
8 osób
Widoczność: wszyscy
Publikować mogą: wszyscy
Moderacja: po publikacji
Niedzielny obiad w "Złotym Linie"
O restauracji przypomniał mi Kuba opisując uroki północnych okolic Warszawy w notatce Popowo. Niegdyś było to miejsce kultowe, podobno jedno z niewielu w PRL, gdzie można było dobrze zjeść. Kilka lat temu przy okazji zmiany właściciela zmieniła się też nazwa restauracji z "Pod Złotym Linem" na "Złoty Lin". Jej specjalnością są nadal dania z ryb. Rzeczywiście pyszne! Podczas smakowania okonków zapiekanych w śmietanie i sandacza z patelni renoma tutejszej kuchni wydała mi się jak najbardziej zasłużona. Ryby świetnie przyrządzone, choć każda w inny sposób. W przypadku fileta z sandacza chodziło chyba o uwypuklenie prawdziwego smaku ryby nie przesłoniętego żadnymi przyprawami i tłuszczem. Czuć w nim było zapach jeziora i odrobinę dymu. Z kolei okonki pokazały, co można zrobić z ryby w połączeniu z chrupiącym ciastem i śmietaną. Zapiekane okonki podobno uwielbiają dzieci i pewnie byłaby to świetna alternatywa dla wszystkich ociekających tłuszczem potraw z fastfoodów, gdyby nie cena - obiad w "Złotym linie" to niestety wydatek 40-50 złotych.
Strona restauracji: www.zlotylin.pl
Okonki zapiekane w śmietanie.