Z widelcem w podróży
7 osób
Moderatorzy:
    Agata Ola

Ustawienia strony:

Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: tylko niezaufani
RSS RSS
Zarejestruj się

27/05/14 od Agata

Sangría

Uzdatnianie wody winem

Sangría może kojarzyć się niezbyt dobrze. Z dość tanim, słodkim, niezbyt wysokich lotów winem z polskich sklepów albo rozcieńczonym do granic możliwości winopodobnym napojem z południa Europy. A tymczasem to świetna, orzeźwiająca letnia propozycja na bazie porządnego, czerwonego wina, z dodatkiem sezonowych owoców. Jej przyrządzenie w domu jest i łatwe, i bardzo przyjemne – a szklana waza wypełniona takim trunkiem będzie ozdobą każdego towarzyskiego spotkania.

Sangria w podręcznikowym, krwistym kolorze Sangria w podręcznikowym, krwistym kolorze (R. Julie, https://www.flickr.com/phot... CC-BY-SA-2.0)

Zmieszanie wina z wodą nie powstało wcale z chęci zaoszczędzenia na alkoholu. To o wodę tu chodziło, a nie o wino, którego w Hiszpanii i Portugalii, krajach, gdzie sangria to tradycyjny napój, zawsze było pod dostatkiem. Woda na terenach Półwyspu Iberyjskiego za czasów Cesarstwa Rzymskiego nie należała do najlepszych. Poddani cesarza chorowali i umierali jak muchy. Zaczęto więc dodawać do wody wina, by ją uzdatnić. Do takiej mikstury dorzucano też zioła i przyprawy – wszystko, by zabić bakterie. Receptura ewoluowała przez wieki. Latem Hiszpanie chętnie dodawali do wina sezonowych owoców i słodzili je cukrem lub miodem. Dolewano mocniejsze alkohole. Z czasem napój zaczęto podawać mocno schłodzony, aż powstała znana dzisiaj sangria. Na południu kraju funkcjonuje pod nazwą zurra, główną rolę grają tam brzoskwinie i nektarynki.

Nazwa tego trunku pochodzi od hiszpańskiego sangrie (port. sangue), czyli krew, i nawiązuje do jego bogatego, czerwonego koloru. Trudno trafić na porządną sangrię w hiszpańskiej knajpie, bo właścicielom zazwyczaj żal dobrego wina. Ale sangrię mieć muszą, tego żądają turyście. Łatwiej i taniej jest kupić gotową mieszankę albo przygotować coś innego. Na naszym stole wyląduje więc raczej tinto de verano, czyli wino z lodem i cytrynową wodą gazowaną. Jest tańsze od tradycyjnej sangrii, w której skład wchodzą owoce i przyprawy. Nie musi też tak długo leżakować w zimnie. Radzę więc od razu zamawiać tinto, żeby nie przepłacać – to też bardzo fajna letnia propozycja.  

Owoce mogą być jakie tylko chcemy. Polecam eksperymentowanie i odchodzenie od bezpiecznych cytrusów na rzecz jagód i truskawek. Albo mieszanie smaków. Owoce mogą być jakie tylko chcemy. Polecam eksperymentowanie i odchodzenie od bezpiecznych cytrusów na rzecz jagód i truskawek. Albo mieszanie smaków. (D.Thakur, https://www.flickr.com/phot... CC-BY-SA-2.0)

Bo jeśli mamy ochotę na sangrię, to najlepiej dać ponieść się fantazji i winno-owocowy koktajl przygotować samemu. Nie ma nic prostszego. Wystarczy butelka ulubionego czerwonego wina (w Hiszpanii spotyka się też wersje z białym), uprzednio schłodzonego. Do tego ulubione owoce i przyprawy, ewentualnie kieliszek brandy czy innego mocniejszego alkoholu. Hiszpanie swoją sangrię słodzą, ja niekoniecznie. Na koniec wystarczy wlać wody sodowej i odstawić na kilkanaście godzin do lodówki. Niektórzy wodę dodają dopiero po wielogodzinnym chłodzeniu. Niecierpliwi mogą się skrzywić na tak długi czas oczekiwania, ale jest niezbędny dla odpowiedniego połączenia smaków.

Piękno sangrii polega na tym, że nie ma jednej receptury. Słynny południowy luz. Żaden Hiszpan nie nakrzyczy na Was, kiedy dorzucicie truskawek, bo przecież w prawdziwej mogą być tylko pomarańcze! To lekki, zabawny napój, idealny na lato, kiedy pełno jest smakowitych owoców. Już same przygotowanie daje dużo frajdy. Tylko radzę uważać z nadmiernym spotykaniem, bo przecież takie lekkie, słodkie, owocowe. Procenty nadal są.

Mówi się o tym we wpisach (lub komentarzach do nich):