Z widelcem w podróży
7 osób
Moderatorzy:
    Agata Ola

Ustawienia strony:

Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: tylko niezaufani
RSS RSS
Zarejestruj się

16/01/12 od Agata

Muesli na obiad

Takie rzeczy tylko w Szwajcarii

Kiedy myśli się o ulubionej kuchni, raczej nie jest nią ta szwajcarska. Włoska, hiszpańska, francuska, portugalska – tak. Ale szwajcarska…? Jest tak mało rozpowszechniona poza granicami kraju. Potem jednak przychodzi myśl, że to tylko kawałek prawdy. Owszem, tradycyjne dania z tego alpejskiego kraju nie są szeroko znane. Mało kto wie, czym jest choćby takie nieziemsko pyszne raclette (w wielkim skrócie – potrawa z ziemniaków i sera o tej samej nazwie), ale już nazwy fondue, muesli czy emmentaler nie brzmią obco. A co dopiero szwajcarska czekolada.

Szwajcarska kuchnia wywodzi się z tradycji rolniczych, stąd też zamiłowanie do prostych składników. Ziemniaki, prawdopodobnie najlepsze na świecie sery (gruyere z niewielkiej rodzinnej mleczarni gdzieś w górach to poezja), trochę warzyw (i kwiatów, to tam pierwszy raz jadłam surówkę z dodatkiem malutkich fioletowych kwiatów). Miało być sycąco, taki np. pasterz siedział gdzieś wysoko, marzł i musiał zjeść coś kalorycznego, a zarazem prostego i łatwo dostępnego.

Trzeba być też przygotowanym na muesli, w szwajcarskim niemieckim Müesli. I to niekoniecznie na śniadanie. Szwajcarzy raczą się tą zdrową mieszanką zboża, ziaren, orzechów i owoców o różnych porach dnia. Przez trzy tygodnie to właśnie muesli, a nie sztuka mięsa czy cokolwiek innego, było u nas najczęściej pojawiającym się na stole daniem obiadowym. Na początku trudno się przyzwyczaić. No bo jak to, śniadanie na obiad…? Jednak ma to swoje uzasadnienie – to jeden z najlepiej zbilansowanych posiłków, jaki wymyśliła ludzkość. Energii starcza na całe dłuuugie, wypełnione pracą fizyczną popołudnie. A wygląda tak niewinnie.
Domowe Muesli i szwajcarski ser.Czego chcieć więcej? Domowe Muesli i szwajcarski ser.Czego chcieć więcej? (A.Kozłowska)
Domowe muesli i szwajcarski ser

Za wynalazcę muesli uważa się szwajcarskiego lekarza Maximiliana Bircher-Bennera, który miał podpatrzeć tę potrawę podczas alpejskiego trekkingu. Wymyślił on znaną dziś wszędzie na świecie mieszankę dla swoich pacjentów ok. 1900 roku. Lekarz doszedł do wniosku, że dieta bogata w świeże owoce (niezwykle istotny składnik tradycyjnego muesli) i warzywa jest niezwykle ważną częścią terapii. Właściwie pierwsze muesli było przeciwieństwem tego, co dzisiaj tak się nazywa (wiele gotowych mieszanek sprzedawanych w sklepach ma sporo niezdrowych dodatków, są też dodatkowo słodzone). Były to po prostu płatki owsiane namoczone w wodzie, trochę soku cytrynowego, dużo startego jabłka (to właśnie główny składnik), opcjonalnie orzechy laskowe lub migdały. Bircher-Benner nie używał zwykłego mleka, ale skondensowanego (owszem, średnio dietetyczne – jednak wtedy nie stosowano jeszcze pasteryzacji, więc tylko takie mleko było na pewno wolne od zarazków). Wynalazek szybko rozprzestrzenił się po całym kraju, później też w Europie i na świecie. Pierwsze masowo produkowane muesli pojawiło się na rynku dopiero pod koniec lat 50 (szwajcarska firma Somalon AG). Dzisiaj to jeden z symboli (obok czekolady czy zegarków) tego niewielkiego alpejskiego kraju.

Muesli można znaleźć na półce w każdym sklepie. Dlaczego jednak nie zrobić go samemu, tak jak się lubi, bez niepotrzebnej chemii? Poeksperymentować z dodatkami. Chyba nie ma nic prostszego. I wcale nie trzeba zalewać go mlekiem. Jest wielu zwolenników tej śniadaniowo-obiadowej mieszanki z sokiem. A soków do wyboru jest baardzo dużo, czyż nie daje to ogromnej palety możliwości? Tylko nie odchodźmy zbyt daleko od oryginału. To w końcu prosty, pełnowartościowy posiłek alpejskich górali, nie przesłodzona mieszanka wszystkiego ze wszystkim z dodatkowym cukrem. Ma być pierwotnie i z nieprzetworzonymi składnikami. Naturalnie.
 
  • Domowe Muesli i szwajcarski ser.Czego chcieć więcej? Domowe Muesli i szwajcarski ser.Czego chcieć więcej? (A.Kozłowska)