subskrybuj autora
(subskrybuje: 0 osób)

subskrybuj autora, jeśli chcesz otrzymywać informacje o jego nowych notatkach.

Wpisy:
Notatki 11 (+21/-0)
Komentarze 6 (+1/-0)
RSS RSS
Zarejestruj się

Impreza w coffee shopie

Jedz i baw się w Alkmaar (z piątku na sobotę)

Gdy nadejdzie piątkowy wieczór, można pomyśleć o kolacji w centrum Alkmaar, najlepiej w restauracji specjalizującej się w kuchni indonezyjskiej. Trochę to czasem trwa zanim wszystko przyniosą, ale warto spokojnie poczekać. Może są na świecie tacy śmiałkowie, którzy poradzą sobie z całym rijstafel. Ja zawsze pasowałam dość szybko. Po świetnej kolacji przychodzi pora na zabawę. Na końcu Langestraat wzdłuż kanału przy De Waag i De Mient znajdziemy miejscowe zagłębie klubowe, jeden klub obok drugiego, a wszędzie bardzo sympatycznie. Stoją barczyści bramkarze, ale nie ma tak ostrej selekcji jak w klubach warszawskich. Trzeba tylko w miarę schludnie wyglądać i być trzeźwym – efekt jest taki, że w środku rozmawiają i bawią się wyluzowani, sympatyczni, normalnie wyglądający ludzie, a nie towarzystwo w drogich ciuchach popadające w narcyzm. Druga opcja to wyprawa na koniec ulicy Laat lub Langestraat (dokładnie nie pamiętam), gdzie znajdziemy spokojny lokal wyłożony lustrami. Nie widnieje nad nim żaden szyld, ale wiadomo, o co chodzi. W środku siedzą zadumani goście, możemy do nich dołączyć lub legalnie zakupić trochę zioła na wynos. Ale generalnie nie polecam tej opcji osobom delikatnego zdrowia, bo nigdy nie wiadomo, jak to podziała. Jeśli mamy obawy, to lepiej nie. Na mnie podziałało bardzo rozweselająco, w sumie zaczęłam gadać do mrówek na trawniku, a potem do kaczek na kanale, choć nie były zbyt rozmowne. Ale widziałam też takich, których zioło zwaliło z nóg dość szybko. Także nigdy nie palcie w pojedynkę, żeby nie było problemu z dotarciem do hotelu, na camping czy na kwaterę. Następnego dnia, jak pozbieramy się co nieco, a będzie to akurat sobota warto pójść na sobotni targ na Langestraat. Jeśli nie zdążyliśmy na hotelowe śniadanie, to świetnie się składa – na targu czekają na nas takie rewelacyjne smakołyki, jak super śledzie, albo rockwurst (to jest taka wędzona gotowana drobnomielona kiełbasa, nigdzie indziej nie ma takiej!!), albo frytki z majonezem albo peanut butter sauce, no i rewelacyjne olie ballen, czyli smażone w gorącym oleju rewelacyjne pączki posypane cukrem pudrem. Możemy delektować się tymi specjałami słuchając zabytkowej szafy grającej, która wcale nie jest kiczowata. Jest dokładnie taka jak kiedyś! Poczujemy się jak w bajce patrząc wokół na 16-wieczne kamienice, które wyglądają jak lukrowane domy z piernika. Może zobaczymy szczęśliwą młodą parę wychodzącą właśnie z lukrowanego ratusza. Potem możemy udać się na dworzec i pojechać do Amsterdamu, gdzie nie będzie już tak kameralnie, ale za to czekają na nas rozliczne wielkomiejskie atrakcje.
PS. Od 18 grudnia 2010 turyści już niestety nie będą mogli niczego kupić w coffee shopie. Towar będzie dostępny jedynie dla Holendrów.
Ostatnio komentowane notatki autora:
13/10/2013 violet

Zupa Vichyssoise z DYNIĄ

3 komentarze, ostatni z 14/10/2013 od Agata
03/06/2011 violet

Festiwal muzyki klasycznej w Ravello

5 komentarzy, ostatni z 15/07/2011 od violet