Autor KM
subskrybuj autora
(subskrybuje: 1 osoba)

subskrybuj autora, jeśli chcesz otrzymywać informacje o jego nowych notatkach.

Wpisy:
Notatki 30 (+90/-0)
Komentarze 1 (+0/-0)
RSS RSS
Zarejestruj się

03/02/11 publiczna

Lima

zza szarej mgły

Przyjeżdżając do Peru nie da się ominąć peruwiańskiej stolicy – chociażby dlatego, że samoloty z Europy lądują tylko tu. Lima, no cóż, najpiękniejszym miastem na świecie nie jest. Wyłania się turyście zza wiecznie obecnej mgły - garua. Pierwsze co rzuca się w oczy to widok przedmieść, przez które trzeba przejechać jadąc z portowego Callao – gdzie mieści się lotnisko – do centrum Limy. Charakterystyczne dla nich jest budownictwo, a mianowicie brak dachów na domach. Peruwiańczycy w ten sposób unikają płacenia podatków od nieruchomości. Budują dwa, trzy piętra i zostawiają budynek bez dachu, z wystającymi drutami ze ścian. Wygląda paskudnie, ale kilka soli zamiast do rządowej kasy zostaje w kieszeni.

W Limie polecam zatrzymać się w Hotelu España (1). Mieści się w samym centrum, stąd na piechotę można dojść między innymi do głównego placu – Plaza de Armas i do Convento de San Francisco. Miejsce w 4-osobowym pokoju kosztuje 16 soli (ok. 16 zł) za noc. Hotel ma swoją wewnętrzną kawiarenkę internetową i fajny taras z widokiem na miasto, na którym oprócz mnóstwa zieleni można spotkać wielkie papugi i ogromnego żółwia lubiącego przebywać w toalecie (tak, można przeżyć szok odkrywając jego obecność). W miesiącach letnich, kiedy w Peru panuje zima, noce w hostelach bez grzejników bywają zimne, dlatego polecam zabezpieczyć się dodatkowo na taką okazję (np. zabierając ze sobą śpiwór).

Zaraz obok hotelu położony jest klasztor św. Franciszka (2). Warto go zwiedzić dla ciekawej kolonialnej architektury i katakumb, które robią wrażenie. Klasztor był wielokrotnie niszczony przez trzęsienia ziemi, co widać w zachowanych popękanych sufitach i ścianach.

Również w granicach 10 minut pieszej drogi od hotelu znajduje się Plaza de Armas (3). Plac nie jest ogromny i szczerze powiedziawszy nie różni się niczym od innych tego typu placów południowoamerykańskich miast. Mijając Palacio de Gobierno skręca się w popularny deptak - Jr De La Union (4). Polecam przy okazji spaceru spróbować empanad – pierożków z ciasta z nadzieniem z kurczaka, mięsa lub warzyw (con pollo, con carne lub con verduras – Peruwiańczycy z sobie tylko znanych względów wyróżniają kurczaka jako osobną mięsną kategorię). Je się je skropione sokiem z limonki i polane ostrym sosem aji. Są pyszne, nigdzie w Peru nie jadłam tak dobrych jak w Limie. Mniej więcej w połowie deptaku, skręcając w lewo można dotrzeć do budynku Archiwum Narodowego (5)(Archivo General de la Nación). Archiwum rzadko jest otwarte, ale przy odrobinie szczęścia można znaleźć w nim tablicę na cześć Ernesta Malinowskiego – projektanta najwyżej położonej linii kolejowej na świecie. Jr De La Union kończy się widokiem na wzgórze – favelę, też charakterystyczną rzecz dla stolic Ameryki Południowej.

  • widok na klasztor św. Franciszka z Hotelu Espana widok na klasztor św. Franciszka z Hotelu Espana (KM)
  • favela favela (KM)
  • Plaza de Armas Plaza de Armas (KM)
  • tablica na cześć Ernesta Malinowskiego tablica na cześć Ernesta Malinowskiego (KM)
  • Parque del Amor - rzeźba całującej się pary Parque del Amor - rzeźba całującej się pary (KM)
  • widok na Panamericanę - dzielnica Miraflores widok na Panamericanę - dzielnica Miraflores (KM)
  • Pacyfik - dzielnica Miraflores Pacyfik - dzielnica Miraflores (KM)
  • favela zza mgły favela zza mgły (KM)
  • Lima Lima (KM)
  • pomnik San Martina - w Peru wolą go o wiele bardziej niż Bolivara pomnik San Martina - w Peru wolą go o wiele bardziej niż Bolivara (KM)