Daj buziaka i jedź
Jak miasta ułatwiają życie kierowcom
Miasta nie są strefą zbyt przyjazną samochodom – zawsze za mało miejsc parkingowych, drogie postoje, zakazy wjazdu, przez co nadrabia się kilometrów, zakaz zatrzymywania się choćby na chwilę na przystanku, żeby wysadzić pasażera. Tej ostatniej przeszkodzie światowe metropolie starają się zaradzić – polskie miasta nie są gorsze. Może widzieliście w swoim mieście znaki Kiss and Ride (Kiss and Go), tuż obok/pod/nad znakiem postoju dozwolonego do kilku minut? Bo to jest właśnie lekarstwo.
Takie oznakowanie jest typowe dla lotnisk i dworców
(E. Cleves Kristensen, http://www.flickr.com/photo... CC-BY-2.0)
Wielu ludzi dojeżdża do pracy/szkoły/gdziekolwiek jako pasażer, którego gdzieś trzeba wysadzić. Zazwyczaj w dużych miejsach przesiadkowych, przy dworcach, lotniskach, szkołach... Wystarczy tylko chwila i już, z głowy, wszyscy się spieszą, więc parkowanie nie wchodzi w grę – tylko że zazwyczaj jest to niezgodne z kodeksem ruchu drogowego. I dobrze, bo ulice miast na pewno nie są przez to mniej zakorkowane i bezpieczniejsze. Lata temu pojawił się pomysł stref krótkiego postoju, w zależności od kraju i miasta liczba minut waha się od dwóch do dziesięciu (5 jest najczęstsze). Termin „Kiss and Ride” pojawił się po raz pierwszy w latach 60 XX wieku w kontekście Stanów Zjednoczonych. Przebył długą drogę, w Polsce postoje pod tym szyldem zaczęły się pojawiać całkiem niedawno, kwestia kiku lat. Chociaż już wcześniej istniały strefy o podobnej funkcji, raczej nie były sytuowane w takich miejscach. Szkoda tylko, że nasze miasta raczej posługują się angielkim terminem, nie wymyślając swojego, jak to zrobił np. Tajwan. W związku z odmiennością kulturową i nieznajomością anglosaskich obyczajów (buziaki na pożegnanie), żadnej Tajwańczyk nie wiedziałby, o co chodzi z tym całym Kiss and Ride na znaku. Tu możecie zobaczyć, jak wybrnął z tego Kraków – termin polski, tylko to K+R wciąż niezbyt rodzime.
A tu już znak drogowy, prosto z Tajwanu
(J.Lewis, http://www.flickr.com/photo... CC-BY-SA-2.0)
W Krakowie takich całuśnych miejsc postojowych przygotowano trzy (w listopadzie 2013), planowane są kolejne. Działa też Kiss&Fly tuż przy terminalu pasażerskiego lotniska Kraków-Balice. Wrocław ma 6, są też w innych miastach. Czy rzeczywiście poprawiły bezpieczeństwo i przydały się kierowcom? Ciężko ocenić, bo też ciężko stworzyć takie miejsca we wszystkich potrzebnych punktach. Sama często miewam problem z wyskakiwaniem z samochodu w nieodpowiednich miejscach. Ale miło, że miasto dostrzega problem i próbuje znaleźć rozwiązanie.
A Wam jak się podoba idea Kiss and Ride?