Autor maria
subskrybuj autora
(subskrybuje: 1 osoba)

subskrybuj autora, jeśli chcesz otrzymywać informacje o jego nowych notatkach.

Wpisy:
Notatki 37 (+116/-0)
Komentarze 15 (+0/-0)
RSS RSS
Zarejestruj się

31/05/12 publiczna
W temacie: Chiny

Parki i Ogrody w Pekinie

W Pekinie jest głośno i tłoczno, poszukajmy spokoju w ogrodach tego miasta i zajrzyjmy, co tam się dzieje rano.

 

W moim tymczasowym mieszkanku w Pekinie o 6:30 piszczy budzik, ubieram się, śniadanie, porywam bidon z zieloną herbatą (po ulicach Pekinu co druga osoba biega z takim napojem, zwyczaj mi się spodobał, więc też tak zaczęłam robić), i biegnę do najbliższego parku. Jest to jeden z chińskich ogrodów między wieżowcami i ulicami, jakich w Pekinie jest pełno. Znajomi dali mi znać, że jak pójdę do jakiegokolwiek parku w mieście, będę mogła zobaczyć jak Chińczycy zaczynają dzień, i tak też zrobiłam.

Na trawnikach, chodnikach, podestach, nad jeziorami mieszkańcy zbierają się przed pracą, około 7 rano w grupy i ćwiczą - jedne grupy tańczą, inne poruszają się miękkimi ruchami Tai-Chi, jedni z mieczami, inni z wachlarzami, albo po prostu. Przestrzeń wydaje się być do tego idealnie przystosowana, bo nawet są ławeczki i wieszaki, żeby łatwiej było przebierać się do ćwiczeń i by mieć, gdzie zostawić rzeczy.

(A.Pankowska)

Gdy grupy skończą układy, rozpierzchają się do pracy, a ponieważ byłam na wakacjach i miałam czas, zapuściłam się dalej, w głębsze zakamarki parku - gdzieś pomiędzy lasami bambusowymi, jeziorkami i kamieniami. I nagle zaczęło wydawać mi się, że słyszę dźwięki delikatnej muzyki, najpierw myślałam, że to ptaki tak dźwięcznie śpiewają, ale nie, to brzmiało jak klarnet. I rzeczywiście, na wzgórzu, w altance, w tym ogrodzie odbywała się lekcja klarnetu. Kiedy później spacerowałam po innych parkach, okazało się, że jest to w miarę powszechne zjawisko - spotykałam jeszcze harfy i inne instrumenty.
 

 

Tak więc w tym głośnym i szybkim Pekinie, gdzie pierwszy raz w życiu doświadczyłam prawdziwego tłoku w metrze i na ulicach, mieszkańcy jednak potrafią znajdywać spokój, mam wrażenie, że właśnie te parki - plamy zieleni na mapie miasta - są azylem Chińczyków.