Autor olekc
subskrybuj autora
(subskrybuje: 2 osoby)

subskrybuj autora, jeśli chcesz otrzymywać informacje o jego nowych notatkach.

Wpisy:
Notatki 72 (+294/-0)
Komentarze 8 (+0/-0)
RSS RSS
Zarejestruj się

22/05/12 publiczna

Rzuć wszystko, zostań windsurferem

Sposób na nowe życie

Znalazłem pracę na Majorce jako instruktor windsurfingu. Prawdopodobnie spędzę tam całe wakacje, chyba że dostanę lepszą ofertę z Brazylii lub z wysp Kanaryjskich. Pojechałem niedawno odwiedzić moje przyszłe miejsce pracy. Miałem przez tydzień pracować, ale z powodu braku turystów wygrzewałem się na plaży i pływałem na surfingu. Spodziewałem się, że jestem jedyną osobą wśród instruktorów, która nie łączy swojego życia w pełni ze sportami wodnymi. Nie spodziewałem się spotkać matematyków lub fizyków, ale raczej nauczycieli WFu. Mocno zaskoczyła mnie historia mojego współlokatora Barneya.

Stwierdzenie „rzuć wszystko, zostań ninja” nabiera w mojej opinii zupełnie innego, bardziej określonego znaczenia. Są na świecie ludzie mający wystarczająco dużo odwagi, żeby zostawić cały poukładany świat za sobą i oddać się marzeniom.
 

(Olek)

 

W świecie windsurfingu Niemcy mają bardzo uprzywilejowaną pozycję. Znając niemiecki można dostać średnio o 15-20% więcej pieniędzy od innych instruktorów. Drugim oczywistym językiem jest znajomość angielskiego. W świecie turystycznym, bez tego języka nic nie da się zdziałać. Instruktorzy windsurfingu operują często kilkoma językami, ale poziom, na jakim się porozumiewają, można porównać do poziomu Araba z budki z kebabem. Kolejnym warunkiem jest sprawność fizyczna, bez tego nie da się stać całymi dniami na desce.

Jeżeli spełniamy te kilka drobnych warunków, to jesteśmy doskonałymi kandydatami na instruktora. Trzeba tylko nauczyć się pływać na windsurfingu, kitesurfingu lub katamaranie i można podbijać świat.

Barney, mój współlokator, jest Niemcem. Ma lekko ponad 50 lat, jest bardzo mocno umięśniony i ma twarz spaloną słońcem, kontrastującą z blond włosami. Kiedy tylko go poznałem, pomyślałem "No tak, chłopak bez ambicji został instruktorem na zawsze i nigdy się nie wybił". Perspektywa bycia instruktorem windsurfingu przez całe życie i nie osiągnięcie nic ponadto w życiu nie brzmi super.
Kiedy poznałem Barneya bliżej, moje zdanie o nim zmieniło się o 180'.
 

(Olek)

 
Zaczęło się od tego, że Barney, kiedy tylko dowiedział się, co studiuje, zaczął dyskutować ze mną na tematy ekonomiczne. Wykazywał się wiedzą, która mnie zaskoczyła. Nie każdy instruktor windsurfingu ma tak duże pojęcie na temat finansów przedsiębiorstwa.

Zacząłem pytać Barneya, skąd u niego tak duże zainteresowanie tego typu tematami. Wtedy się otworzył i opowiedział mi swoją historię.

Uczył się w technikum w Niemczech a zaraz po szkole zawsze jeździł samochodem nad jezioro, popływać żaglówkami i pościgać się trochę na windsurfingu. Zaraz potem pracował jako elektryk w fabryce. Kiedy tylko kończyła się jego zmiana, pakował samochód i znów jechał nad jezioro. Poznał dziewczynę i postanowił zrobić zwrot w swoim życiu. Poszedł na studia, na ekonomię. Skończył dobry uniwersytet i razem ze swoją wybranką wyjechał jako konsultant w dużej firmie consultingowej do Indonezji. Tam, kiedy tylko znajdował wolną chwilę, pływał na katamaranach. Potem latał między Niemcami a Indonezją i doradzał różnym firmom.

Powiedział, że w pewnym momencie stres zaczął go przytłaczać. Bądź co bądź pracował w wielkiej korporacji i nie mógł sobie na dużo pozwalać. Pewnego dnia Berney powiedział "P**** to wszystko, ruszam na południe".

Może Barney teraz miałby dom z basenem i fajny samochód, chodziłby codziennie do pracy i jeździł na desce przez tydzień w roku, na urlopie. Może jednak nie wytrzymałby tego stresu i powoli by został przez niego wykończony, a przecież stres to główna przyczyna poważnych chorób w naszym świecie.

Barney rzucił poukładane życie i ruszył przed siebie. Rok, w którym go poznałem, to już dziesiąty w jego karierze instruktora pływania katamaranem i na windsurfingu. Co pół roku zmienia miejsce zamieszkania i jeździ po świecie. Nie ma domu, nie ma rodziny ani pieniędzy, ale jest szczęśliwy.

Powiedział, że może kiedyś znów wróci do normalnego życia. Tym razem może po to, żeby zrobić doktorat z ekonomii. Teraz jednak podróże i sporty wodne za bardzo mu się podobają, chce jeszcze trochę pomieszkać na plaży.

Kiedy widzę ludzi, którzy są przytłoczeni i nie dają rady, którzy duszą się w naszym zbyt szybko pędzącym świecie, to myślę: szkoda, że nie mają tyle odwagi co Barney. Dlaczego nie rzucić tego wszystkiego i nie powiedzieć, "P****, jadę do Brazylii"? Przecież żyje się tylko raz. 

  • (Olek)
Ostatnio komentowane notatki autora:
24/05/2012 olekc

Zapiekanka w Krakowie

Plac Nowy
3 komentarze, ostatni z 21/09/2014 od pinot
12/12/2011 olekc

Zwiedzanie Mediolanu

3 komentarze, ostatni z 30/05/2014 od Biedrona