
8 osób
Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: po publikacji
Dzieła sztuki w piaskowcu
Kompleks klasztorny Dawid Garedża
Dawid Garedża od początku był na mojej liście must-see w Gruzji. Zanim tam pojechałam, nie trafiłam na notatkę Oli, za to zaczytywałam się w przewodnikach. Ten Bezdroży omal nie sprawił, że ominęłam najciekawszą część kompleksu, opuszczone, spoglądające na Azerbejdżan Udabno. Na szczęście było też Lonely Planet i pochmurny młody mnich, który po zwiedzeniu monastyru Lavra pokazał nam, gdzie rozbić namiot i zagadnął o Udabno. Z samego rana poszliśmy.
Jedna z opuszczonych cel ponad monastyrem Lavra, w drodze do Udabno
(Mateusz J.)
Dotrzeć tu nie jest łatwo, wszędzie dookoła tylko pustynia. Nie dociera transport publiczny, chociaż od tego roku z Tbilisi jeździ Gareji Line (polska inicjatywa). Zostają taksówki i autostop. Ale czy warto zrobić prawie 100 kilometrów w dwie strony, by zobaczyć tylko klasztor…? Zdecydowanie warto, to jedno z najbardziej niesamowitych miejsc, jakie widziałam w życiu.
Najlepiej być tu wcześnie rano albo wieczorem – latem upał tak nie doskwiera, a wspinaczka do zabytkowych cel jest dość męcząca, po drodze nie ma ani wody, ani cienia. Poza tym wtedy nie ma turystów, chociaż i tak nie jest ich tak wielu, szczególnie w tygodniu. Odkrywanie wydłubanych w miękkim piaskowcu jaskiń jest jednak dużo bardziej interesujące w samotności.
Klasztor powstał na zboczach góry Garedża, pierwszym monastyrem była Lavra, dzisiaj jako jedyna zamieszkała przez mnichów. Potem powstały Rka i Natlismtsemeli, później Udabno (co oznacza "pustynia") , Bertubani i Chichkhituri. Od początku mnisi mieli problemy z wodą, na terenie klasztoru było tylko jedne źródło, zwane „Łzami Dawida”. Zbudowali więc cały system zbierania deszczówki, piaskowcowe skały tu i tam znaczą długie, wydłubane rynny. W Udabano łatwo znaleźć zbiorniki na deszczówkę, przypominające toalety.
Wielu turystów zaczyna i kończy zwiedzanie na monastyrze Lavra. Wręcz wpada się na niego z drogi, wszystko podane jest jak na dłoni. Cerkwie są dobrze zachowane, a urocze cele mnichów na kilku poziomach (niedostępne zwiedzającym) tworzą przepiękny obraz. Lavra jest piękna, ale to dopiero Udabno, powyżej, zapiera dech w piersiach. Nie ma żadnego znaku, że tam jest. Jeśli nie przeczytamy o nim wcześniej lub nie zagadną nas o niego mnisi, możemy przeoczyć jedno z najniezwyklejszych miejsc w Gruzji. A wystarczy pójść ścieżką w górę, tuż za kościelnym sklepikiem. Za granią znajdziemy się we właściwym miejscu – po prawej stoi niewielka cerkiewka, po lewej prowadzi ścieżka do opuszczonych cel mnichów, wydrążonych w zboczu. Jest ich ponad 50, teraz niestety oznaczone zieloną farbą, pewnie w celu identyfikacji. W Udabno istniała szkoła malarska, nie dziwią więc całkiem dobrze zachowane freski. Chociaż… dziwią, bo wszędzie dookoła jest pustynia, ludzi brak, zwierząt brak – prawdziwy koniec świata, z wielowiekowymi dziełami sztuki przed nosem.
Z widokiem na Azerbejdżan. Do cerkiewki da się zajrzeć, wchodząc po nieco chwiejnej drabinie.
(Mateusz J.)
Jedna z największych cel w Udabno
(Mateusz J.)
Udabno w pełnej krasie - tak, to te dziurki w zboczu. Jasna linia to ścieżka, którą się wędruje.
(Mateusz J.)
Wracamy, mijając dwie cerkiewki na grzbiecie
(Mateusz J.)
Nieprawdą jest, że dojście do Udabno jest trudne i potrzebne są górski buty (jak podaje wiele źródeł). Owszem, ścieżka jest dość stroma, ale tylko na początkowym odcinku tuż nad Lavrą. Potem jest łatwiej, chociaż ekspozycja jest spora. Sama szłam w sandałach i przeżyłam, plądrując wszystkie jaskinie. Trzeba tylko uważać na węże, ponoć w okolicy jest ich sporo. Radzę pospieszyć się z odwiedzeniem Dawid Garedża, w tym roku prawie ukończono budowę zabudowań poniżej klasztoru – wyglądają na coś turystycznego. A Udabno z tysiącem zwiedzających nie dość, że będzie niebezpieczne (ścieżka nie jest dobrze zabezpieczona), to straci swoją moc.
