Autor monia
subskrybuj autora
(subskrybuje: 0 osób)

subskrybuj autora, jeśli chcesz otrzymywać informacje o jego nowych notatkach.

Wpisy:
Notatki 72 (+181/-0)
Komentarze 3 (+0/-0)
RSS RSS
Zarejestruj się

Las Vegas

tandeta, miniatury miast europejskich, kasyna, kobiety i śpiew

W listopadzie z dwoma kolegami wykupiliśmy wycieczkę do Vegas za 400 parę dolarów. Nie jest to dużo, gdy po 1. jedzie się do Vegas, które od dawna chciało się zobaczyć,  po 2. będzie się mieszkać w osławionym przez hollywoodzki film „Kac Vegas” Ceasar’s Palace i po 3. ma to być pobyt AŻ 5 dni w luksusowym hotelu.  No właśnie, AŻ dlatego, że 5 dni w Las Vegas to zdecydowanie za dużo, jeśli nie masz fortuny do wydania. My założyliśmy sobie, że przegramy najwyżej 100$ (bo w końcu jesteśmy w Vegas raz w życiu…J) i ostatecznie każdy przegrał sporo mniej. Oczywiście wszystko zależy od tego jakie kto ma zamiłowanie do hazardu. Ja akurat nie mam żadnego, o czym świadczy to, że już drugiego dnia wolałam kupić piwo za 8$ w hotelowym barze niż wrzucić kolejne 10 w maszynę. Ale jak wiadomo kasyna mają swoje metody, w postaci darmowych drineczków, które jednego z kolegów bardzo skusiły do gry w blackjacka. Przez parę godzin z 30$ zrobił 100 (i oczywiście grał dalej), niestety w pewnym momencie przyszedł jakiś kontroler kasyna, szepnął krupierce coś na ucho i w następnym rozdaniu wszyscy przegrali wszystko (przypadek?). W niektórych kasynach, jak Bellaggio czy właśnie Ceasar’s wejście do gry kosztuje 25-30$, my graliśmy w takim od 5$. Przechadzając się po tych kasynach, zauważaliśmy, że to wcale nie wygląda jak w filmach. Większość ludzi to emeryci, typowi Amerykanie w skarpetach do klapek i od czasu do czasu jakaś dziewczyna z bogatym facetem. Do dyspozycji graczy w smokingach są odrębne pomieszczenia.  Za to zabudowanie miasta robi wrażenie.  W Las Vegas miałam okazję być w Paryżu, starożytnym Rzymie, Nowym Jorku, Egipcie i średniowiecznym zamku w ciągu jednego dnia. No właśnie, jednego dnia. Drugiego dnia można jeszcze zwiedzić  tzw. stare Las Vegas i pójść na striptiz, czy inny tandetny show. Ale trzeciego dnia już naprawdę jest nudno.  W dodatku nie ma gdzie zjeść! Znaleźliśmy jakiś Diner serwujący hamburgery z frytkami i oczywiście fast foody w centrum handlowym. Jedyną szansą na normalne jedzenie były kupony zniżkowe otrzymane w naszym hotelu, na bufety w innych hotelach.  Co do samego hotelu, to oczywiście spodziewaliśmy się luksusów jak naiwniacy kompletni, a dostaliśmy pokój tak daleko od wejścia, że szło się chyba 20 minut. Czyli niczym nie różniło się to od „oszukańczych” wycieczek all inclusive. Podsumowując,  moim zdaniem Vegas to po Los Angeles drugie miejsce, które trzeba zobaczyć, ale bardziej po to, żeby się przekonać jak niektóre miejsca potrafią być przereklamowane. Na pewno jednak znajdzie się masa osób która się ze mną zupełnie nie zgodzi.