Z widelcem w podróży
7 osób
Moderatorzy:
    Agata Ola

Ustawienia strony:

Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: tylko niezaufani
RSS RSS
Zarejestruj się

Jedzenie w Mediolanie

Klasyczny przysmak Panzerotti

Mediolan to miasto duże i nowoczesne nazywane często centrum komercyjnym Włoch lub światowym centrum mody. Każdy turysta oprócz kupienia ubrań z ostatniej kolekcji Giorgio Armani lub Gucci musi obowiązkowo odwiedzić kilka miejsc. Jednym z tych miejsc jest piekarnia Luini.
Każdy region i każde miasto we Włoszech ma swój klasyczny przysmak. Jednym z najbardziej słynnych przysmaków Mediolańskich jest panzerotti. Jest to bardzo tłuste i bardzo niezdrowe calzone przypominające trochę dużego pieroga skrzyżowanego z pączkiem. W piekarni Luini można dostać kilka różnych rodzajów Panzerotti. Najbardziej klasyczne jest z serem mozarella, szynką i koniecznie musi być smażone.
 

(Olek)

 
Aby zamówić jedno o takim właśnie smaku należy powiedzieć : „uno, con prosciutto e mozarella, fritto per favore”. Polecam wziąc kilka serwetek bo przysmak jest bardzo tłusty. W smaku przypomina trochę pączka na słono i jest klasycznym smakiem Mediolanu. Trafić do piekarni Luini jest bardzo prosto. Znajduje się tuż przy katedrze przy stacji metra Duomo.
 

mapka mapka (Strona internetowa Luini)

 
Cena Panzerotti to około 3 euro za sztukę a piekarnia Luini otwarta jest codziennie od 11:00 do 20:00. Jak już kupimy Panzerotti polecam pójść dalej prosto tą samą ulicą do końca. Znajduje się tam jedna z najsłynniejszych oper świata „La Scala” i przy odrobinie szczęścia można czasem wejść do środka. Można też pójść w lewo, znajduje się tam najsłynniejsza i prawdopodobnie najdroższa ulica w Mediolanie „la Galeria”. Jest to ulica z zadaszeniem. Przechodząc przez plac naprzeciwko katedry należy bardzo uważać na kieszonkowców i sympatycznych przybyszów z Afryki.
 

Duomo Duomo (Olek)

 
Znają miliony sposobów na wyciągnięcie pieniędzy od turystów i najlepiej w ogóle nie reagować na zaczepki i nie wdawać się z nikim w rozmowę. Jednym z klasycznych trików jest tak zwane „obrączkowanie”. Sympatyczny opalony pan podchodzi do zagubionego turysty i oferuje mu bronzoletkę prosto z Afryki. Kiedy turysta mówi że nie, nie potrzebuje i nie ma pieniędzy, sympatyczny pan mówi, że to prezent i jest za darmo zawiązując bronzoletkę na nadgarstku turysty. Kiedy ofiara próbuje odejść sympatyczny afrykanin mówi że jest głodny i że za bronzoletkę trzeba jednak zapłacić. Zagubiony turysta próbuje zdjąć wtedy bronzoletkę ale już się nie da z powodu mocnego supła.
Brzmi to głupio ale sam znam przypadki ludzi, którzy byli w takiej sytuacji tak zaskoczeni i zmieszani, że dawali sympatycznemu panu 20 euro czyli ponad 80zł.