subskrybuj autora
(subskrybuje: 0 osób)

subskrybuj autora, jeśli chcesz otrzymywać informacje o jego nowych notatkach.

Wpisy:
Notatki 2 (+0/-0)
Komentarze 0 (+0/-0)
RSS RSS
Zarejestruj się

07/08/13 publiczna

Tureckie kazanie

Side 2013

W środku tegorocznej (2012/2013) burej zimy, kiedy zaczynało mi się wydawać, że coś jest nie tak z moją głową (burość przytłaczała, „wieszczenie” przez media spowolnienia gospodarczego nie pomagało ani trochę) postanowiłam, że należą mi się wakacje. Przejrzałam kalendarz i odkryłam dłuuugi majowy weekend. Uznałam, że trzeba go zagospodarować, zadzwoniłam do biura podróży i powiedziałam, że chcę w tym czasie na półtora tygodnia na słońce. Najchętniej do Turcji bo jeszcze nie byłam. Po 2 dniach na ekranie komputera zajaśniały słońcem obrazy błękitnych basenów i zazieleniły się palmy. Westchnęłam nad towarzyszącymi obrazkom cyferkami ale zrobiłam przelew. Wreszcie skoro ma być i buro, i trudno, to trzeba się czasem regenerować – tego wszak uczę innych;-)

Kwietniowe słońce

Kiedy się pojawiło na chwilę pożałowałam inwestycji – wreszcie to kupa kasy a u nas pewnie będzie pięknie… Ale początek maja to jeszcze nie czas na kąpiele (przyjaciele wiedzą, że jestem „wymoczkiem”;-). Poza tym nasza pogoda bywa kapryśna. A tam: słońce, woda, egzotyczne bazary, niezwykłe, nowe widoki. I pełny relaks…

 

Terapia pakowaniem

Wiosenne słońce jak wiecie szybko się ukryło więc moja radość z nadchodzącego wyjazdu rosła. Walizka już jakieś półtora tygodnia przed wakacjami stała na wierzchu a ja wrzucałam do niej wydobyte z dna szafy letnie ciuchy. To dodawało wiarygodności myśli, że już wkrótce na pewno zobaczę dużo słońca;-). W dniu odlotu prawie bez trudu wstałam ok. 3-ciej (rano? czy to jeszcze w nocy?) i pognałam na lotnisko. Kierunek: Side - tzw. Riviera Turecka, w połowie drogi między Antalyą a Alanyą; stare miasteczko, greckie ruiny i cudna plaża.

 

Hammam na dobry początek.

Kolega wyposażył mnie w namiar biura organizującego turystyczne atrakcje TAM. Jeszcze przed wyjazdem zarezerwowałam sobie na dzień przylotu do Side wyprawę do hammamu – żeby zobaczyć jak to jest, zaliczyć pierwszą atrakcję i przygotować skórę do opalania.

Najfajniejszy był „masaż pianą” (nawet trudno to opisać; baaardzo miłe). Po zestawie saun i masaży byłam ledwo żywa. Ale bardzo cudnie ledwo żywaJ

Wróciłam do hotelu, zrobiłam spacerowy rekonesans, zjadłam kolację i padłam jak pies Pluto. A nazajutrz – basen / słońce / basen / słońce / basen… itd. Z przerwami na książkę i posiłki.

 

Emerald green…

…to chyba najlepsze określenie barwy wody w Zielonym Kanionie. Wycieczka statkiem po jeziorze utworzonym przez zaporę na rzece Manavgat. Piękne widoki – trochę jak norweskie fiordy (woda i wysokie skalne ściany), lekki wiaterek i…przystanek na kąpiel. Jestem zdecydowanie słodkowodnym wymoczkiem więc jako jedna z pierwszych wskoczyłam do zielonej wody. A ta zieleń to od jakichś związków chemicznych z tutejszych wapiennych skał.

 

  Green Canion, rzeka Manavgat, Turcja Green Canion, rzeka Manavgat, Turcja (MAGA)

Niezwykła Kapadocja…

Zależało mi na wypoczynku i możliwie pełnym „resecie” więc początkowo nie planowałam 2-dniowej (ze względu na odległość) wycieczki do Kapadocji. Przekonało mnie to, że bliżej nie będzie… Okazało się (jakoś wcześniej tego nie sprawdziłam), że te 550km z Side to najmniejszy dystans z miejscowości wypoczynkowych. A że na Kapadocję namawiał też ktoś komu ufam („koniecznie Kapadocja”) to się zdecydowałam. Skoro wycieczka to pobudka przed świtem… Ale warto! Miejsca faktycznie niezwykłe. Doliny skał ukształtowanych jak piasek na pustyni albo jak gigantyczne grzyby. Niezwykłe podziemne miasto (30m pod ziemią, wyżłobione w tufie wulkanicznym), żłobione w skałach kościoły, przepiękna Twierdza Uchisar.

Podziemne Miasto, Kapadocja, Turcja Podziemne Miasto, Kapadocja, Turcja (MAGA)

 

… i talon na balon.

Od ludzi napotkanych „po drodze” (jeszcze przed wyjazdem do Kapadocji) nasłuchałam się barwnych opowieści o lotach balonem, pięknych widokach na skały w dole, inne balony wokół itepe. W przypływie ciekawości wykupiłam sobie „talon na balon”. Znów wstałam dobrze przed świtem. Ze śniadania zrezygnowałam (wiecie – śniadanie w nocy to jednak zbyt wcześnieJ). Do kosza wlazłam, ku własnemu zaskoczeniu, prawie bez lęku. Jednak kiedy Pani Pilotka (fajna babka po 30-tce co zawsze marzyła żeby tak jak ptaki…i wymarzyła sobie; przy okazji oczywiście skończyła kurs, zdobyła licencję i od kilku lat „wozi” turystów) poleciała od razu na wys. 500 m to jednak było mi dziwnie... Albo nawet bardzo dziwnie. W każdym razie patrzenie w dół nie wchodziło w grę w żadnym wypadku. Ale jak już przestałam się bać to było absolutnie przecudnie. Wschód słońca oglądany z balonu był absolutnie przepiękny. Kapadocja widziana z góry nie robiła już wielkiego wrażenia zwiedzana kilka godzin później w „normalnym trybie”. I te kolorowe balony wokół:-)

Lot balonem nad Kapadocją, Turcja Lot balonem nad Kapadocją, Turcja (MAGA)

 

 Aha – szampan serwowany po wylądowaniu czyli o 7-mej rano „robi” na żołądek mniej więcej tak samo jak 500m wysokości w koszykuJ

  Twierdza Uchisar, Kapadocja, Turcja Twierdza Uchisar, Kapadocja, Turcja (MAGA)

 

Turkish Eye (w naszej wersji „Oko Proroka”) ku ochronie

Cudne, ciepłe, pełne słońca i przyjaznych ludzi wakacje. Niemcy i Rosjanie w hotelu (w ilościach hurtowych) dla mnie ok. Jak komuś przeszkadzają to niech lepiej tam nie jedzie. Turcy sympatyczni, napotkani po drodze turyści neutralni lub sympatyczni, zakupy przyjemne choć (mimo targowania) jednak drogie. Już się zastanawiam nad zwiedzaniem Stambułu i wypoczynkiem w egejskiej części Turcji.

Do opowieści załączam chroniące przed złym spojrzeniem „oczy”. Hurtowo, a co!

Kapadocja, Turcja Kapadocja, Turcja (MAGA)

 

Udanych wakacji!