Riesling po lubusku.
Winnice powracają w okolice Zielonej Góry
To byłoby nadużycie, gdyby powiedzieć, że winiarstwo upadło w lubuskiem po przejęciu tych ziem przez Polskę po II wojnie światowej. Choć upadły istniejące przed wojną wytwórnie wina, a słynne zakłady Gremplera - gdzie produkowano pierwsze w Niemczech wina musujące - przekształcono w Lubuską Wytwórnię Win, która poddała się w latach 90tych.
Już od początku XX wieku winnicami - czasem kilkusetletnimi! - nie miał się kto zajmować, bo bardziej opłacalna była praca w przemyśle, a i też trzeba przyznać, że tutejsze wina nie wytrzymywały konkurencji z winami z innych regionów Europy i świata. Niewiele winnic przetrwało II wojnę.
Ale ta winna przeszłość nie poszła w zapomnienie. We współczesnych czasach, już za wolnej Polski, tak pod koniec lat 90tych, zaczęli się winoroślami zajmować pasjonaci regionu, czasem ludzie starsi, już na emeryturze, w ramach hobby, czasem przedsiębiorcy szukający ciekawej niszy. I winnice zaczęły się odradzać. Wokół winnic utworzył się wartościowy sektor biznesowo-turystyczny, który bardzo znacząco przyczynia się do podniesienia dobrobytu tych okolic. Ktoś wytwarza etykiety i pudełka, ktoś organizuje wyjazdy na imprezy targowe i konferencje, ktoś robi strony internetowe winiarzom, ktoś połaczył winnice i pasieki w szlak turystyczny, powstają hotele i restauracje, obchodzone jest winobranie. Dzieje się.
W tym roku byłam w przepięknie położonej winnicy w Górzykowie k. Zielonej Góry, przez rzekę z Cigacicami. Marek Krojcig zaczynał w 1997 roku od spłachetka ziemi, dziś ma 6 hektarów!
Winnica w Górzykowie k. Zielonej Góry
(IDB)
Na łagodnych stokach w dolinie Obry rośnie m.in. Regent, Saphira, Pinot Noir, ale gospodarze są dumni przede wszystkim z Rieslinga. Niespecjalnie znam się na rieslingu, ale towarzystwo, z którym byłam, jest zdecydowanie bardziej wyedukowane w temacie i było zachwycone po degustacji. Kupiliśmy trochę tego wina, nie powiem, aby było to optymalne kosztowo (65 zł za riesling i 45 za czerwone Regent), ale przepięknie miejsce, a także kultura, pasja i zaradność rodziny Krojcig warte są wynagrodzenia.
Wina z Górzykowa już na moim balkonie, w oczekiwaniu na konsumpcję :)
(IDB)
W Górzykowie zbudowano - ze wsparciem środków unijnych - hotel, restaurację, centrum szkoleniowe. Prezentuje się bardzo elegancko, z klasą, ma dobre pomysły, ma klientów, więc jest szansa, że biznes się rozwinie. Całe Górzykowo korzysta na tej pasji winnej Krojcigów, którzy ładnie współpracują z sołtysem i radą sołectwa na rzecz całej społeczności.
Winnice widać wszędzie w zasięgu wzroku. Czasem nawet z ponadstandardowych rozmiarów butelką w tle :)
A tak wyglądają winogrona na przełomie maja i czerwca:
Winogrona na przełomie maja i czerwca
(IDB)
Mówi się o tym we wpisach (lub komentarzach do nich):
