Autor KM
subskrybuj autora
(subskrybuje: 1 osoba)

subskrybuj autora, jeśli chcesz otrzymywać informacje o jego nowych notatkach.

Wpisy:
Notatki 30 (+90/-0)
Komentarze 1 (+0/-0)
RSS RSS
Zarejestruj się

Arequipa (cz.2)

W dolinie trzech wulkanów.

Arequipa położona jest u zbocza trzech wulkanów: Misti, Chachani i Pichu Pichu. Charakterystyczny kształt Misti widoczny jest z wielu rejonów miasta. Miłośnicy wspinaczki mogą próbować swoich sił w wspięciu się na ten wulkan, jednak konieczne jest do tego przygotowanie. Misti ma 5825 metrów wysokości. Najgorsze do pokonania jest ostatnie 800 metrów. Bez aklimatyzacji choroba wysokościowa gwarantowana. Jednakże mobilizować może fakt, że Inkowie wspinali się na te góry bez żadnego sprzętu czy nawet ciepłych butów.


Centrum miasta to Plaza de Armas (1). Jeżeli znajdziecie się w jakimkolwiek południowoamerykańskim mieście i będziecie chcieli dotrzeć do głównego placu to pytajcie o Plaza de Armas – w 90% przypadków tak właśnie będzie się nazywał. Nad arequipeńską Plazą góruje katedra (2)– otwierana w dziwnych i zupełnie nieprzewidywalnych godzinach, więc obejrzenie jej od wewnątrz pozostaje kwestią szczęścia w danym momencie. Na prawo i lewo od katedry znajdują się dwa rzędy krużganków, gdzie mieszczą się knajpy. Nie sposób nie zwrócić na nie uwagi – na chodników zawsze stoją naganiacze zachęcający do stołowania się właśnie w ich lokalu. Wskazówka:  taniej można zjeść po prawej stronie od katedry.


W peruwiańskim zwyczaju gastronomicznym istnieje oferta lunchowa zwana menu del dia. Składa się przeważnie z przystawki, zupy, drugiego dania, napoju i czasem deseru. Menu del dia podawane jest zwykle tylko do określonej godziny, przeważnie 14 – 16. Warto je wybierać, ponieważ dzięki temu można dobrze i dużo zjeść za niską cenę. Jest to koszt, w zależności od standardu lokalu, od 3 do 20 soli. Natomiast sama kuchnia peruwiańska należy do jednych z najlepszych w Ameryce Południowej. W Arequipie warto spróbować rocoto relleno – nadziewanej ostrej papryczki oraz adobo – specyficznej potrawy, tradycyjnie podawanej tylko w niedziele, a będącej gęstą paprykową zupą z dużym kawałkiem mięsa. Na adobo polecam wybranie się do adoberii (knajpy serwującej tylko to danie) na Plaza de Cayma. Natomiast Ci, którzy lubią naprawdę dobrze i dużo zjeść muszą wybrać się do El Gaucho (3) na Plaza de Armas. Restauracja serwuje zestaw lunchowy w cenie 30 soli, w którego skład wchodzą: bar sałatkowy, duży i krwisty stek z frytkami i sosami, wino, napój gazowany i lody na deser. Po takim obiedzie żołądek nie jest w stanie przyjąć więcej jedzenia aż do dnia następnego. Co ciekawe, w ojczyźnie ziemniaka, gdzie występuje kilkanaście jego odmian, Peruwiańczycy uparli się podawać go jedynie w formie frytek.


Wracając do atrakcji Arequipy,  będąc w mieście warto zahaczyć o muzeum archeologiczne (4), gdzie znajduje się zamrożone ciało inkaskiej dziewczynki, znalezione na szczycie wulkanu Ampato w 1995 roku przez antropologa Johana Reinharda (od jego imienia dziewczynkę nazwano Juanitą). Ciało dziewczynki zachowało się w bardzo dobrym stanie. Juanita najprawdopodobniej pochodziła z inkaskiej arystokracji. Przebyła długą drogę ze stolicy imperium Cuzco, by zostać złożona w ofierze na szczycie Ampato. Na zboczach góry znaleziono jeszcze inne ciała dzieci. Juanita została odnaleziona na samym szczycie, co świadczyło o jej wysokim statusie społecznym. Kupując bilet do muzeum warto mieć ze sobą oryginalną legitymację studencką, na którą bilet kosztuje 5 soli. Z dziwnych względów muzeum nie akceptuje karty ISIC i bez oryginalnej legitymacji za wstęp płaci się 15 soli.


Last but no least, będąc w Arequipie koniecznie trzeba wybrać się na piwo. Arequipeña dostępna jest w wersji zwykłej i ciemnej (na ciemne piwo mówi się malta). Obydwie są świetne.  

Notatki o podobnych miejscach: