Autor tupek
subskrybuj autora
(subskrybuje: 0 osób)

subskrybuj autora, jeśli chcesz otrzymywać informacje o jego nowych notatkach.

Wpisy:
Notatki 45 (+130/-0)
Komentarze 4 (+0/-0)
RSS RSS
Zarejestruj się

Bieszczadzkie jezioro

ostatnia sobota wakacji + piękna słoneczna pogoda (ponad 30˚C w cieniu) = tłum nad Jeziorem Solińskim

Gdy już dotarliśmy krętymi drogami na parking i znaleźliśmy miejsce do zaparkowania, udajemy się w kierunku tamy. Po drodze mijamy punkty gastronomiczne (wszystkie oferowały świeżego pstrąga) oraz liczne stoiska z pamiątkami i akcesoriami niezbędnymi na plaży. Można więc zaopatrzyć się w kapelusze, dmuchane koła czy klapki albo zakupić Bieszczadzkiego Anioła, pocztówkę, mapę, kubek czy poduszkę z owieczką. Asortyment jest szeroki. Dalej mijamy budki z lodami, goframi, stoiska z biżuterią. Okazuje się, że po przejściu na drugą stronę tamy, na turystów czeka to samo – tylko jeszcze w większej ilości. Zaraz przy wejściu na tamę znajduje się drugie wesołe miasteczko oraz mini golf. Może później tu zajrzymy.

Najpierw spacer tamą!  

Plany budowy tamy pojawiły się jeszcze przed II wojną światową. Ostatecznie jednak prace nad budową odbywały się w latach 1961-68. Powstała wówczas zapora oraz elektrownia wodna.Tama utworzyła jezioro o pojemności 474 mln m³, powierzchni ponad 2100 ha oraz maksymalnej głębokości 60 m. Długość linii brzegowej tego jeziora wynosi ponad 150 km. Sama zapora ma długość 664 m, szerokość w koronie 12 m, wysokość 82 m i kubaturę 760 tys. m3. Powstała na tamie elektrownia wodna w latach 1999-2003 została zmodernizowana. Obecnie każdego roku elektrownia produkuje średnio 230 GWh.

Wybierając się na spacer tamą, na samym jej początku warto spojrzeć w dół i przyjrzeć się wodzie. Niewielka głębokość jeziora w tym miejscu sprawia, że doskonale widać tu ryby.
 

 

 


Spacer tamą to niejedyna atrakcja, która na nas tu czeka. Na jeziorze pełno żaglówek i rowerów wodnych. Sami zastanawiamy się czy nie wypożyczyć jednego (ok 30 zł za godzinę), jednak żar płynący z nieba sprawia, że postanawiamy jedynie zamoczyć nogi w jeziorze i schronić się w cieniu. Kupujemy zimne napoje i siadamy na jednej z ławek pod sosnami. Jest tu znacznie przyjemniej niż na zatłoczonej plaży. Chętnych do wylegiwania na plasku nie brakuje, a plaża nie należy do największych.
Po chwili postanawiamy zagrać w mini golfa. Koszt: 10 zł od osoby. Pan prosi nas, aby w miarę możliwości nie stawać na poszczególne tory, no ewentualnie jedną nogą. Cóż, nie jest to profesjonalny obiekt, ale zabawa przednia!

Po mini golfie decydujemy się jeszcze na karuzelę w wesołym miasteczku. To był błąd! Dzisiejsza wysoka temperatura, długie przebywanie na słońcu nie sprzyjają korzystaniu z takich atrakcji. Gdy tylko karuzela zaczęła się kręcić na 1/3 jej wysokości zamknęłam oczy i… już ich nie otworzyłam. Podobno widok na góry i jezioro był niesamowity.
Wierzę na słowo. Ale sama nigdy tego nie sprawdzę.:)

 

Mówi się o tym we wpisach (lub komentarzach do nich):