Jak Poznań obchodzi dzień Świętego Marcina
Migawki z festynu (11.11.2013).
Będąc na 11 listopada w Poznaniu dobrze wiedziałam po co tam jadę. Wielkie rogale, z których Poznań słynie, i oryginalne zwyczaje lokalne zachęciły mnie do odwiedzenia tego miasta właśnie w tym dniu. Mieszkańcy Poznania świętują wtedy "imieniny ulicy" Świętego Marcina. Ulicą przechodzi pochód ze św. Marcinem na czele.
Dzień przed paradą miałam wrażenie, że Poznań to dość puste miasto, mało osób można było spotkać na ulicy. Dobrze, że 11 listopada zmieniłam zdanie czekając na paradę.
Czekając na rozpoczęcie parady nie mogłam nie skusić się na kupno i zjedzenie rogala. Wybór był duży i jak na osobę, która zupełnie się na tym nie zna, czułam się dość zagubiona między żółtymi namiotami przepłnionyni wielkimi, pysznie wyglądającymi rogalami.
Gdy parada się już zaczęła, przed przejściem św. Marcina na białym koniu prezentowały się różne grupy, w specjalnych przebraniach, Ciekawe zjawisko, które polecam zobaczyć każdemu. Sympatyczna atmosfera, całe rodziny z dziećmi, wszyscy ochoczo zajadający świętomarcińskie rogale.
I skoro gęsina na św. Marcina...
Trzeba przyznać, że na paradzie było naprawdę głośno. Ludzie rozmawiali i komentowali, muzycy grali, jeden wielki, ale jakże przyjemny hałas.
Swoją drogą często przychodziło mi na myśl pytanie ile oni mogli poświęcić czasu na zrobienie tych wszystkich dekoracji.
I na koniec: św. Marcin na białym koniu