
4 osoby
Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: po publikacji
Paralotnie cz.1
pierwszy stopień szkolenia paralotniarskiego
Paralotniarstwo jest to stosunkowo nowy sport lotniczy, bo liczy sobie tylko kilkadziesiąt lat. Zaczęło się od kilku wariatów rzucających się z górki na spadochronie, a doszło do tego, że tworzony jest specjalistyczny sprzęt paralotniarski od kasku po skarpetki i regularnie odbywają się zawody paralotniarskie na całym świecie.
Moją wypowiedź chciałbym zacząć od tego, że paralotniarstwo jest sportem ekstremalnym i bardzo w nim łatwo o poważne kontuzje. Czasem zdarzają się nawet przypadki śmiertelne. Każdy człowiek rozpoczynający przygodę z lataniem powinien zdawać sobie sprawę z tego i robić to z pełną odpowiedzialnością.
Paralotniarstwo jest sportem dostępnym dla wszystkich. Jako jedyny sport lotniczy jest osiągalny finansowo dla przeciętnego Kowalskiego i nie wymaga specjalistycznych badań zdrowotnych. Najwięcej kursów paralotniowych w Polsce odbywa się na południu. Jednym z największych ośrodków lotniczych szybowcowych i paralotniowych w Polsce jest góra Żar w pobliżu miasta Żywiec. W powietrzu roi się tam od statków powietrznych bez silnika i sam widok już jest zachwycający.
Szkoła, w której odbywałem kurs to szkoła prowadzona przez ojca i córkę Dudków i nazywa się Alti. Cena kursu tygodniowego to 800 zł i jest to z tego co mi wiadomo najtaniej w okolicy. Dodatkowym kosztem jest zakwaterowanie. Można zatrzymać się na polu namiotowym, w hotelu lub wynająć pokój u miejscowych. Wynajęcie pokoju pod względem ceny i komfortu wychodzi najkorzystniej.
Przed wyjazdem na latanie należy się przygotować. Najważniejsze to dobra kondycja i dobre buty. Każdy początkujący paralotniarz musi pokonać stok, z którego lata, na piechotę ze skrzydłem na plecach. Polecam też wziąć własny kask, ponieważ kaski dawane przez szkołę na miejscu przypominają te górnicze i nie zapewniają doskonałej ochrony.
Kurs składa się z 2 szkoleń, praktycznego i teoretycznego. Teoria obejmuje podstawy aerodynamiki i wiedzy o paralotniach, praktyka obejmuje 20 lotów na przewyższeniu przynajmniej 100m. Ważne jest to, że jeżeli ktoś nie da rady wyrobić wszystkich obowiązkowych lotów z powodu złej pogody, to może je wyrobić w następnym tygodniu nic nie płacąc. Kurs kończy się egzaminem, a początkujący paralotniarz otrzymuje certyfikat umożliwiający podjęcie szkolenia 2 stopnia w ciągu jednego roku.
Pierwsze loty możemy odbyć już po godzinie znajdowania się na kursie. Jeżeli pogoda pozwoli, to organizatorzy zabierają paralotniarzy na stok i każą latać. Każdy pilot wyposażony jest w krótkofalówkę, z której wydawane są komendy. Nie trzeba myśleć, wystarczy słuchać komend i pociągać za odpowiednie sznurki. Ulubione powiedzenie instruktorów na samym początku to: „po co bozia nogi dała, żeby latać”. Zapamiętajcie, biec do końca. Start z paralotni odbywa się na stoku, z którego trzeba zbiec trzymając skrzydło paralotni nad sobą. Paralotnia napędzana wiatrem zaczyna się unosić i porywa ze sobą pilota. W momencie oderwania się od ziemi, pilot jest tak zszokowany uczuciem unoszenia się w powietrzu, że natychmiast przestaje biec i siada w uprzęży. Paralotnia zwalnia, a pilot przeżywa pierwszy w swoim życiu, niegroźny, wypadek lotniczy i siada na ziemi. Machać nogami należy do momentu, aż paralotnia razem z pilotem znajdzie się na wysokości kilku metrów. Jest to powtarzane przez instruktorów 100 razy, a i tak 50% kursantów się natychmiast rozbija.
Po pierwszym wypadku przychodzi pora na pierwszy lot. Unosimy się wtedy na wysokość kilkunastu metrów i podziwiamy świat. Nie wiem do czego porównać to uczucie. Nie dość, że siedzimy w fotelu, który jak w śnie, unosi się w powietrzu, to jeszcze możemy nim sterować. Jest to moment, kiedy nie myślimy o niczym a ogarnia nas euforia. Paralotnia w locie jest bardzo stabilna i daje niesamowite poczucie bezpieczeństwa.
2 osoby na moim kursie były tak zachwycone pierwszym lotem, że zupełnie przestały słuchać komend. Pierwszy początkujący pilot wylądował na drutach wysokiego napięcia i otrzymał od instruktorów oficjalny zakaz latania, a druga osoba wylądowała na górze kamieni i mocno się poobijała.
Najwięcej jednak urazów odbywa się na ziemi, wtedy kiedy musimy biec z paralotnią. Nierówne pole wykręca kostki, więc brak dobrego obuwia może się źle skończyć.
Najgorsze, co może nam się stać na kursie pierwszego stopnia, to powykręcane kostki i siniaki, więc nie ma się czego obawiać. Na kursie pierwszego stopnia nie osiąga się wysokości niebezpiecznych. W paralotniarstwie niebezpieczne jest to, że to wciąga jak narkotyk. Jak powiedział podobno Leonardo Da Vinci: "Kto choć raz był tam pod obłokami, ten już zawsze będzie chodził z głową zadartą w chmurach"
