencji ten sam prezydent, wywodzący się z lewicy), i przedsiębiorców, i licznych inwestorów, głównie z branży motoryzacyjnej i lotniczej.
Mieszkałam w Hotelu Bristol na Rynku i ten hotel jest symbolem zmian, które zachodzą w Rzeszowie. Powstał dwa lata temu w miejscu, w którym była dziura w ciągu kamienic stanowiących pierzeję Rynku. Stał tam tymczasowy pawilon z ciuchami. Ziemię te kupili - jeszcze zanim nastał boom inwestycyjny - dwaj przedsiębiorcy, którzy kiedyś zarządzali jedna z największych dyskotek w regionie. Od początku wspólpracowali z konserwatorem, aby odtworzyć fronty brakujących kamienic, choć wnętrza już miały być dostosowane do planowanej działalności. Na początku miały to być sklepy, ale ostatecznie stanęło na hotelu.
Rynek w Rzeszowie. Widok na hotel Bristol (IDB)
Hotel został zaprojektowany na motywach ludowych, łemkowskich, więc nawiązujących do kultury jednej z narodowości zamieszkujących Podkarpacie. Zwykle motyw ludowy kojarzy się z bylejakością, prymitywizmem, taniochą, ma wytłumaczyć niską jakość i brak wygód. W tym hotelu jest całkiem odwotnie! Jest to pięciogwiazdkowy hotel, ze wszystkimi wygodami, z najwyższej jakości wyposażeniem, z dopieszczonymi szczegółami, bez śladów oszczędności na tkaninach w pokojach czy produktach w restauracji. Motyw ludowy jest albo oryginalny, albo przetworzony graficzne, aby stanowił raczej skojarzenie niż wierne odwzorowanie. Niczego nie udaje, nie podrabia.
Kilka przykładów. Zanim wejdziemy do pokoju:
Hotel Bristol w Rzeszowie (IDB)
Hotel Bristol w Rzeszowie (IDB)
W pokoju:
Hotel Bristol w Rzeszowie (IDB)
Hotel Bristol w Rzeszowie (IDB)
Hotel Bristol w Rzeszowie (IDB)
Na ostatnim zdjęciu jest telewizor. Wystarczyło go ująć w ramę, a już wygląda mniej technicznie, a bardziej salonowo. W pokojach jest ekspres ciśnieniowy, za 3 zł można sobie dokupić do niego kapsułki z kawą. W tle łazienka oddzielona od pokoju szybą, żadnych kabin i brodzików. Idąc do resturacji mijamy patio.
Hotel Bristol w Rzeszowie. (IDB)
Hotel Bristol w Rzeszowie (IDB)
W restauracji mnóstwo detali ludowych, widok na otwartą kuchnię, świetne jedzenie, sympatyczni kelnerzy:
Hotel Bristol w Rzeszowie (IDB)
Hotel Bristol w Rzeszowie (IDB)
Hotel Bristol w Rzeszowie (IDB)
Ów Express widoczny na stojaku na gazety jest regionalna gazetką wydawaną przez hotel, bardzo sprawnie pisaną i redagowaną.
No i ten widok z balkonu restauracji:
Hotel Bristol w Rzeszowie (IDB)
Oprócz tradycyjnej restauracji jest jeszcze restauracja z sushi, zaprojektowana jako wyspa zawieszona między pierwszym piętrem a parterem, oraz browar miejski.
Hotel Bristol w Rzeszowie (IDB)
Moja konferencja obywała się w innym hotelu, w Hiltonie, hotelu również najwyższej jakości, ale wystandaryzowanym do bólu. Natomiast w Bristolu (nazwa nie jest najszczęśliwsza) pobyt był po prostu niezwykle sympatycznym, radosnym przeżyciem. I niezbyt drogim, dwuosobowy pokój kosztuje 280 zł a duża porcja pierogów z gęsiną 18 zł, kawa własnej roboty (dobrej jakości, z ekspresu) - jak wspomniałam 3 zł.