Koncertowo

Moderatorzy:
    pinot

Ustawienia strony:

Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: po publikacji
RSS RSS
Zarejestruj się

Laibach w Warszawie

Spectre Tour, Warszawa, 26.3.2015, Teatr Palladium

Sami określają swoją muzykę mianem zdegenerowanego popu. I owszem, z popu zostaje tu niewiele, może tylko jakaś melodyjność, którą najczęściej zresztą zapożyczają (tworząc swoje słynne covery) i dawkują z dużym umiarem na tle mechanicznych i marszowych rytmów, elektronicznych brzmień i symfonicznych fanfar. W przypadku ostatniej płyty "Spectre" ten umiar był jednak nieco mniejszy, gdyż muzyka na niej jest wyjątkowo - jak na Laibach -  lekka, momentami nawet przebojowa i taneczna. Właśnie tej płycie dedykowane jest trwające już od 2 lat tournee, w ramach którego odbył się koncert w warszawskim teatrze "Palladium". Utworów ze "Spectre" było na nim nieco mniej niż na koncertach granych pod tym szyldem jeszcze w zeszłym roku.
 
Przedstawienie otworzyła niesamowita ponad 20-minutowa wariacja na temat niedokończonej opery Griega "Olav Trygvason". Otwarcie mocne i znaczące. Dla Griega dzieło to było próbą stworzenia prawdziwie narodowej opery. Stąd też odwołanie się w niej do bohatera norweskiego, wikińskiego króla Olafa, który przyjął chrzest i jako pierwszy próbował schrystianizować cały kraj. Libretto opery nawiązuje jednak do czasów sprzed nawrócenia, jest zapisem pogańskiego misterium. 
 
Z szumu syntezatorowych dźwięków wyłoniła się przy akompaniamencie mechanicznych bębnów dostojna melodia prologu, Milan Fras swoim niskim głosem zaintonował: 
 
"Skjult i de mange manende Navne
Runernes Giver og Galdrens!" 
 
Odpowiedziało mu chóralne:
 
 "Hør os! Hør os!" 
 
"Olav Trygvason" - finał
 
Dla fanów Laibach wykorzystanie takiego utworu zaskoczeniem nie jest, wszak wcześniej często słoweński zespół nawiązywał do potężnej neoromantycznej  muzyki symfonicznej, zwłaszcza Wagnera i Holsta. Jak jednak rozumieć sięgniecie po Griega, w szczególności do "Olava Trygvasona"? No cóż, być może powód jest banalny, utwór powstał całkiem niedawno na zamówienie norweskiego festiwalu "Ultima", a że okazał się ciekawy, to Słoweńcy postanowili go wprowadzić do programu "Spectre". Podobnie zresztą jak zagrane po przerwie utwory z mini płyty wydanej w zeszłym roku na rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, tyle że te pojawiły się w całości - jak dotychczas - tylko na koncertach w Polsce. A może jednak chodzi jednak o coś bardziej celowego? Zaraz po "Trygvasonie" wysłuchaliśmy "Eurovision" z powtarzanym złowieszczym, lecz melodyjnym, może nawet usypiającym, refrenem "Europe is falling apart". Chodzi zatem o Europę? A wspomnienie czasów przesilenia pojawia się nieprzypadkowo? 
 
Pierwszą część koncertu kończyły utwory z płyty "Spectre", druga zaś rozpoczęła się od wspomnianego już tryptyku "Warszawa 1944". Pojawiły się wszystkie jego trzy części: "Mach dir nichts daraus" (niemiecki szlagier z czasów wojny), "Zog nit keyn mol" (pieśń z warszawskiego getta) oraz "Warszawskie dzieci" - popularna w czasie Powstania pieśń Panufnika i Dobrowolskiego (z fragmentami żołnierskiej piosenki "Serce w plecaku" oraz z wplecioną muzyką Chopina). W ich wykonaniu pomógł trzeci (obok Milana Frasa i rewelacyjnej podczas całego koncertu Miny Špiler) wokalista - Boris Benko.  Słuchaliśmy w skupieniu (no, może nie wszyscy). Po zakończeniu po chwili ciszy wybuchła owacja. 
 
Końcówka koncertu upłynęła pod znakiem najbardziej porywających, przebojowych kompozycji, m.in. "B Mashina", "Bossanova" i "Alle gegen alle". Do pełnej ekstazy publiczność doprowadziły zagrane na bis "Tanz mit Laibach" i "Das Spiel ist aus". Finałem było wykonanie na drugi bis przeróbki hymnu "wszechsłowiańskiego" "My, Sloveni" napisanego jeszcze w czasie Wiosny Ludów. W XX wieku stał się on hymnem Jugosławii. A że melodycznie jest to właściwie nasz mazurek Dąbrowskiego i w wersji Laibach zawiera słowa bezpośrednio skierowane do Polski, to wzbudził niemałe wzruszenie wśród publiczności.
 
Hvala, Laibach! :-)