subskrybuj autora
(subskrybuje: 2 osoby)

subskrybuj autora, jeśli chcesz otrzymywać informacje o jego nowych notatkach.

Wpisy:
Notatki 10 (+47/-0)
Komentarze 2 (+0/-0)
RSS RSS
Zarejestruj się

29/06/11 publiczna

La Paz

Koka i czary

Jedz mało, chodź powoli, śpij sam. Tak mawiają mieszkańscy La Paz. Ta najwyżej położona stolica świata znajduje się na wysokości od 3600 - 4100 m npm i... tak naprawdę stolicą nie jest. Jest siedzibą boliwijskiego rządu. Oficjalna stolica to Sucre.
Jednak właśnie to miasto pełni kluczową rolę w życiu społecznym Boliwijczyków i w umysłach wielu ludzi uchodzi za stolicę.
Charakterystyczny dla całej Boliwii styl zabudowy, z jakby niedokończonymi domami, oplata całe miasto. Do rzadkości należą budynki otynkowane. To dlatego, że od takich trzeba zapłacić podatek. Jak widać żyłka kombinatorska nie jest wyłącznie polską domeną.

Na „dole“ w niecce, położonej na wysokości 3600 m npm, znajduje się La Paz de Ayacucho, do którego wjeżdża się przez górujące nad nim przedmieścia El Alto (4100 m npm).

Po mieście chadzają „cholity“ – miejscowe kobiety – w typowych dla regionu falbaniastych spódnicach do kostek oraz melonikach zabawnie osadzonych na czubku kruczoczarnych głów. Patrząc na krój i długość spódnicy mieszkanek Boliwii, łatwo określić, skąd pochodzą. Nic na ten temat nie powie nam tradycyjne obuwie boliwijskie, gdyż niezależnie od miejsca zamieszkania, zawsze będą to sandały wykonane ze zużytych opon.

Zwiedzając La Paz można pokusić się o wspinaczkę w kierunku położonych najwyżej uliczek. Im wyżej, tym coraz mniej asfaltu, uboższe domy i coraz więcej osób uważnie śledzących każdy ruch turystów. Gdy w trakcie takiego spaceru przed nami pojawiły się wąskie dróżki wydeptane w ziemi, a za nami grupa pięciu tubylców, szybko zrobiliśmy w tył zwrot i jeszcze szybciej, nie oglądając się za siebie, wracaliśmy w kierunku centrum. Co prawda dookoła, prócz domniemanych rzezimieszków, było jeszcze kilkanaście osób. Stanowiły one jednak nikłe zabezpieczenie przed ewentualną napaścią.

W La Paz zdecydowanie warto odwiedzić Muzeum Koki. Tam, w bardzo wyraźny sposób, przeciwstawione są dwa, zupełnie różne podejścia do tej świętej dla Indian rośliny. Z jednej strony koka ukazana jako ziele wspomagające mieszkańców wysokogórskich terenów, ciężko pracujących w kopalniach górników, podróżujących. Żucie liści koki zmniejsza uczucie głodu i dodaje sił, zwalcza senność i zmęczenie.
Druga odsłona, to podejście białych ludzi – mechaniczne przerabianie świętych liści na biały proszek, będący przyczyną uzależnienia. Zbijanie fortuny na śmierci. Tak, liście koki są pożyteczne i przez wieki służyły ludziom. Do czasu, aż pojawił się biały, ze swoją destrukcyjną chęcią przerabiania wszystkiego, co napotka na swej drodze, na pieniądze.


Jak w wielu innych boliwijskich miastach, również tu można zaopatrzyć się we wszelkie składniki niezbędne do czarów. Na Mercado de los Brujos, czyli Targu Czarownic, obok ziół , posążków i piór, sprzedawcy oferują ususzone koty, nietoperze i wiele innych stworzeń, lub ich części. Gdy uświadomimy sobie, że nie jesteśmy w dziale botaniczno-zoologicznym, ten widok zaczyna przerażać.

Miasto jest wyraźnie lepiej rozwinięte od pozostałych. Jest tu cała dzielnica nowoczesnych wieżowców, po ulicach jeździ dużo luksusowych samochodów, a wielu mieszkańców przemierza miasto w świetnie skrojonych garniturach. Jednak, podobnie jak w całym kraju, obok ośrodków bogactwa, napotykamy skrajną nędzę, głodnych i żyjących bez nadziei Boliwijczyków.

  • Typowa boliwijska zabudowa - Później ludzie się dziwią, że im się domy walą Typowa boliwijska zabudowa - Później ludzie się dziwią, że im się domy walą
  • Altilplano. W drodze do La Paz
Altilplano. W drodze do La Paz
  • Wróżby z liści koki Wróżby z liści koki
Ostatnio komentowane notatki autora: