Manafossen- 7 co do wielkości wodospad w Norwegii
spadająca woda z 92 metrów
Nad wodspad Manafossen dotarłam w przed ostatni dzień mojego pobytu w Norwegii i żałowałam, że nie wybrałam się tam wcześniej. Sama podróż należała do atrakcyjnych. Niekończące się skały, soczysta zieleń i jazda naprawdę długim tunelem pod fiordem (świadomość tych ton skał nad głową; pobudza wyobrażnię).
Ze Stavanger dotarcie na parking w Gjesdal zajmuje około 1 godziny (ponad 60 km).
Droga do wodospadu początkowo wydawała mi się łatwa, jednak po pierwszej euforii, że za 20 minut będę na miejscu i zobaczę to cudo, zaczęłam miieć wątpliwości, czy w ogóle udam mi się tam dotrzeć. Odcinek krótki, ale padający deszcz bardzo utrudniał wspinanie. śliskie kamienie i miejsca, gdzie jest tak stromo, że bez pomocy łańcuchów wejść się nie da. Z krótkim oddechm, sapiąc i przeklinając w duchu dotarłam do miejsca, gdzie dopiero zaczęło się "szaleństwo", żeby zejść nad sam wodospad musiałam pokonać swój lęk wysokości i myślałam, że to ostatnia rzecz, którą zobaczę w życiu;). Trzymając się kamieni i kęp traw po wydeptanej śliskiej ziemistej ścieżce o szerkośći stopy zaczełam wolno się przesuwać. W głowie słyszałam głos "nie patrz w dół".
W każdym razie warto było zaobaczyć największy wodospad w regionie, a hałas spadającej wody, potęga i piękno natury oraz radość z pokonania słabości był wystarczającą nagrodą.
