Gdzie mieszkają dzikie stwory?
W gąszczu komputerowych bajek, filmów 3D i internetowych zakupów, warto zafundować sobie chwilę relaksu, chociażby z książką dla dzieci. No bo czemu by nie? I kto właściwie powiedział, że bajki są tylko dla dzieci? Ja uważam, że to nieprawda, szczególnie jeśli chodzi o wyjątkowe bajki, które są jeszcze czymś więcej.
Mówiąc wyjątkowe, mam na myśli książkę Where The Wild Things Are, napisaną w 1963 roku, przez amerykańskiego pisarza i ilustratora polskiego pochodzenia - Maurice'a Sendaka. Książka ma zaledwie kilkanaście stron i opatrzona jest ilustracjami, które same w sobie stanowią niezwykłą wartość. Tekstu jest w niej bardzo mało - także kilkanaście zdań (zawiera dokładnie 338 słów), co w zupełności wystarczy. Bo w Gdzie mieszkają dzikie stwory, chodzi głównie o obrazy. Książka opowiada o chłopcu, który ukarany przez mamę za nieznośne zachowanie, przenosi się do wyobrażonej krainy Dzikich Stworów. Genialnie zilustrowana książeczka, pokazuje jak w pokoju chłopca wyrastają drzewa i pojawia się morze. Mimo groźnego wyglądu stworów, Max zaprzyjaźnia się z nimi i wkrótce czeka go wiele przygód. Książka oczywiście kończy się morałem, który tutaj pominę.
Podobno na początku, książka miała złe recenzje, a nawet została zakazana w bibliotekach. Była jedną z pierwszych książek, która nie mówiła o słodkim i cukierkowym dziecięcym świecie, ale o nudzie, smutku i nienawiści. Po jakimś czasie zorientowano się, że dzieci wciąż po nią sięgają. Opinie na temat książki zaczęły zmieniać się o 180 stopni, aż w końcu zaczęto mówić o niej jako o najlepszej książce obrazkowej, która w piękny sposób wykorzystuje psychoanalityczną historię gniewu. W 2007 roku, National Education Association, okrzyknęło Where The Wild Thing Are, jedną ze stu najlepszych książek dla dzieci. O tym, jaki wpływ nie tylko na dziecięcą kulturę, ma książka Sendaka, może świadczyć fakt, że sam Prezydent Barack Obama, czytał ją na głos dzieciom uczestniczącym w corocznym White House Easter Egg Roll.
Książka doczekała się pierwszej animacji w 1974 roku. Natomiast w 2009 roku, weszła do kina pełnometrażowa adaptacja książki, w reżyserii Spike'a Jonze'a. Film przykuł moją uwagę, szczególnie, że wspaniałą muzykę do filmu współtworzyła jedna z moich ulubionych wokalistek - Karen O.
Estetyka filmu jest nieco inna niż książka i osobiście wolę wersję papierową, ale wciąż uważam, że warto poświęcić półtorej godziny bo jest to wyjątkowe i poruszające kino.