KomentatorAutorWydawca MarcinM
Marcin
subskrybuj autora
(subskrybuje: 2 osoby)

subskrybuj autora, jeśli chcesz otrzymywać informacje o jego nowych notatkach.

Wpisy:
Notatki 159 (+270/-0)
Komentarze 121 (+93/-0)
RSS RSS
Zarejestruj się

30/09/13 publiczna

Hammer Film Productions - od czego zacząć?

Całkiem udany powrót po latach niebytu zaliczyła słynna brytyjska wytwórnia Hammer, firmując swoją marką takie filmy jak "Kobieta w czerni" (2012) i "Pozwól mi wejść" (mowa o wersji amerykańsko-angielskiej z roku 2010, nie oryginalnej szwedzkiej, powstałej dwa lata wcześniej).

Należy pamiętać, że początki słynnego Hammera przypadają na lata 30-te ubiegłego stulecia.

Jednak to lata 50-te rozpoczęły słynny cykl horrorów, których akcja często rozgrywa się w gotyckich sceneriach. Dzięki tym filmom najsłynniejsze postacie kina grozy wróciły z niebytu, w jaki wpędziły je późniejsze, coraz to dziwniejsze produkcje z wytwórni Universal - Hammer zdefiniował na nowo postać Drakuli, Frankensteina, Mumii czy Wilkołaka.

Dziś wiele elementów tych produkcji może oczywiście powodować uśmiech politowania - sztuczna krew, efekty specjalne czy bliźniaczo podobne scenografie w poszczególnych filmach. Jednak należy brać poprawkę, że w tamtych czasach Hammer Production dysponowało naprawdę nowoczesną technologią i filmy te miały olbrzymią siłę oddziaływania na widza.

Oni też pokazali w 1966 roku, w filmie "Plague of the Zombies", przrażające żywe trupy wychodzące z grobów na ponurym cmentarzu, czyli dwa lata przed słynną "Nocą żywych trupów" George'a Romero.

Wielu słynnych brytyjskich aktorów stało się wizytówką wytwórni, choćby Michael Gough (znany choćby jako kamerdyner Alfred, ze słynnego "Batmana" Tima Burtona), Christopher Lee (młodszej widowni znany głównie jako Saruman w ekranizacji "Władcy Pierścieni") czy Peter Cushing (poza wytwórnią również posiadający olbrzymią filmografię, w pamięci fanów "Gwiezdnych Wojen" pozostanie jako Grand Moff Tarkin w pierwszym filmie serii - "Nowa Nadzieja").

Tradycja sięgania po znanych brytyjskich aktorów nie zaginęła - w bardzo udanej "Kobiecie w czerni" (gotycki dreszczowiec najwyższej próby!) można zobaczyć Daniela Radcliffe'a, który skutecznie odcina się od wizerunku chłopaczka w okularach, parającego się czarodziejstwem.

Myślę że filmem, którym warto rozpocząć przygodę z gotyckim horrorem w wydaniu brytyjskim jest "Horror of Dracula" z 1958 roku - moim zdaniem, z całym szacunkiem dla Beli Lugosiego, to właśnie Christopher Lee stworzył najbardziej wiarygodny i złowieszczy wizerunek najsłynniejszego wampira w historii, a Peter Cushing stworzył najdoskonalszy wizerunek doktora Van Helsinga (jedynie Anthony Hopkins w słynnym "Drakuli" Coppoli zrobił na mnie porównywalne wrażenie).

Przy okazji warto z rozpędu sięgnąć po kolejny, już nie związany z powieścią Brama Stokera film o księciu ciemności - "Dracula: Prince of Darkness", w którym to Christopher Lee nie wypowiada nawet jednego słowa, co tylko dodaje złowieszczości.
Mówiąc o słynnym duecie Lee-Cushing nie sposób nie wspomnieć o świetnej "Mumii" z 1959 roku. Film o tyle ciekawy, że wizerunek potwora jest tutaj zupełnie inny, niż ten universalowski - poszło oczywiście o prawa autorskie.

Filmy niezwiązane z głównym nurtem, bazującym na słynnych potworach, też potrafią zrobić wrażenie - polecam zwłaszcza rozgrywający się w mrocznej i nieprzyjaznej himalajskiej scenerii "The Abominable Snowman" z Peterem Cushingiem, "The Reptile", film kultowy, głównie ze względu na sentyment, jakim darzył go nieodżałowany Tomasz Beksiński (dziennikarz muzyczny, tłumacz filmowy i prywatnie wielki fan Hammerów), oraz mroczny mystery thriller "Fear In The Night" z niesamowitą kreacją Petera Cushinga, grającego dyrektora szkoły. Obok Cushinga zobaczyć można znane aktorki - Joan Collins (pamiętacie "Dynastię"?) i Judy Geeson ( która ostatnio powóciła do horroru za sprawą Roba Zombie, który zaangażował ją do swojej ostatniej produkcji "The Lords of Salem").

Oczywiście wspomniany wyżej "Plague of the Zombies" powinien znaleźć się na liście tych, którzy zafascynowani są tematyką żywych trupów, a sądzą, że widzieli już wszystko. Warto sięgać do przeszłości, choćby po to, żeby zrozumieć jak kształtowało się przez lata kino grozy i skąd wzięły się pewne schematy, powielane do dnia dzisiejszego. A może przy okazji ktoś połknie bakcyla?

Mówi się o tym we wpisach (lub komentarzach do nich):