Bałaganiarski urok Bukaresztu
Nie raz nie dwa rozmawiałam ze swom czeskim czy holenderskim kolegą o tym, jak się im żyje w Bukareszcie. Bałagan tego miasta, zero konsekwencji w jego tworzeniu, widoczne na każdym kroku zniszczenia, wszechobecny duch komuny oraz temperatura, która na przykład w lecie przekracza 40 stopni, powodują, że nie bardzo lubię do niego przyjeżdżać. Oni jednak twierdzą, że to wszystko, co wymieniłam, powoduje, że stolica Rumunii jest piękna i ma swój niepowtarzany urok. Można o niej prowadzić osobnego bloga, na moim – kilka najciekawszych miejscówek, za którymi – jestem pewna – będę tęsknić po powrocie do Polski.
Budynek z daleka przyciąga wzrok swoją elegancją. Wygląda jak stara willa. Wchodzimy przez bramę. Od parteru do trzeciego piętra prowadzi nas Mihai Beniuc, a dokładnie frazy z jego wierszy umieszczone na każdym ze schodków. Na górze znajduje się kawiarnia Afumerie (niestety dla palących, większość kawiarni w całej Rumunii nie ma osobnych sal dla palących i niepalących). Na półkach książki w wielu językach. „Rătăcitorii” to rumuński tytuł „Biegunów” Olgi Tokarczuk. Książka kosztuje 25 RON. Można też kupić herbatę, gry, kawę, filmy, kubki itp. Jestem zachwycona gustem, z jakim została zaaranżowana ta księgarnia.
Dokładny adres:
