Z widelcem w podróży
7 osób
Moderatorzy:
    Agata Ola

Ustawienia strony:

Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: tylko niezaufani
RSS RSS
Zarejestruj się

16/01/14 od Agata

Diabelska herbata

po turecku

Turcja to kraj kawy, wiadomo. Ale teraz to przede wszystkim kraj świetnej, mocnej herbaty (çay), którą będziemy częstowani na każdym kroku. Nie tylko w gościnie czy przy okazji targowania się na Wielkim Bazarze. Będziemy spacerować po stambulskim starym mieście, podziwiając mozaikowy mur, a starszy pan mieszkający obok zaprosi nas na szklaneczkę lub dwie. Zagubieni gdzieś w górskim miasteczku, drukując zdjęcie w sklepiku fotograficznym, też zostaniemy poczęstowani małą szklankę z ciemnobrązowym napojem. Każda okazja jest dobra i nie można odmówić.

(C. Orange, http://www.flickr.com/photo... CC-BY-ND-2.0)

Z Chin do Rize

Kawa w Turcji ma rzeczywiście dłuższą tradycję. Herbatę początkowo sprowadzano z Chin, była bardzo droga, a więc elitarna. Przewożoną ją Jedwabnym Szlakiem już w XVI wieku, ale dopiero kilka wieków później coś zaskoczyło.Warunki do uprawy nigdy nie były dobre – w większości kraju panuje zbyt suchy klimat. Plantacje w jedynym możliwym regionie powstały dopiero w XX wieku. Wszystkie sa do dziś w tym samym miejscu, w północno-wschodniej części kraju, nad Morzem Czarnym w okolicach Rize. Panuje tam nietypowo wilgotny klimat – tam i tylko tam, sąsiednie rejony wybrzeża są już zbyt suche. W Rize pada prawie dwa razy więcej.

Po I wojnie światowej ceny kawy skoczyły do góry i herbata stała się dużo tańszą alternatywą – jedna filiżanka kawa równała się czterem herbaty. A że upraw było coraz więcej, wybór był prosty. Herbata stała się niewiarygodnie popularna. W Rize pierwsza fabryka powstała w 1947 roku, w 1965 produkcja była już wystarczająca na wygórowane potrzeby Turków.

Dzisiaj aromatycznych liści produkuje się tak dużo, że Turcja należy do światowych potęg. W pewnym momencie przegoniła nawet Indie! Jest liderem dość nietypowym, bo zamiast eksportować, wykorzystuje wychodowane listki na własny użytek. Nic dziwnego, skoro do produkcji nie używa się żadnych sztucznych dodatków i uprawia się jedną odmianę, Camellia Sinensis.

Plantacja herbaty w Rize Plantacja herbaty w Rize (S. Yeomans, http://www.flickr.com/photo... CC-BY-20)

Caysiz sohbet, aysiz gok yuzu gibidir

Turcja to istny raj dla miłośników herbaty, do których się zaliczam. W jej spożyciu Turcy wyprzedzili już nawet obywateli Wielkiej Brytanii. Nic dziwnego, gorąca, mocna, czarna herbata idealnie gasi pragnienie w upalne dni. Popularne powiedzenie (powyżej) mówi, że rozmowa bez herbaty jest jak nocne niebo bez księżyca. Herbata, tak jak kawa, stała się ważną częścią kultury. Częstowanie herbatą to przejaw gościnności, dlatego niegrzecznym byłoby odmówić. Ten brązowy napój towarzyszy Turkom wszędzie, na każdym etapie życia, w każdej sytuacji. Dlatego na małe szklaneczki wpada się wszędzie, a na targach między klientami lawirują chłopcy, roznosząc herbatę na tacach.

Turcy piją ją idealnie czarną, mocną, bez mleka, bez cytryny – za to z cukrem, podanym w kostkach na spodeczku. Nigdy w środku. Jej przygotowanie i podanie powinny odbywać się w określony sposób. Tradycyjnie herbatę parzy się w podwójnym czajniczku (Çaydanlık) – w dolnej części gotuje się wodę, w górnej praży liście herbaty. Niewielką ilością wrzątku zalewa się górny dzbanuszek i dolewa wody do dolnego, cały czas musi być gorąca, bo dopełnia się nią szklaneczkę z gotową esencji (gotową w określonym czasie – każdy poda Wam inny).

Tradycyjny Çaydanlık, teraz łatwo dostępne są wersje nowoczesne Tradycyjny Çaydanlık, teraz łatwo dostępne są wersje nowoczesne (Q. Dombrowski, http://www.flickr.com/photo... CC-BY-SA-2.0)

Właśnie, szklaneczki. Herbatę podaje się w maleńkich szklankach w kształcie tulipana (bardaczkach). Jest to uzasadnione – to bardzo mocny napar, większa porcja byłaby niewskazana. Tradycyjnie na spodeczku pojawią się dwie kostki cukru. Jaka będzie sama herbata? Na pewno czarna, z Turcji, świeża. I co bardzo dziwne – biorąc pod uwagę fakt, że to ta sama roślina, to samo miejce powstania – herbata w każdym rejonie kraju będzie inna. Ciut inaczej przyrządzona, z innej paczki... Czasami Turcy eksperymentują, na etapie prażenia liści dodają kardamon, goździki czy gwiazdkę anyżu.

Zamawiając w herbaciarni, dobrze określić, jaką herbatę chcemy dostać – jeśli poprosimy o çay, dostaniemy taką o średniej mocy, jeśli o açık – słabą, a o koyu – mocną.

Dopiero niedawno pojawiła się popularna wśród turystów herbata jabłkowa (elma çayı), mająca jednak niewiele wspólnego zarówno z jabłkami, jak i herbatą. Turcy raczej jej nie piją, jest stricte turystyczna, podaje się ją gościom, dla których tradycyjna herbata jest zbyt mocna.