Medytacje nad niedopiętą walizką
Dosłownie i w przenośni doczłapałam do urlopu.Jutro wyjazd do Bośni i Hercegowinby oraz Chorwacji, a potem tygodniowy odpoczynek po wycieczce na Mazurach. Jak zwykle nie wiem, czy mam wszystko, czego zapomniałam no i jaka będzie pogoda. Nie dosyć, że myślę o sobie, to mój mąż z uporem i co 3-5 minut zadaje sakramentalne, "-a gdzie jest, czy nie widziałaś, jak zwykle( to prawda) nie mogę nic znależć, w tym domu wszystko ginie". Jak w kabarecie facet wchodzi do garderoby i stojąc w progu omiata półki wzrokiem i mimo, że poszukiwana rzecz leży na widoku oświadcza z radością "-no mówiłem, że nie ma". Taki folklor. Ciekawa jestem czy wszędzie tak to wygląda. My jeszcze nie doszliśmy do najgorzej części czyli kabelków, kart pamięci, ładowarek itp.
Ja chcę już to zakończyć i zamknąć drzwi. Trudno nie ma to nie ma. Cierpliwości życzę sobie i wszystkim , którzy się pakują. Zaraz zamykam swoją walizkę i najchętniej włożyłabym kask na głowę żeby nie widzieć i nie słyszeć, a jutro witaj -przygodo. Mzag
( Harlequeen, CC BY 2.0, https://www.flickr.com/phot...)