
7 osób
Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: po publikacji
Marble Palace
Najbardziej osobliwy budynek w Kalkucie
Kalkuta to nie Mumbaj, nie Delhi – nie ma wielu zabytków, słynnych świątyń. Trzeba się naszukać, popytać, poczytać, co właściwie warto zobaczyć. Na dodatek Hindusi często mają zupełnie odmienne podejście do tego, co nam pokazać. A ogromną rezydencję, wypełnioną po brzegi rzeczami bezcennymi i zupełnymi bublami zobaczyć trzeba koniecznie, choćby odciągano nas końmi.
Marble Palace jest schowany między zniszczonymi kamienicami Kalkuty, przysłonięty bujną, gęstą roślinnością. Wejścia broni potężna metalowa brama i strażnik (będzie oczekiwał napiwku jak będziemy wychodzić). Już z zewnątrz budzi podziw, chociaż jak wszystko w mieście, jest zaniedbany i nieco senny, pewnie przez obezwładniający upał. Na pierwszy rzut oka nie widać nikogo, strażnicy i przewodnicy chronią się na zadaszonym tarasie. Powietrze stoi w miejscu, rozpalony marmur parzy w stopy (wejście oczywiście bez butów), dawna świetność budzi respekt – wchodzimy.
Jedyne zdjęcie z ukrycia, które jako tako wyszło - wewnętrzny dziedziniec, kryty gęstą siatką przed ptakami
(A.Kozlowska)
XIX-wieczny pałac ufundował bengalski bogacz, Raja Rajendra Mullick, wielbiciel sztuki. Pochodzenie nazwy rezydencji jest proste – wszędzie jest włoski marmur, w dziesiątkach wersji. Dominuje neoklasycyzm, z cechami tradycyjnej architektury bengalskiej, co widać przede wszystkim na uroczym wewnętrznym dziedzińcu. Pałacyk otaczają ogrody, jezioro i niewielkie zoo, swojego czasu pierwsze w Indiach. To jeden z najlepiej zachowanych budynków w Kalkucie, więc można sobie wyobrazić, jak wyglądają inne.
Ale to wnętrze sprawia, że Marble Palace jest jednym z najbardziej osobliwych miejsc, które widziałam. Pokoje i sale balowe są ogromne, wyłożone marmurem. Na piętrze przeważa barok, wielkie lustra, imponujące świeczniki, zegary… Każde pomieszczenie jest szczelnie wypełnione szeroko pojętymi dziełami sztuki. Każde z innej bajki. Ciężkie, wiktoriańskie meble, obrazy pędza artystów hinduskich i europejskich, niezliczone rzeźby, małe i duże, na dziedzińcu stare klatki z egzotycznymi ptakami. Jest bogato i obficie, chociaż bardzo, bardzo przypadkowo. Prawdziwe dzieła sztuki stoją obok kiczowatych posążków psów i goryli. Posążki buddy, rzeźba Kolumba, Jezus, Maryja, greccy bogowie, hinduscy bogowie, w sali muzycznej dwa identyczne posążki Napoleona. I smaczek, dwa obrazy autorstwa Rubensa, przytłoczone całą masą nieistotnych drobiazgów.
Pałac od frontu
(S.Krasowski https://www.flickr.com/phot... CC-BY-2.0)
Niesamowite miejsce, z setkami niepasujących do siebie obiektów. Chwyta za serce, nie wiadomo dlaczego, skoro jest tak przypadkowe. Może to ta dawna świetność…?
Pałacyk jest w prywatnych rękach, udostępniony zwiedzającym. Niby za darmo, ale obowiązkowy przewodnik i tak zażąda 200 rupii od osoby. Chyba że wyglądacie jak lokalsi. Fotografowanie oczywiście zabronione, ale da się ukradkiem uwiecznić to i owo.

Gardaland
park rozrywki w pobliżu Mediolanu